Amerykanie zabili w minionych latach 41 terrorystów za pomocą dronów bojowych. Ilość osób cywilnych, które zginęły w wyniku tych akcji, była znacznie wyższa i wynosiła 1 147 ludzi.

W USA panuje przekonanie, że ataki dronów zagrażają cywilom w znacznie mniejszym stopniu niż konwencjonalne ataki powietrzne. Jest dokładnie przeciwnie. Prawdopodobieństwo zabijania ludności cywilnej w tego typu akcjach jest dziesięciokrotnie wyższe.
15 października 2010 roku użyto w Pakistanie dronu Predator w celu zabicia taliba Qari Hussajna. Trzeba było przeprowadzić sześć ataków, by dokonać zabójstwa (to dla pokoju! - pisze z ironią niemiecki portal w nadtytule). Podczas tych akcji zabito 128 mieszkańców, w tym 13 dzieci.
Na pakistańskiego dowódcę talibów Baitullaha Mehsuda zamierzyli się Amerykanie siedem razy, zanim został zabity. Podczas tych 'dronowych' ataków straciło życie 164 cywilów.
W siedmiu przypadkach nie udały się akcje; terroryści uszli z życiem. Zostało przy tym uśmierconych 331 osób cywilnych.
"Prezydent Obama musi wyjaśnić obywatelom amerykańskim, jakie są skutki jego programu - mówi w "Guardian" przedstawiciel organizacji praw człowieka. - Obama podkreśla, że drony bojowe są precyzyjną bronią, jednakże to twierdzenie jest oczywistym nonsensem".
Przetłumaczył: Zygmunt Białas
Link do wersji niemieckiej: http://deutsche-wirtschafts-nachrichten.de/2014/11/26/us-drohnen-toeten-1-147-zivilisten-bei-der-jagd-auf-41-terroristen/