Feterniak Feterniak
3737
BLOG

Jak to Niemcy naród śląski kreują

Feterniak Feterniak Społeczeństwo Obserwuj notkę 204

W ostatnich dwóch dniach, dzięki premier Kopacz i jej słynnemu już wezwaniu do „Narodu Śląskiego” po raz kolejny rozgorzały emocje na temat Ślązaków. Tradycyjnie też większość komentatorów, nawet tych „utytułowanych” tudzież zawodowo parających się komentowaniem rzeczywistości, opisując tą problematykę kieruje się nade wszystko własnymi mniemaniami, z rozbrajającą nieporadnością obnażają swoją niewiedzę w podstawowych faktach.

Dla ludzi śledzących bowiem polityczny, chocholi taniec RAŚ-u, kolejne boje o uznanie prawne Ślązaków, czy wreszcie schizofrenię w tym temacie PO, wiele prezentowanych ostatnio rozważań wywołuje uśmiech. Choć to raczej uśmiech przez łzy, gdy można się przekonać, jak jeden z najważniejszych problemów społeczno-politycznych naszego kraju jest bezrefleksyjnie sprowadzany do kilku idiotycznych haseł.

I o tych hasłach można by dużo, ale mnie zafrapowała jedna rzecz i na niej chciałbym sie skupić w tej notce. Otóż warto się przyjrzeć jak to w rzeczywistości Niemcy wspierają śląski ruch narodowy. Czytelników o słabszych nerwach proszę o gębszy oddech, bo fakty wyglądają dziś tak, że nie tylko Niemcy owego ruchu nie wspierają, ale są jego najzacieklejszymi wrogami. Ale po kolei.

Mam w pełni świadomość, że dla wielu osób, widzących w różnych działaniach mniej lub bardziej ukryte macki niemieckiego rządu proste powiązanie sprawy narodowości śląskiej z Berlinem wydaje się logicznym konceptem. Baa, gdy jeszcze tuż po spisie powszechnym w 2002 roku opowiadano o animozjach między działaczami mniejszości niemieckiej na Śląsku i rodzącymi się organizacjami walczącymi o uznanie narodowości śląskiej, to można było ciągle widzieć w tym raczej jakieś osobiste animozje niż głębszy problem. Ale już wtedy bystrzy działacze oficjalnie uznanych niedługo potem, bo w 2005 roku, mniejszości w Polsce, którzy chętnie współpracowali z różnorakimi europejskimi organizacjami mniejszościowymi typu FUEN (Federacyjna Unia Mniejszości Europejskich) zwracali uwagę, że Ślązacy mają trudne do zrozumienia kłopoty. Organizacje takie, zwłaszcza FUEN wcześniej gorąco popierał starania o oficjalne uznanie przez własne rządy takie „kontrowersyjne” społeczności jak Kaszubi, czy Łemkowie w Polsce, a wobec Ślązaków był co najmniej niechętny.

Jednak po spisie w 2011 roku sprawa stała się bardziej niż jasna. Mniejszość niemiecka w Polsce, a także różnorakie powiązane z władzami niemieckimi instytucje międzynarodowe zajmujące się problematyką mniejszościową stały się najbardziej zajadłym oponentem jakiegokolwiek uznania Ślązaków przez władze polskie. Tuż przed 2011 rokiem wydawało się, że tak uznane społeczności mniejszościowe, jak i rządząca PO przychylają się do jakiegoś uznania Ślązaków, najlepiej przez nadanie śląskiemu statusu języka regionalnego. Mało kto pamięta ale Bronisław Komorowski, który w tym okresie ostro występował przeciwko jakiemukolwiek uznaniu postulatów śląskich, był w czasie kampanii wyborczej 2011 roku bardzo mocno krytykowany przez wielu działaczy swojej macierzystej partii.

Jednak wynik spisu zmieniły wszystko. Aż 847 tys. osób zadeklarowało, że poczuwa się do narodowości śląskiej. W sumie potwierdziły one liczne wcześniejsze głosy, że dalsze chowanie głowy w piasek przed problemem śląskich deklaracji narodowych, tylko pogłębiać będzie ten problem i wydawało się, że tym bardziej szybko się zmaterializuje jakiś symboliczny gest uznania dla tak dużej grupy deklarującej śląskość. Zaś same wyniki (ponad połowa z tych 847 tys. deklarowała również polską narodowość) wydawały się być niezłym argumentem dla salomonowego wyjścia: nadania śląskiemu statusu języka regionalnego, co wiązałoby się z szeregiem przywilejów edukacyjnych i kulturalnych, a jednocześnie podtrzymywałoby twarde stanowisko naszych władz, że narodowości śląskiej nie ma.

Jednak niespodziewanie dla przeciętnych obserwatorów nagle niezwykle ostro zwalczać ta koncepcje zaczęli wspomniani już działacze mniejszości niemieckiej. Niektórzy to tłumaczyli ich poczuciem zagrożenia, ponieważ w 2011 roku odnotowano o kilka tysięcy mniej członków tej mniejszości niż w 2002 roku, jednak to chyba zbyt łatwe wyjaśnienie. Ten spadek (z 153 tys. do 148 tys.) to mimo wszystko rzecz marginalna. Również kwestie finansowe (uznanie Ślązaków, zaowocuje tym, że największa pula z rządowych środków na mniejszości trafi właśnie do nich) akurat najmniej dotyczą Niemców, którzy od dawna liczyć mogą na inne (dawniej niemieckie, dziś europejskie) źródła dofinansowania. O to najbardziej drżeć powinni Kaszubi i Łemkowie, dla których rządowe dofinansowanie to być albo nie być, a o dziwo, to w tych społecznościach poparcie dla jakiegoś uznania Ślązaków jest najbardziej słyszalne.

Skąd zatem takie twarde „nein”? Zwraca się uwagę i jest tu na pewno coś na rzeczy, że współgra ono z polityką RFN wobec takich „niehistorycznych” mniejszości. Taką bowiem mniejszością od parunastu lat stają się bowiem Turcy. Wbrew wcześniejszym hurraoptymistycznym założeniom zamiast się zasymilować i stać się Niemcami pochodzenia tureckiego Turcy coraz głośniej dopominają się w Berlinie o uznanie ich jako oficjalnej mniejszości. To oznaczało by zaś ogromne kłopoty dla od lat prowadzonej polityki wewnętrznej wobec imigrantów w Niemczech.

 Nie wnikając w ten temat możemy skonkludować, że na pewno nikt z Berlina działaczom niemieckim w Polsce za twarde stanowisko wobec Ślązaków pretensji nie robi. Władze niemieckie są bowiem dziś żywotnie zainteresowane by nikt w Unii, a zwłaszcza tuż za granicami, nie legalizował społeczności, które swoją odrębność i samoistność odkryły tak naprawdę w ostatnich latach.

 

Jednak wbrew pozorom nie wszystko musi być sterowane prosto z Berlina. Nawet dziłania Niemców z Polski. Którzy mają i swój rozum i swoje interesy. Jest powszechne przekonanie, że wielu śląskich działaczy narodowych jest gorącymi zwolennikami niemieckiej polityki historycznej. Nie tylko przypominają niemiecką historię Śląska, ale ostro zwalczają różne wątki polskie. Z takich działań przez laty zasłynął np. RAŚ. Często to współgrało z działaniami właśnie mniejszości niemieckiej, która w ten sposób walczyła o „niemiecki punkt widzenia” w różnych sprawach. Tymczasem jak się od paru lat ostro okazuje, RAŚ nie równa się śląski ruch narodowy (i można od czasu do czasu obserwować na tym tle ostre spory – ostatni sprzed parunastu dni, gdy RAŚ wrócił do koalicji z PO).

Działacze stricte narodowi walcząc bowiem o oficjalne uznanie przez władze polskie wpisali się w logikę ustawy z 2005 roku i uznali, że najistotniejszym elementem ich tożsamości jest język. Nie niemiecki, a śląski właśnie. I przez ostatnią dekadę wykonano ogromną pracę na rzecz upowszechnienia, i rozpropagowania „godki”.

I właśnie w „godce” jest pogrzebany pies śląsko-niemieckiego sporu. Szybko się bowiem okazało, że łączy ona ponad podziałami narodowościowymi. Wielu zadeklarowanych przeciwników narodowości śląskiej zaangażowało się w różnorakie działania na rzecz ochrony śląskiej mowy. Co gorsza (dla Niemców) wielu członków, a nawet działaczy ich własnej mniejszości, mocno się zaangażowała w śląskie działania językowe, rzecz jasnta kosztem oficjalnej "muttersprache". Krótko mówiąc akcja na rzecz „godki” stała się na tyle skuteczna, że realne problemy zaczęły mieć (lub przewidywać takowe) różnorakie instytucje zajmujące się upowszechnianiem języka niemieckiego. Instytucje, które nie tylko są ważnym elementem samoorganizacji mniejszości niemieckiej, ale także, po zmianach z 2005 roku jedynym realnym „narzędziem wpływu” władz niemieckich. A już dziś godka, choć oficjalnie jeszcze nie uznana, w tzw. życiu codziennym na głowę przebija język niemiecki.

I by się nie rozpisywać podsumujmy to tak. Niezależnie od naszych mniemań, przypuszczeń oraz różnorakich faktów, dziś, AD 2015 najżarliwszymi przeciwnikami uznania Ślązaków za jakąkolwiek mniejszość (nawet tylko językową) są Niemcy. Zwłaszcza ci z mniejszości w Polsce.

 

Zaś dla wątpiących mała prasówka:

Najpierw wróg nr 1 śląskich działaczy narodowych od jesieni zeszłego roku Rafał Bartek, od niedawna nowy lider mniejszości niemieckiej w Polsce:

http://www.funkhauseuropa.de/sendungen/polskimagazynradiowy/ludzie/rafal-bartek-102.html

Powód owej wrogości: czyli antyśląskie stanowisko komisji wspólnej mniejszości i rządu sygnowane przez rzeczonego Rafała Bartka:

http://www.dziennikzachodni.pl/artykul/3672654,mniejszosc-niemiecka-przeciwna-slaskiej-mniejszosci-etnicznej,id,t.html

 

I na koniec różnorakie żale wynikające z tej wrogości:

http://slonzoki.org/2015/03/w-woj-opolskim-nie-mieszkaja-slazacy-konferencja-urzedu-wojewodzkiego/

http://www.dziennikzachodni.pl/artykul/3911099,mniejszosc-niemiecka-a-jezyk-slaski,1,id,t,sa.html

Feterniak
O mnie Feterniak

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (204)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo