Projekt zakłada wprowadzenie na okres trzech lat szczególnych rozwiązań w systemie sprawowania władzy lokalnej i przewiduje amnestię dla większości bojowników. Koszty odbudowy miałaby pokryć Ukraina, państwo, które dokonało inwazji na własnych obywateli i dokonało w ciągu paru miesięcy zniszczeń na kwotę kilkunastu miliardów dolarów.
Premier Ługańskiej Republiki Ludowej Gienadij Cypkalow tak odniósł się do projektu: "Dla nas ten wariant był do przyjęcia 6 kwietnia, kiedy mówiliśmy o specjalnym statusie. Wariant ten nie był wówczas rozpatrywany. Od tego czasu zginęło wielu ludzi. Jaki teraz może być status? Ludzie podjęli decyzję, przeprowadzili referendum, naród wyraził swą wolę.Naród dokonał wyboru - oddzielna Ługańska Republika Ludowa".

Powstańcy z Donbasu przy zniszczonym ukraińskim czołgu
I nie dziwmy się zdecydowaniu Gienadija Cypkalowa. Reżim kijowski okazał się bezradny i nie potrafił stłumić powstania, które na początku miało partyzacki charakter i dopiero z czasem nabrało cech regularnych działań wojskowych. Wiara czyni cuda i wychodzi na to, iż powstaje zalążek nowego państwa - Noworosji.
Pisze o tym fachowo płk rez. Jan Stec w artykule "Ukraina - czy początek przełomu?", link: http://geopolityka.net/jan-stec-ukraina-poczatek-przelomu/ - Pisze m.in. o totalnej nieudolności armii ukraińskiej i dotkliwych jej stratach w ludziach i sprzęcie. Także rejony Donbasu poniosły olbrzymie szkody. "Nadal w Doniecku, Ługańsku i kilku innych ośrodkach brak jest wody i energii elektrycznej. Występują ponadto braki w zaopatrzeniu w żywność i leki".
Aktualny rozejm, oparty na uzgodnionym z Poroszenką planie Władimira Putina - pisze płk Stec - "nie zawiera waruków wycofania wojsk rosyjskich, bo ich tam nie ma". Jest około 3,5 - 4 tysięcy ochotników rosyjskich, tak jak i po stronie reżimu są najemnicy z wielu państw, w tym z Polski.
I jeszcze jedno ważne zdanie, napisane przez płk. Steca: "Najbardziej niepokojące sygnały dotyczą transferu broni na Ukrainę, a w ślad za tym doradców, instruktorów itp. To byłby istotny krok w kierunku umiędzynarodowienia konfliktu".
Tak więc kruchy jest ten rozejm, bo karty rozdaje (na razie) NATO. W ubiegłym tygodniu odbyły się trzydniowe manewry wojsk NATO na Morzu Czarnym. Obecnie w zachodniej Ukrainie rozpoczęły się bojowe ćwiczenia, w których biorą udział żołnierze z 15 państw, w tym z Polski.
Politycy rosyjscy uznają obecność około 1300 żołnierzy na Ukrainie za następną prowokację, wymierzoną przeciw Rosji. I musimy niestety - niezależnie od naszych sympatii politycznych - przyznać, że jest to prowokacja.