Nośne tematy, nośnymi tematami, ale kociewski patriotyzm by mi spać nie dał, gdybym i o swej rodzinnej krainie słów paru nie napisał.
Kociewie - „łagodna kraina” – jak brzmi jedno z haseł reklamowych mojego rodzinnego regionu. Kraina leżąca cały czas w cieniu Kaszub, co czasem mocno irytuje naszych krajan, ale mająca swoją specyficzną kulturę, gwarę i tradycje. W pewien sposób jednak tym Kaszubom wiele zawdzięczająca. Bez wątpienia pobudzani przez działania „starszych braci w regionalizmie” Kociewiacy wyróżniają się na tle innych regionalnych społeczności Polski. Nie tak dawno sporo radości działaczom kociewskim dały argumenty Ślązaków, którzy swoje postulaty posiadania odrębnego słownika uzasadniali m.in. faktem posiadania słownika i elementarza. A nasz słownik (trzytomowy) napisał już ponad trzydzieści lat temu ks. Bernard Sychta, zaś wydane parę lat temu elementarz także zdążył już przyprószyć się kurzem i jakoś nikt nie wpadł, że to naszą skromną gwarę nobilituje do statusu osobnego języka.
Zważywszy, że największe miasto Kociewia, to sześćdziesięciotysięczny Tczew, a cały region liczy ponad 350 tysięcy mieszkańców, jesteśmy krainą małych miasteczek i wsi. Razem z Kaszubami dzieliliśmy historyczne koleje pomorskiego losu. Książąt pomorskich, Krzyżaków, Prusy Królewskie i zabór „Starego Fryca”. Florian Ceynowa, twórca kaszubskiego regionalizmu zaczynał swoja publiczna karierę od powstańczej próby zdobycia w 1846 roku stolicy Kociewia Starogardu. Zaś większość swojego zawodowego życia spędził w kociewskim Przysiersku pod Świeciem. Pierwszym dowódcą i twórcą 66 kaszubskiego pułku piechoty w 1919 roku był Kociewiak Leon Kowalski. No i wielki kaszubski uczony ks. kanonik Bernard Sychta całe życie pracował na Kociewiu, w biskupim Pelplinie pisząc swój siedmiotomowy słownik kaszubskiego w swej słynnej kanonii, leżącej w cieniu pocysterskiej katedry.
W przeciwieństwie do Kaszubów regionalna świadomość u nas nigdy nie była dominującą z tożsamości. W międzywojniu o wiele popularniejsze było określenie Pomorzak niż Kociewiak. Stąd, choć wielu znanych ludzi rodem z Kociewia robi karierę w Polsce i na świecie, rzadko się z naszym regionem wprost utożsamiają. Rzecz jasna najbardziej znany jest człowiek, który akurat sam na Kociewiu ani się nie urodził, ani nie mieszka, ale często wspomina w swojej twórczości kociewskich dziadków. Rzecz jasna mowa o Cejrowskim, który w rodzinnym południu powiatu starogardzkiego jest największym z kociewskich celebrytów, który jednak u nas nad Wisłą jest traktowany z o wiele większa rezerwą. Bo my raczej swoją chrześcijańską postawę wolimy kształtować według nauk Janusza Pasierba i Konstantyna Dominika niż Wojciecha Cejrowskiego.
O Kociewiu pisać można dużo na pewno nie raz tutaj pisać bym chciał. Dziś jedynie krótka "zajawka" tematu, zaś bardziej niecierpliwych odesłać mogę do licznych dostępnych w necie publikacji. Zwłaszcza zaś, jest okazja zapromowania najnowszego numeru rocznika „Teki Kociewskie” (wydawanego przez, tak tutaj atakowane przez kilku gości tego bloga, Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie). A polecić warto, bo są w nim m.in. bardzo ciekawy artykuł na temat dzisiejszej tożsamości regionalnej Kociewiaków oraz kociewsko-kurpiowskie reperkusje śląskich starań o uznanie ich gwary za języka.
Zatem dla szerzej zainteresowanych do pobrania w formacie PDF zeszyt ósmy „Tek” (klikamy obrazek okładki tego numeru): http://www.zkp.tczew.pl/czasopisma
Zaś lubiącym czytać bardziej krótkie formy polecić mogę śledzenie tego bloga.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo