Zaskoczyła mnie medialna ocena pierwszych stu dni pontyfikatu papieża Franciszka. Czyżby "młyny watykańskie" zaczęły mielić szybciej?
Już na wstępie chciałbym uspokoić szanownych czytelników. Nie wierzę, by młyny stolicy Piotrowej jak to mówi powiedzenie zaczęły mielić rzeczywistość szybciej.
Wiadomo, że każdy pontyfikat jest nieco inny, i każdy w jakiś sposób powinien ubogacać Kościół. Już samo przyjęcie imienia "Franciszek" przez argentyńskiego kardynała było wskazaniem, że nowy papież chce zwrócenia uwagi Kościoła powszechnego na sprawy ubogich i to na takim poziomie biedy, jaki nie mieści się na skali pomiaru ubóstwa Unii Europejskiej.
Papież, więc nie jechał limuzyną do Watykanu po swoim wyborze tylko wsiadł do autobusu z "chłopakami kardynałami" jak to sam powiedział; nie mieszka w apartamentach papieskich; sam telefonuje; a pierścień papieski zamiast złotego ma jedynie pozłacany.
Naturalnie mogą to być papieskie przejawy zwrócenia uwagi Kościoła na problemy zbytniego bogactwa "trzody chrystusowej" i z całą pewnością postawa Franciszka jest godna uwagi.
Warto jednak zastanowić się, kim jest papież Franciszek.
Jest on nie tylko następcą świętego Piotra - biednego rybaka, ale jest także przywódcą Kościoła, państwa, monarchii, politykiem.
Powszechnie mówi się o roli Jana Pawła II, jaką odegrał przyczyniając się do upadku komunizmu. Być może i Franciszek będzie musiał stanąć, jako polityk przed wielkimi wyzwaniami, jakie niesie XXI wiek.
Warto też przy całym medialnym zachłystnięciu się ubóstwem Franciszka wspomnieć o europejskiej tradycji symbolu bogactwa.
Bogata szata czy złote ozdoby, bogate atrybuty władzy monarszej miały symbolizować wielkość i potęgę króla.
Właśnie rzadkiej krwi rumak, na którym król wjeżdżał do zamku, bogata szata, czy bogato zdobiony miecz były symbolami bogactwa i potęgi władzy królewskiej czy mocy samego państwa.
Bogate ornaty czy przedmioty kultu religijnego symbolizowały ziemską potęgę Kościoła czy potęgę władzy boskiej i ludzki szacunek do niej.
Papież Franciszek nie założył peleryny "w gronostaje”, bo "Karnawał się skończył" jak sam powiedział". A czym była ta bogata peleryna dla Ratzingera - Niemca potomka cesarzy niemieckich? czy Wojtyły - spadkobiercy Piastów czy Jagiellonów? Dla mnie właśnie była symbolem wielkości Kościoła Powszechnego. A może była też spuścizną i symbolem bogactwa wielkich królów izraelskich Dawida i Salomona?
Z pewnością sto dni pontyfikatu to niewiele wobec dwóch tysięcy lat Kościoła i doradzałbym wstrzemięźliwość w ocenach otwarcia, jakiego dokonał Franciszek w oczekiwaniu na jego pierwszą encyklikę.
A bogactwo... no cóż... czym innym jest niejednokrotnie zbyt wystawne życie duchowieństwa za "wdowie grosze" owieczek a czym innym bogactwo będące symbolem bezsprzecznej potęgi kościoła.
A dalej widziałem pod słońcem, że to nie chyżym bieg się udaje, i nie waleczni w walce zwyciężają. Tak samo nie mędrcom chleb się dostaje w udziale ani rozumnym bogactwo, ani też nie uczeni cieszą się względami. Bo czas i przypadek rządzi wszystkim.” (Koh.9,11)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka