Obchodzimy kolejną rocznicę wyborów z 1989 roku. Były one owocem porozumienia pomiędzy władzami rządzącymi a opozycją solidarnościową. Symbolicznie to ta data jest uznawana za początek przemian demokratycznych w naszym kraju. To po tych wyborach w świat „poszła” informacja, że komuniści zostali zmuszeni do częściowego oddania władzy.
Był festiwal radości, były nadzieje, o których dzisiaj nie można zapominać. Ale warto też pamiętać, że frekwencja wyniosła 62% tak, więc 38% uprawnionych do głosowania nie uznała tych wyborów za wydarzenie ważne, w którym warto uczestniczyć.
Dzisiaj krytycy mówią o zmarnowanej szansie po 1989 roku. Podkreślają, że powinno się rychło odstąpić od porozumień okrągłego stołu i odebrać władzę komunistom.
Fakt, iż nie przeprowadzono ani lustracji, ani dekomunizacji, ani uwłaszczenia, nie odebrano majątku po byłej PZPR. Sprawiło to wszystko to, że już w 1993 roku postkomuniści wrócili do władzy pod nowym szyldem mając w 2 lata później swojego prezydenta.
To wszystko, co miało miejsce po czerwcowych wyborach nie może być traktowane w sposób ahistoryczny. To znaczy, że w czasie, gdy się odbywało było czymś ważnym oraz uznawane było za współczesnych za coś ważnego w danym momencie.
To Polska była początkiem przemian w Europie środkowowschodniej i daty wyborów czerwcowych nikt nie wymaże tak jak chciałby o nich zapomnieć Minister Antoni Macierewicz mówiący ze z wyborów czerwcowych pamięta jedynie te samorządowe z 1938 roku.
Kolejne wydarzenie z naszych dziejów być może nie zostało w sposób odpowiedni wykorzystane – inne kraje bloku wschodniego w swoich reformach nas wyprzedziło.
Czy jest to wystarczający powód, żeby rocznicę 4 czerwca dyskredytować czy o niej zapominać? Jeszcze w 2009 roku Prezydent Lech Kaczyński obchodził rocznicę wyborów czerwcowych a jego brat Jarosław mówił, że to ważne wydarzenie w jego życiu w 2011 roku.
W tym roku jednak rządzący – prawica skupiona wokół Prawa i Sprawiedliwości nie obchodzi tego dnia.
Zawłaszcza je sobie opozycja. Wygląda to jednak też trochę śmiesznie, gdy wśród w pierwszym szeregu świętujących widzimy Bronisława Komorowskiego – przeciwnika dogadania się z komunistami oraz Aleksandra Kwaśniewskiego młodą gwiazdę komunistów z końca lat 80-tych.
Paradoksem jest też fakt, iż 4 czerwca 1992 roku wstrzymano w Polsce lustrację.
A może to właśnie wszystko, co opisałem powyżej to największy dowód na wielkie zwycięstwo 1989 roku, bo dzięki niemu jesteśmy wolni, dzięki niemu mogę pisać to, co piszę, Komorowski z Kwaśniewskim mogą być tam gdzie są a Kaczyńskiemu, Dudzie i Szydło nikt nie ma prawa kazać obchodzenia rocznicy 4 czerwca 1989 roku. A Polacy Mogli z powrotem oddać władzę w ręce postkomunistów w 1993 oraz 1995 roku.
A dalej widziałem pod słońcem, że to nie chyżym bieg się udaje, i nie waleczni w walce zwyciężają. Tak samo nie mędrcom chleb się dostaje w udziale ani rozumnym bogactwo, ani też nie uczeni cieszą się względami. Bo czas i przypadek rządzi wszystkim.” (Koh.9,11)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka