Nienaganny zawsze odnośnie stroju, marynarka, koszula, krawat, kamizelka, starannie zaprasowane nogawki spodni. I takie cymesy, jakich trudno się wam będzie doszukać w starych żurnalach mody: podwiązki podtrzymujące skarpety, gumki zakładane na rękawy koszuli, by nie wysuwały się nadto spod rękawów marynarki. Na glanc wypucowane skórzane trzewiki. Kapelusz, zimą płaszcz, jeden z dwu co starczały na całe życie. Nawet do fizycznych prac wdziewał staranne flanele. Latem drobne ustępstwa stroju na rzecz pogody: biała lniana marynarka, krótkie rękawy koszul, letni jasny kapelusz. Staranność w każdym calu, każdej postawionej literce latami doskonalonego technicznego pisma. W końcu był z końca dziewiętnastego stulecia. Regularna marszruta codziennych spacerów – Stara Szosa – Nowa Szosa. Czy odczuwacie drżenie na dźwięk słowa „szosa”, kryjącego cud gładkiego asfaltu? On odczuwał. Może stąd ten rytuał wygody marszu asfaltem.
(fragment)
więcej: http://zmordoru.blox.pl/2019/01/dzien-mojego-dziadka.html
Inne tematy w dziale Społeczeństwo