*********Ten post nie chce byc na Sg salonu********************
Pewnie nie wszyscy pamiętają jak nasza koleżanka kataryna rekonstruowała obchody 50-lecia wybuchu powstania warszawskiego. Dla tych więc, których ominęła ta niewątpliwa przyjemność, małe przypomnienie tutaj (polecam zwłaszcza komentarze pod tekstem niejakiego wolana). Dziś dostaliśmy kolejną rekonstrukcję, tym razem sprawy Agaty. Agata ma blog, o którym wie tylko kataryna i nikomu, rzecz jasna, o tym blogu nie mówi. I dobrze jeszcze by się zleciały sępy, nie to co kataryna, ona się tylko dziewczynę troszczy. Więc jej rzekome wypowiedzi z blogu nam filtruje i puszcza.
Agata ma chłopaka.Jak na pierwszą miłość trwa bardzo długo, jest z nim już 20 miesięcy i chyba jest bardzo zakochana, do dzisiaj nie usunęła ze swojego bloga jego zdjęć i swoich z nim zdjęć. Wiosną coś się zaczyna psuć, chyba nawet zrywają ze sobą.
Agata zachodzi w ciążę. Z chłopakiem w którym była długo bardzo zakochana. Czy to był gwałt? Tego się raczej nie dowiemy bo o ile wiem prokuratura nie prowadzi żadnego postępowania w tej sprawie, choć matka Agaty o rzekomym gwałcie na córce ("Znaczy ja mówię gwałt. Bo to zależy, jak kto to rozumie. Córka powiedziała, że tego nie chciała, nie zgodziła się, więc dla mnie to gwałt") wiedziała już dobę po nim, kiedy można było przeprowadzić obdukcję, ustalić fakty i ukarać sprawcę (nie jestem prawnikiem ale zakładam, że gwałciciela można jakoś ukarać nawet jeśli ma tylko 15 lat).
I tu się musimy na chwilę zatrzymać. Bo koleżanka kataryna, oczywiście przez przypadek, zapomina co powiedziała Agata Newsweekowi:
To nie był mój chłopak i to był gwałt, cokolwiek by teraz nie mówił - powiedziała.
Zupełnie na marginesie, minister Ziobro nic nie zrobił w sprawie obniżenia wieku karalności, chłopiec jest więc nadal bezkarny. Ale idźmy dalej.
Co matka Agaty zrobiła gdy dowiedziała się o gwałcie na córce? Zaprowadziła ją na obdukcję? Do prokuratora? Do terapeuty? Jakie wsparcie od matki dostała Agata w sytuacji z którą trudno byłoby sobie poradzić nawet dorosłej kobiecie? To wbrew pozorom istotne pytania bo jeśli matka Agaty nie zrobiła nic w sprawie gwałtu to znaczy, że albo nie uwierzyła córce, albo się gwałtem niespecjalnie przejęła. Przyznając jej prawo do decydowania o życiu córki i jej dziecka powinniśmy wiedzieć jak do tej pory radziła sobie ze wspieraniem córki w najtrudniejszych momentach. Zwłaszcza jeśli wiele wskazuje na to, że sobie nie radziła.
I tu mamy kolejny kwiatek. Matka nie chce ciągać zgwałconej córki po lekarzach, obdukcjach i prokuratorach, nie chce narażać jej na wstyd i upokorzenie, i co gorsza nie chce o tym opowiadać samej katarynie. No a do cholery jasnej, przecież to kataryna powinna o tym wiedzie , bo skoro przyznaje matce prawo do decydowania o życiu córki, to jakaś transparentności musi być. Na tym świecie. Aż strach pomyśleć, co zrobi kataryna gdy inne matki jej nie powiedzą, co robią ze zgwałconymi córkami. Odbierze dzieci matce, wyśle do księdza, a może karze pisać bloga, surowa caryca salonu.
Agata woła o pomoc. Choć ciąża jest niechciana a najprostsze rozwiązanie - aborcja - w zasięgu ręki, Agata waha się, chce urodzić dziecko. I rozpaczliwie woła o pomoc obcych - koleżanki, nauczycieli, pedagoga. Nie chce usunąć a sama nie umie przekonać matki, matka chce aborcji. Dyrektor szkoły do której chodziła Agata: "Dochodziły do nas bardzo niepokojące sygnały, że z dziewczynką dzieje się coś złego. (...) Wiedzieliśmy, że jest w ciąży i że jej matka nie najlepiej znosi tę sytuację. Dziewczyna zwierzała się pedagogowi szkolnemu i swojej nauczycielce, że jest naciskana, aby usunąć ciążę. Tymczasem ona chciała je urodzić".
No i znowu ta nieposłuszna Agata mówiła co innego Newsweekowi. A dokładniej:
To ja zdecydowałam, że chcę na zabieg, mama wcale na mnie nie naciskała. I to ja postanowiłam zgłosić sprawę gwałtu do prokuratury".
Chyba trzeba tej Agacie na dobre gębę zamknąć i czytać tylko jej bloga, albo jeszcze lepiej czytać tylko katarynę
Agata przegrywa po raz pierwszy. Nie udało się przekonać matki. Agata pisze na gadu-gadu "Jedyne co jeśli chcę utrzymać tę ciążę muszę się wyprowadzić :(". Matka Agaty załatwia w prokuraturze "kwit" na aborcję i umawia wizytę w szpitalu. Agata esemesuje do koleżanki: "Dziękuję ci za to, że powiedziałaś pani X. Dziękuję ci za to, że próbowałaś mi (nam?) pomóc ale na nic to się zdało. Jutro mam aborcję w szpitalu na Lubartowskiej, nie mogę zrobić już nic, nie chcę tego. Mam tylko nadzieję, że po tym wszystkim nie popadnę w depresję i nie zrobię sobie krzywdy".
Agata dostrzega szansę. W szpitalu na Lubartowskiej rozmowa z lekarką i księdzem przywraca Agacie nadzieję na uratowanie dziecka, Agata wycofuje zgodę na aborcję a bez tej zgody nie można przeprowadzić aborcji. Wiceprezes Sądu Rejonowego w Lublinie Mariusz Tchórzewski: "Lubelskie szpitale nie wykonały aborcji z powodu braku zgody dziewczyny".
Co kryje się po eufemizmem rozmowy z lekarką i księdzem? Oddajmy głos samej Agacie:
Pani ordynator na początku była bardzo miła - relacjonuje Agata. - Kazała nam z mamą przyjść za kilka dni. Ale gdy się zjawiłyśmy czekała już na nas z księdzem. I zaczęło się: że to zło, że morderstwo. Doktor i ksiądz obrazili mamę, kazali jej wyjść. - A ty dziecko zostań z nami - powiedziała pani doktor. - Ja ciebie mogę adoptować i twoje dziecko też.
To tyle, potem jest o Gazecie Wyborczej, czyli standard, aż przechodzimy do podsumowania:Pod hasłami obrony prawa Agaty do wolnego wyboru przeprowadzono zmasowaną akcję wymuszania na niej wyboru, którego nie chciała, gnojąc po drodze ludzi, którzy mieli czelność wysłuchać Agaty. A`jutro ci, którzy od kilkunastu dni wspierali prawo matki do wymuszenia aborcji na córce wrócą do pomysłów karania rodziców za klapsa, bo klaps, w przeciwieństwie do wymuszenia aborcji jest ogromną krzywdą. Ta medialno-polityczna kampania na rzecz zmuszenia Agaty do tego do czego matka sama nie była w stanie jej zmusić była czymś wyjątkowo obrzydliwym nawet jak na polskie standardy.
Wyjątkowo cynicznym i zakłamanym trzeba być, by tak łgać manipulować w żywe oczy jak kataryna. I tylko zastanawiam się czy na miejscu matki 14letniej Agaty w tym momencie nie zwróciłbym się do prokuratury o namierzenie kataryny i niech wreszcie sąd rozstrzygnie, kto tu kłamie, kto nie, co myśli Agata i czy matka popełniła przestępstwo zmuszania do aborcji jak chce kataryna, czy to kataryna popełnia przestępstwo pomówienia.
Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email:
gamaj@onet.eu
About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best
His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka