Władysław Bartoszewski udzielił kilka dni temu wywiadu niemieckiej gazecie "Die Welt". Wypowiedzi byłego ministra spraw zagranicznych wywołały burzę w Polsce. Na portalu welt.de znajduje się skrócona wersja wywiadu, którą przetłumaczyłem na język polski:
BOGACENIE SIĘ PRZEZ GRABIEŻ WYNIKAŁO NIE Z RASIZMU, LECZ Z CHCIWOŚCI
Rozmowa z Władysławem Bartoszewskim o rozmiarze polskiej kolaboracji
Ocalały z Ausschwitz i uczestnik ruchu oporu Władysław Bartoszewski zajmował się zawsze jako historyk drugą wojną światową i holocaustem. Były minister spraw zagranicznych i obecny sekretarz stanu jest także doradcą Donalda Tuska w sprawach polityki zagranicznej. Gerhard Gnauck rozmawia z Bartoszewskim o książce "Złote żniwa" T. Grossa.
Die Welt: Teza Grossa brzmi: Wielu Polaków współdziałało i było beneficjentami holocaustu. Inni badacze podkreślają: Polska była jedynym krajem bez (wysokich rangą) kolaborantów. Co pan powie o tym?
Wł. Bartoszewski: Jestem tu między młotem i kowadłem. Mogę jako autorytet mówić o grobach w Palmirach koło Warszawy. Tam ekshumowałem zwłoki terroru okupacyjnego przez trzy miesiące. Dotykałem je, przesłuchiwałem świadków, ale nie zbadałem wszystkich obszarów Polski, o których pisze Gross.
Die Welt: Gross mówi, że polska ludność bogaciła się kosztem ofiar holocaustu.
Wł. Bartoszewski: W 1944r., gdy Warszawa była opustoszała, a moje mieszkanie spłonęło, można tam było wejść z przepustką. A kto to miasto plądrował? - Nie tylko ci, którzy posyłali transporty do Niemiec. Przychodzili ludzie, chłopi z okolicy z wozami konnymi, eskortowani przez niemieckich podoficerów, którzy prawdopodobnie brali w tym udział za parę dolarów. Ci ludzie mówili Niemcom, że chcieliby zabrać swoje rzeczy. Potem brali ze sobą odzież i meble. Kto był ograbiony? - Polacy To bezwstydne bogacenie się nie miało rasistowskiego tła. To była po prostu chciwość.
Die Welt: Po 1945 roku były procesy przeciw tym grabieżcom, także przeciw hienom cmentarnym w miejscach holocaustu.
Wł. Bartoszewski: Tak, po części też wtedy, gdy komuniści chcieli wystąpić do sądu przeciw znanym osobom. Wtedy byli ludzie obwiniani, jakoby mieli kontakty z Niemcami lub współpracowali gospodarczo z nimi, bo się wzbogacili. Ale dlaczego w czasie ostatniej powodzi w Polsce wielu Polaków nie opuściło swych domów? Dlaczego trzeba było wysłać policję do Nowego Orleanu po przejściu huraganu? - Żeby ludzie nie plądrowali. To nie jest polskie ani amerykańskie, to jest niestety ludzkie.
Die Welt: Więc obstaje pan przy tym, że w Polsce nie było kolaboracji na większą skalę?
Wł. Bartoszewski: Trzeba porównać warunki. Deportowano z Holandii Anne Frank, ale rodzina ukryła się i przeżyła. W Polsce, na Ukrainie, w Rosji było nie do pomyślenia, że ratujący Żydów mogli uniknąć kary i przeżyć wojnę. Były różne okupacje. Holendrzy, Francuzi byli przeciwnikami lub wrogami. W Polsce były tylko dwie kategorie: podludzie - to byliśmy my, i Żydzi - ci byli robactwem. Gdy niemiecki żandarm zastrzelił Polaka, musiał sporządzić protokół. Polak był podczłowiekiem, jednak trochę człowiekiem. Inaczej było w przypadku Żyda.
To, że wersja jest w stosunku do gazetowej skrócona, zauważyłem w trakcie tłumaczenia. Brakuje na przykład fragmentu (cytuję za wp.pl): "Jeśli ktoś się bał, to nie Niemców. Gdy niemiecki oficer zobaczył mnie na ulicy i nie miał rozkazu aresztowania, nie musiałem się obawiać Ale gdy sąsiad zauważył, że kupiłem więcej chleba niż normalnie, wtedy musiałem się bać"
Ten tekst pozostawię wyjątkowo bez komentarza.
Inne tematy w dziale Kultura