Mateusz Cibor Ciborowski Mateusz Cibor Ciborowski
381
BLOG

Czy mam myśleć o wojnie?

Mateusz Cibor Ciborowski Mateusz Cibor Ciborowski Społeczeństwo Obserwuj notkę 0

Pochodzę jeszcze z tego pokolenia, które dobrze pamięta opowieści swojej babci o wojnie, o „Szkopach”, o „Ruskich”, o Powstaniu Warszawskim o jej dobrej koleżance ze szkoły, u której zaraz po wybuchu wojny zobaczyła portret Hitlera na ścianie i już nigdy więcej nie poszła do niej do domu. Mnóstwo takich opowieści mógłbym mnożyć podobnie jak i inni dzisiejsi, czterdziestolatkowie, którzy trochę jedynie pamiętają stan wojenny a prawdziwą wojnę znają jedynie z opowiadań dziadków. Pamięć o prawdziwej wojnie lub groźbie wojny w naszym społeczeństwie się zaciera i nie ma w tym z całą pewnością nic dziwnego skoro od prawie 70 lat realnie nie przeżyliśmy wojny. Przeżywamy ją oglądając wiadomości lub popijając Coca Colę w klimatyzowanej sali kinowej. Jednak to oczywiście nie to samo.

Czy Rosja, która w świetle kamer i dobrze po ustawianych wozów transmisyjnych wkracza na Krym przy tak naprawdę milczącej zgodzie świata, dla którego interesy z państwem carów są najważniejsze posunie się dalej?

Czy Europa uśpiona własnymi powtarzanymi jak zaklęcie frazesami o spokoju, odprężeniu i jedności jest naprawdę bezpieczna? Czy jest kontynentem, na którym za naszego życia, czyli przez najbliższe 40 czy 50 lat nie wybuchnie poważny konflikt zakończony działaniami zbrojnymi?

Sprawa ukraińska pokazuje jasno, że dla przynależności Krymu do Ukrainy nikt nie chce umierać, nikt nie chce psuć sobie realnie prowadzonych interesów z Rosją. Nie mówię tu o jakimś pohukiwaniu i machaniu szabelką. Tylko o prawdziwej obronie Krymu, którego przynależność do Ukrainy kilkanaście lat temu Rosja także potwierdziła.

Jak pokazuje historia ostatnich kilkuset lat Polska zawsze stała na drodze rosyjskiej ekspansji na zachód i wszelkie działania wojenne przechodziły przez nasze tereny, już takie nasze położenie.

Z całą pewnością ani Niemcy, ani Francja, ani daleka Ameryka nie stanie w obronie Polski, gdy Rosji zamarzy się rozpocząć swoją ekspansję na zachód.

Trudno dzisiaj wyrokować jak długo potrwają działania zbrojne na Ukrainie oraz czy i kiedy przeniosą się na nasze ziemie i czy przyjmą zbrojny charakter, czy polski rząd będzie raczej rządem prorosyjskim.

Jest dziś dużo niewiadomych, na które jak sądzę nikt nie zna odpowiedzi. Warto może jednak obudzić w sobie myśl, że znów kiedyś nastanie pokolenie, które także na naszych ziemiach zazna wojny. Naturalnie nie należy żyć w psychozie wojny, bo z całą pewnością łatwiej żyje się w otoczeniu wirtualnych wydarzeń na Facebooku oraz z nowym smartfonem w kieszeni nie myśląc o tym, że być może trzeba będzie zastąpić go granatem.

Jednak obecne wydarzenia za naszymi granicami wskazują, że należy przynajmniej pamiętać, że kiedyś na naszych terenach była wojna, która także za naszego życia może powrócić i to w straszniejszych barwach niż w pieśni legionowej „wojenko wojenko”.

A dalej widziałem pod słońcem, że to nie chyżym bieg się udaje, i nie waleczni w walce zwyciężają. Tak samo nie mędrcom chleb się dostaje w udziale ani rozumnym bogactwo, ani też nie uczeni cieszą się względami. Bo czas i przypadek rządzi wszystkim.” (Koh.9,11)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo