W Syrii nikt nie żebrał. Ani w Libii, i bezdomni nie umierali na ulicy. A niektórzy myślą, że Bliski Wschód to taka dźungla, z której wyleciały gołe małpy bez majtek i tylko patrzą, kogo by tu zgwałcić.
Syria dzisiaj
„Przyjechali po zasiłki” – napisał bloger miesiąc temu o muzułmańskich uchodźcach. Odpowiedziała pani Tiamat:
Tu się muszę z panem zgodzić, choć uważam, że im się zasiłki należą, a nawet odszkodowanie za spalone domy i pomordowane rodziny. Natomiast z doświadczenia wiem, że bez względu na religię natura wszystkim jednaka. Podam własny przykład z życia.
Kiedy przyjechaliśmy jako uchodźcy z Polski, dostalismy od razu zakwaterowanie z pełnym wyżywieniem i zasiłek socjalny. Muszę tu wyjasnić: uciekałam z Polski przed Solidarnością, bo wystraszyłam się tych rozmodlonych bigotów i hipokrytów oblepionych swiętymi obrazkami. Byli uczniowie zaś zaprosili mnie nieopatrznie – a może opatrznie – na ulicę Floriańską, gdzie odbywały się odczyty z „latających uniwersytetów”. Przemawiał chyba Kuroń – ja wtedy nie miałam pojęcia o tych „działaczach”, nazwiska nic mi nie mówiły, a o Wałęsie dowiedziałam się w Anglii.
Mój Boże, co ten cymbał opowiadał! ‚Powaliła’ mu się historia Ukrainy z WKPiB, jak i polska historia z Murzynami. Nie było pytań i nie było żadnej dyskusji. Ale były peany na temat polskiej zachodniej kultury. Same bzdety. I jak to robotnik w Ameryce zarabia miliony i ma wszystko za darmo.
Po powrocie z Anglii już wiedziałam, że mieszkać w Polsce nie będę. Zanosiło się na awantury. a ja się boję rewolucji. Dlatego wyjechaliśmy w nieznane. I dostaliśmy zasiłek i zakwaterowanie. I bezpłatną opiekę lekarską. Dzieci poszły do szkoły. Zaraz na początku rozpoznano nasze dyplomy: szkoły zawodowej, technikum, kursów spawacza, mechanika samochodowego oraz dyplomów akademickich. I dostaliśmy pracę w swoim zawodzie właściwie w ciągu miesiąca.
Nie mieliśmy grosza przy duszy. Dostawaliśmy zasiłek przez cały miesiąc. Zapytali się też męża na interview, czy ma jakieś pieniądze i czy ma czym dojeżdżać do pracy, i za co żyć, bo jeśli pracujemy, to stracimy zasilek. Więc dostaliśmy taki zadatek na samochód i byliśmy ogromnie szczęśliwi. Takich jak my była zdecydowana większość. Po dwóch miesiącach pobytu w hostelu emigracyjnym mogliśmy już wynająć mieszkanie i wprowadzić się do domku z ogrodem.
Londyn – dzisiejsi polscy emigranci
Był taki program dla nowo przyjezdnych i młodych rodzin, że można było kupić dość tanio dom. My nie mieliśmy zapasowych pieniędzy, więc musieliśmy jeszcze trochę poczekać i odłożyć na depozyt. Ale niektórzy nasi sprytniejsi rodacy znaleźli lepszy sposób. I jest to prawda i wielu Polaków może to potwierdzić. Polacy najmowali się do pracy, powodowali głupi wypadek i starali się o odszkodowanie. Za to odszkodowanie kupowali i spłacali domy. Nam przyszło spłacać pożyczkę przez kilkanaście lat, a inni mieli domy spłacone… na bezrobociu.
Bo oczywiście, jeśli taki spryciarz miał wypadek, to nie mógł pracować. Dostawal rentę inwalidzką i bardzo dużo Polaków całymi rodzinami siedziało na socjalu. Latami. Inni dostawali domki kwaterunkowe za bardzo niski czynsz; nie opłacało się iść do pracy. A ponieważ było to zjawisko dość nagminne, to władze zaczęły sprawdzać tych schorowanych. Okazało się, że w wielu wypadkach trzeba było oddawać odszkodowanie, bo pan inspektor zrobił takiemu zdechlaczkowi zdjęcie jak kręcił cement w betoniarce, bo sobie dostawiał przybudówkę, a odszkodowanie dostał za pęknięty kręgosłup.
Nie twierdzę, że tak czynili tylko Polacy, ale teraz, gdy wyczytuję o tych muzułmanach, co to tylko ‚po socjal do Europy’, to sobie myślę, że nam, Polakom, nikt nie zbombardował domów; myśmy mieszkali w czteropiętrowym bloku w M-4. Nas nikt nie mordował. I trzeba było widzieć Polaków-uchodźców, przybywających do Wiednia z przyczepami campingowymi, wyładowanymi wszelkim dobrem – handlowali z dużym powodzeniem na Mexiko Platz i zarabiali dobre pieniądze. A i zachowywali się różnie.
My nie byliśmy w obozie w Wiedniu, bo raz, że nie wiedzieliśmy, że takie są, a po drugie opiekowali się nami znajomi Austriacy, więc musieliśmy utrzymać się sami. Złożyliśmy podanie i czekaliśmy na wizy. Od tego czasu świat się zmienił. Wtedy Polacy wszędzie krzyczeli: „Jestem uchodżcą i mnie się należy”. Bywali agresywni i często pijani. Jacy byli w Polsce – tacy wyjechali.
A jednak… Uważam, że polska emigracja w sumie się sprawdziła.
Zachod przechodził rewolucję cyfrową i gwałtownie potrzebował nie tylko programistów i techników, ale i całej armii pracowników do budowania infrastruktury elektronicznej: podłączeń satelitarnych, wprowadzania danych do komputerów z różnych kartek, świstków i kartotek – od stacji benzynowej, służby zdrowia, edukacji i handlu po słupy telegraficzne, zakładanie kabli, przewodów itp., i w ogóle tworzenie nowego przemysłu komputerowego. To bylo gigantyczne przedsięwzięcie. Zachód sam nie dałby sobie rady.
Socjalistyczna edukacja okazała się bardzo przydatna. W urzędzie emigracyjnym powiedzieli nam wprost: „Mamy za darmo całą armię wyksztalconych ludzi, za których edukację nie zapłaciliśmy ani grosza”. A w Polsce ubecja opowiadala o nas CUUUDA! Najczęstszym oskarżeniem było, że ukradliśmy pieniądze Solidarności, mimo że nikt z nas do Solidarności nigdy nie należał. Ostrzegała ta wredna ubecja władze emigracyjne, że przyjęli bandziorów, złodziei i komunistycznych szpiegów, agentów sowieckich itp. Jeszcze nas oskarżali o falszywe dyplomy.
Wiem, że władze emigracyjne przez ambasady sprawdzały numery ewidencyjne naszych dyplomów na polskich uczelniach. A wiem, bo tego przed nami nie ukrywali. I być może dlatego mam zupełnie inny stosunek do niesprawdzonych wieści i pogłosek.
Bejrut przed zachodnią napaścią
W Londynie spotkałam na kursie bardzo wykształconych Syryjczyków, Turków, więc opowiadanie kompletnych bzdur o sunnitach-szyitach jest tak głupie, że głowa boli. Prezydent Asad jest alawitą, czyli właściwie szyitą, jak i wielu Syryjczyków. Jego żona jest sunnitką. Oboje wykształceni w Londynie. Dla różnych niedouczonych Polaków muzułmańscy uchodźcy to… hołota, dzicz, kozojebcy, co do Polski chcą przyjechać po socjał.
Syria i Liban to najbardziej europejskie kraje na Bliskim Wschodzie. Bejrut nazywano Paryżem Bliskiego Wschodu. Brudasy i nieuki nie byłyby w stanie wybudować wspaniałej infrastruktury, dróg, zakładów pracy i przemysłu. Najlepsze buty można było kupić w Damaszku i w Bejrucie. W Syrii nikt nie żebrał. Ani w Libii, i bezdomni nie umierali na ulicy. A niektórzy myślą, że Bliski Wschód to taka dźungla, z której wyleciały gołe małpy bez majtek i tylko patrzą, kogo by tu zgwałcić.
Napisała: Tiamat
Inne tematy w dziale Społeczeństwo