Pisze @Amelka222 w swej ostatniej notce, iż "można się było spodziewać, że sławetny już duet Białas - Cierpisz wystrzeli niebawem rakietę z jakimś świństwem wycelowanym w FYMa" - I jestem zszokowany, że Internet tak łatwo przyjmuje wierutne kłamstwa. Zawsze wyrażałem swój szacunek i podziw dla pracy dr. Pawła Przywary, przeprowadziłem z nim kilka wywiadów i przypomnę, że to ja jestem autorem zdania: "Czerwoną stronę Księżyca" trzeba znać tak jak "Pana Tadeusza", za które to powiedzenie ścigała mnie (nieskutecznie) awanturująca się @kaczazupa.
A inż. Krzysztof Cierpisz nie "odpalał żadnej rakiety", bo od czasu skasowania trzech moich notek przez Administrację Salonu 24 nie wypowiada się dla tego portalu. Jeśli Amelka i jej towarzysze z Magla wyrażą tu zadowolenie, to poinformuje ich tylko, iż działam usilnie na rzecz zmiany postanowienia Inżyniera.
O co dzisiaj, a właściwie od końca kwietnia br. chodzi, napisałem już w lipcu w notce, link: http://zygmuntbialas.salon24.pl/521810,skubanie-gesi-i-darcie-pierza - Byłem wówczas zaniepokojony działaniami zmierzającymi do przyłączenia blogerów zakładających inscenizację do grupy popierającej Zespół Parlamentarny. Pokój i zgoda są cennymi wartościami, jednak pod warunkiem, iż nie zamykają one drogi do ujawnienia prawdy o wydarzeniach 09 - 10 kwietnia 2010 roku.
W tym kontekście pojawił się prof. Chris Cieszewski, i wraz z nim moja notka, link: http://zygmuntbialas.salon24.pl/543909,jeszcze-pare-uwag-o-wystapieniu-prof-chrisa-cieszewskiego - w której wyrażone są poglądy inż K. Cierpisza oraz moje, dotyczące istoty wystąpień profesora z Ameryki. Bloger @zeZorro przekazał także swe cenne uwagi, które zamieściłem w tekście, link: http://zygmuntbialas.salon24.pl/544166,bialas-miele-zezorrem-3
I teraz już zabierze głos @zeZorro. Nie każdy musi się z jego i moimi (powyżej) uwagami zgodzić. Wystarczy, że się zastanowi:
"Witam!
Tytułem uzupełnienia, bo powstało wrażenie, że to była wyłącznie autoreklama. Jeśli już, to antycenzura, czyli obrona przed aktywną antyreklamą, ale do rzeczy. Chodzi o to, jak zezowaty może tak z rękawa i bezczelnie śmiałe hipotezy kreślić - że Cieszewski przyszedł, to znaczy że Przywara się do niego przyklei... Niemożliwe!
A ja twierdzę, że nie tylko możliwe, ale nawet przewidywalne i bardzo rozsądne. Doprowadza do tego wniosku klasyczna analiza Attticusa Fincha. Polega ona na założeniu butów adwersarza i zrozumieniu jego motywacji i sposobu myślenia.
Co może dziś zrobić adwersarz, nadzorca tutejszych pastuchów owiec? Bumbumy nie przyjęły się, barany beczą, a zły Wołodia bezczelnie zakręca wszystkie możliwości ataku, metodycznie opanowawszy żyrandol, strategiczne przedsięwzięcia energetyczne, bierze się za rekombinację państwa policyjnego w Polszy. Otóż może - i powinien - przejąć i zmajoryzować najsilniejszy i najbardziej obiecujący element opozycji i na jego czele dokonać kontrofensywy.
Antoni nie był w stanie doprowadzić do niczego konkretnego, bo i jego zawodzenia miały zawartość jedynie sentymentalną, bez żadnej twardej konsystencji. Ale też nie można takiego zawodnika odstawić do komórki z narzędziami, bo ktoś jednak w okrągłym budynku występować musi.
Skoro bumbumy nie przyjęły się i nie da się z ich pomocą ubrać złego czekistę w kostium zamachowca, to trzeba szukać na gwałt innego sposobu, bo czekista w każdej chwili może wyciągnąć na stół kwity, a nawet przewrócić stolik. Co robimy? Bierzemy kolejną w kategorii mocy narrację - po wybuchowej, która się nie przyjęła - i dajemy gaz do dechy! Nie ma czasu na drobiazgi. Był zamach! Rudy jest zamieszany, Wołodia jest zamieszany. Nie wiadomo jak i gdzie, ale trzeba przerwać ten cyrkowy pochód klaunów, bo nam ruchol wszystkie aktywa ekonomiczne w międzyczasie zaminował, a jego kolesie nakręcili siana na autostradach, stadionach i ambergoldach w setki miliardów. Dość tego. Nie będzie się dalej tuczył naszym kosztem!
Kolejna w metryce mocy narracja zamachowa to inscenizacja. Jej pracowicie wylansowanym ekspozytariuszem jest dr Paweł Przywara [oraz wierni fani, w tym z Niemiec i specjaliści od radzieckich serwerów], a sygnałem startowym do nowego odcinka była prezentacja dr. Krzysztofa Cieszewskiego o pancernej brzozie, złamanej 5 kwietnia 2010 roku.
Co jest niemożliwe? Przytulenie Przywary przez Macierewicza? W polityce słowo "niemożliwe" nie istnieje. Jest stosowany zamiennik - "ile to kosztuje". Cieszewski ma błogosławieństwo szefów szamana. To nie tylko wystarczy za rekomendację, ale także osłodzi przebieg zalotów.
Pozdrawiam".
zezorro says: easy ZZ
Kilkanaście godzin później napisał @zeZorro:
"Witam!
Szczerze przyznaję, że tym maglarskim podnieceniem Amelki byłem zaskoczony (..., która) pokazuje żałosny stan świadomości w ogóle, a na nadwiślańskim terytorium etnograficznym w szczególe. Amelka jest - na podstawie sobie tylko znanych przesłanek - przekonana, że dokonuję zamachu na świętość Zespołu Parlamentarnego i świętego Antoniego, pod rekę z patronem podróżników, świętym Krzysztofem.
Tymczasem ja tylko przypomniałem, że przed dwoma laty pokazałem dowód na prowokacyjną cenzurę zdjęć satelitarnych na Severnym przez Amerykanów - i nikogo to nie interesowało! Dosłownie nikogo. Wszyscy zaczepieni mądrale kiwali przecząco głowinami: i co z tego? Ano to z tego, że jakby podążyli tym tropem, toby wiedzieli to, co objawia dziś Cieszewski gawiedzi w telewizorze.
Ale nie chcieli wiedzieć, woleli podniecać się wybuchami Antoniego. Dziś nie przeszkadza im wcale, że wybuchów nie było, niczego nie było, a wszystko to widoczne na mapach przed dwoma laty. Mają nowego proroka. To się liczy.
Dlatego, sądząc z autentycznej i niczym nie prowokowanej reakcji Amelki, istotnie czas nowej narracji: "nie było zamachu w Smoleńsku", nadszedł. Co potwierdza postawioną prognozę rychłej inkorporacji zespołu FYMcia [razem z jego adiutantami oczywiście] pod skrzydła Macierewicza. Lud tego pragnie. Uwolnij Barabasza! No to będą mieli Barabasza.
A tak ładnie i widowiskowo wyglądały spacery na Severnym. Trzy lata spacerów. Trzy lata "prezentacji Zespołu". I co? I nic. Teraz będą trzy lata walczyć z "mitem pancernej brzozy" pod przywództwem nieugiętego Krzysztofa.
Jak widzisz, wylansowanie najlepszej, chwytliwej baśni nie jest prostą sprawą, więc nie należy szamana oceniać zbyt surowo. Dobra baśń potrzebuje czasu, jak wino, albo inny 'ałtorytet'. Mazowiecki na przykład. Pasztet.
Pozdrawiam".
zezorro says: easy ZZ
Inne tematy w dziale Polityka