„Wstrętne lale” mówi Plastuś i byłby to dobry punkt wyjścia. No, bo choćby taka Petronela. Było tak: siedzi Plastuś na wycieraczce od pióra a tu ołówek w bok go trąca:
- Zobacz, Plastusiu, co w klasie się dzieje.
Wygląda Plastuś z piórnika, świat się do góry nogami przewrócił. „Na moim miejscu, obok kałamarza, siedzi Petronela; tylko jej tu brakowało, rozparła się, nos zadarła do góry i siedzi”.
I do tego Petronela ciągle oczy zamyka, bo potrafi. To pyta ją Plastuś, po dobremu, skąd się tutaj wzięła. A ona oczy przymrużyła (jak to Petronela) i mówi:
- Przyjechałam w teczce [teraz postawimy nawias okrągły, bo uczciwość elementarna wymaga, by drugą część cytatu podać, chociaż sam smak w części pierwszej] (z książkami). Bo się dla mnie nowa suknia szyje.
No i nie zdzierżył Plastuś, żeby dla niej, tej Petroneli, nowa suknia. Akurat, poczekaj, ty lalo wstrętna, dla mnie ubranko Tosia uszyje. I byłby się ugotował z niechęci do Petroneli, ale coś go oderwało od uczucia toksycznego. „Aż tu widzę, na lodzinej ławce siedzi z noskiem jak kartofelek, cichutka, zawstydzona.” Ona, Klarcia.
I tu wszedłby cytat jak ta lala, rzec by można, cytat co ma wszystkie cytaty pod sobą. Dialog Plastusia z Klarcią. Duety operowe najwyższego lotu mogą się przy nim nawet nie pokazywać. Oto on, w całej okazałości:
- Z czego ty jesteś?
- Ja? Z gałganków.
- A kto cię zrobił?
- A Lodzia.
- A jak ci na imię?
- Klarcia.
- A ty z czego jesteś?
- Ja? Z plasteliny.
- A kto cię zrobił?
- A Tosia.
„I zaraz bardzośmy się polubili i wszystko sobie opowiedzieli.”
Maria Kownacka, pisząc przed wojną te historyjki o ludziku z plasteliny nie przeczuwała nawet, jakiej głębi mogłyby nabrać. Cytuję je z pamięci, mając „od zawsze” w uszach interpretacje Ireny Kwiatkowskiej słuchane w dzieciństwie z płyt, tych audiobooków na winylu. Dla mnie jeden był Plastuś, ten napisany przez Kownacką, czytany przez Kwiatkowską. Niepowtarzalny ludzik z plasteliny, który nosił tę swoją plastelinową osobowość z wdziękiem, budził sympatię. Nie nadymał się, nie miał poczucia misji, nie czynił cudów, nie zbliżał do ołtarzy. Gruszek na wierzbie nie obiecywał, rękami innych z popiołu wyciągać ich nie chciał. Mówił „wstrętne lale” bez nienawiści, nawet gniewał się i zazdrościł z wdziękiem. Plastuś sympatyczny, z czasów, gdy wierzyłem, że ludzie są dobrzy a świat piękny.
Nie obrażał, nie szydził ile wlezie. Nie chciał wdeptać. I taki niech zostanie. Pozostaną po nas słowa, te których użyliśmy przeciw innym mogą do nas wrócić. I dźgnąć mocniej, niż dźgaliśmy my.
(c) z Mordoru
Inne tematy w dziale Społeczeństwo