Napisałem do Andrzeja Szuberta (nick: @opolczyk):
„Witam Pana 
Długo Pan nie daje znać o sobie, a ja nie pisałem, bo chciałem, by Pan odpoczął. Coś napisał kiedyś kpt. Michał Jarzyński o Pańskich problemach, a od przedwczoraj wiem z blogu na WordPress nieco więcej.
Jeśli ma Pan ochotę, proszę napisać parę słów lub zadzwonić po godzinie 10:00. Zamieściłbym Pański list na blogach lub streścił rozmowę telefoniczną. Ma Pan na pewno wielu życzliwych Czytelników, a ja… – Pan wie, że wysoko Pana cenię, a ponadto muszę powiedzieć, że ziarno przez Pana posiane, wydaje owoce na moich blogach.
Z serdecznym pozdrowieniem 
Zygmunt Białas”.
Andrzej Szubert zadzwonił do mnie, a ponadto napisał w e-mailu:
Witam Panie Zygmuncie,
faktycznie odpoczywam po kilku długich latach intensywnej publicystyki.
Przepraszam, że i do Pana nie wysłałem maila, w którym kilku znajomych powiadomiłem o moich ostatnich „kłopotach”. Choć myślałem o Panu, ale nie chciałem Pana w te sprawy wciągać. Może Pan naturalnie tamtego maila opublikować, a ja dodam jeszcze kilka innych szczegółów.
.
.
.
.
Teściowa [mieszkająca w Polsce - przypis ZB] dzielnie znosiła te najścia, choć bardzo się o mnie martwiła. Miała już zaprawę w czasach PRL. Najpierw miała rewizję w domu (luty 1982 r.), gdy aresztowano Bożenę (ja wcześniej jeszcze byłem 7 miesięcy internowany). Następnie w kwietniu 82, dwa dni przed naszym ślubem (Bożena nadal siedziała w areszcie) SB zwinęła teściową z domu i na komendzie 6 godzin przesłuchiwała.
.
Interesowała ich tylko jedna sprawa – czy nasz ślub jest prawdziwy, czy fikcyjny, obliczony na wymuszenie zwolnienia Bożeny z aresztu. Mnie zresztą w tym samym czasie SB także w tej samej sprawie przesłuchiwała. Ostatecznie 22 godziny przed ślubem Bożenę warunkowo zwolniono z aresztu. Nigdy nie przypuszczała teściowa, że w
„wolnej” Polsce będzie nachodzona przez nową bezpiekę – a tu masz… Sprawę z prokuraturą wrocławską opisałem już:
https://piotrbein.wordpress.com/2016/08/04/terror-panstwowy-w-polin-andrzej-szubert-zdalnie-szykanowany/
.
Dodam w tym miejscu – jeden z adresatów odpisał mi tak (fragment):„… piszę tylko zdawkowo i zaznaczam tylko pewne tematy, nie będę się rozwodził, bo w 100% jestem przekonany, że ta korespondencja jest śledzona i czytana.Jestem prawie że sąsiadem Staszaka, i jest to menda jakich mało.Wszyscy pozostali wymienieni w poście są mi mniej lub bardziej znani. Cuchnie. Trzeba tu wymienić jeszcze szarą eminencję, być może najbardziej wpływowego z tego grona, biskupa wrocławskiego, czy też kogoś, kto może działać w jego imieniu”.
Teraz, Panie Zygmuncie, zna Pan sprawę. Dziękuję Panu, że zainteresował się Pan nią. Może Pan to wszystko opublikować. U mnie nie będę sprawy upubliczniał. Zamknąłem blog i nie chcę robić z gęby wycieraczki. Serdecznie dziękuję za pamięć. Serdecznie pozdrawiam Pana i życzliwych mi Czytelników.
Andrzej.
PS. Przesyłam jeszcze skan pisma z prokuratury:
img20160728_12071943.jpg
* * *
Z. Białas: Podaję link do Pańskiego bloga:
https://opolczykpl.wordpress.com/
* * * * * * *
Jeszcze informacja z ostatniej chwili, przesłana przez blogera 1abezmetki:
Zamach na premiera ŁRL Igora Płotnickiego w Ługańsku, stan ciężki. W opinii Olega Cariewa, byłego marszałka parlamentu Noworosji, był to dobrze przygotowany atak. Na poboczu drogi eksplodowała mina, demolując samochód Płotnickiego. Wcześniej, ukraińskie MSW ostrzegło zarówno Płotnickiego, jak i Zacharczenko, że wobec torpedowania przez nich porozumień mińskich (???!!! – przypis ZB), prezydent Poroszenko zlecił ich eliminację. Dodajmy, że kilka dni wcześniej Zacharczenko znalazł się pod ostrzałem podczas inspekcji linii frontu. Szczęśliwie, doznał jedynie niegroźnej, kontuzji kręgosłupa:
http://svpressa.ru/accidents/news/153844/?cbtn=1