Tak się ostatnio złożyło, że zostałam zaproszona na oglądanie i podziwianie dwóch mieszkań.
Jedno dopiero co kupione i urządzone, drugie całkowicie odmienione po gruntownym remoncie.
Mieszkania te, chociaż pachnące jeszcze farbą, przestronne, zrobiły na mnie przygnębiające
wrażenie. Dlaczego?
Otóż ich kolorystyka ograniczała się do trzech jedynie kolorów, a mianowicie: szary i czarny
oraz (w mniejszości) biel.
Niby już wcześniej wiedziałam, że to ulubione kolory pokolenia Ikei, ale myślałam, że chociaż
dodatki do tych szarych ścian będą weselsze dla oka. Ale gdzie tam!
W jednym z mieszkań wprowadzono w kuchni detale w kolorze...ciemnej butelkowej zieleni.
W drugim na zielonej choince powieszono same granatowe bombki!
Jedyny żywy kolor, to żółty zygzak na szarej(!) ozdobnej poduszce.
Poza tym w obu mieszkaniach, jakby obcy sobie właściciele się umówili:
kafle na wzór betonu i białe kafelki w kuchni w kształcie cegły.
Jako miłośniczkę koloru dobił mnie ostatecznie czarny zlew z czarnymi kranami.
Ludzie! To nasze życie jest w swojej większości szare.
Wpuście do swojego otoczenia kilka kropel koloru, bo inaczej za dwa, trzy lata
będziecie się leczyć z depresji.
wizyty te
Inne tematy w dziale Społeczeństwo