Znany ze swych pro amerykańskich wypowiedzi Minister Radosław Sikorski został nagrany w restauracji „Sowa i przyjaciele” podczas rozmowy z Ministrem Jackiem Rostowskim gdzie powiedział miedzy innymi:
„Wiesz, że polsko-amerykański sojusz to jest nic niewarty. Jest wręcz szkodliwy, bo stwarza Polsce fałszywe poczucie bezpieczeństwa. [...] Bullshit kompletny. Skonfliktujemy się z Niemcami, z Rosją, i będziemy uważali, że wszystko jest super, bo zrobiliśmy laskę Amerykanom. Frajerzy. Kompletni frajerzy”.
Wiele osób przyjęło słowa Sikorskiego z zadowoleniem o tyle, że się z nimi zgadza. Są one jak najbardziej zgodne z polską racją stanu, bo jesteśmy tu i teraz, pomiędzy Niemcami a Rosją i nasza polityka jak i ekonomia muszą być w jakiś sposób związane z naszymi sąsiadami.
Największym problemem jest to, że jeden z najważniejszych ministrów naszego państwa – minister spraw zagranicznych, co innego mówi w swoich wypowiedziach publicznych a co innego w prywatnych.
Czy można aż tak kłamać? Czy można „mieć ośle uszy aż do nieba” używając porównania prezydenckiego doradcy – Ministra Tomasza Nałęcza?
Dla usprawiedliwienia Sikorskiego mówiło się, że nagrana rozmowa odbyła się w styczniu tego roku, – gdy Amerykanie nie interesowali się jeszcze kryzysem na Ukrainie.
Mnie jednak interesuje inna sprawa. Czy Sikorski jest odosobniony? Czy może inni Polscy decydenci oraz rządzący, co innego mówią publicznie a co innego myślą prywatnie?
Czy wicepremier Balcerowicz wierzył w swoje reformy? Czy Buzek i inni wierzyli na przykład w reformę polskiego systemu emerytalnego? Czy Miller, Buzek, Kwaśniewski wierzyli w dobrodziejstwo Ojczyzny naszej, jakim było wejście do Unii Europejskiej?
A w co wierzy dzisiaj premier Donald Tusk?
W czym nas oszukuje?
Czy jednak czysta polityka, która powinna być dbałością o dobro wspólne nie powinna cechować się tym, że ludzie nią się zajmujący bronią swych poglądów i wyrażają je tak samo w życiu politycznym jak i prywatnym.
Co ciekawe w ocenie nagrań z restauracji „sowa i przyjaciele”, że tak to ujmę podstawowy nurt mediów koncentruje się na skandalicznym języku pełnym wulgaryzmów oraz na tym, kto śmiał nagrywać najważniejsze osoby w państwie. Rozważa się, kto miał rację, na ile Minister Sikorski miał podstawy by tak mówić, Na ile Sienkiewicz i Belka byli zatroskani o państwo. Porusza się tematy zastępcze, wyciągając ile kolacja kosztowała. I czy 1352 złote to dużo czy mało.
Jednak nie słychać nic o wiarygodności klasy politycznej.
Czy można „robić dobrze” amerykanom, podczas gdy samemu się w to nie wierzy?
A może to nie ma znaczenia czy jest się ministrem w rządzie PIS’u czy Platformy i jakie się głosi poglądy? Najważniejsze jest może to by być na górze, by być ministrem?
Smutne te taśmy, ale to wiadomo nie od dziś. Klasa polityczna upada coraz niżej a nowe wybory nic tu nie zmienią, potrzebna jest wymiana całej klasy politycznej.
A dalej widziałem pod słońcem, że to nie chyżym bieg się udaje, i nie waleczni w walce zwyciężają. Tak samo nie mędrcom chleb się dostaje w udziale ani rozumnym bogactwo, ani też nie uczeni cieszą się względami. Bo czas i przypadek rządzi wszystkim.” (Koh.9,11)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka