Jak daleko demokracja może się otwierać na instytucje, które podważają jej wartości? Dlaczego niektórzy Europejczycy pozwalają na powstawanie meczetów finansowanych przez państwo(a?) w których innowierców uważa się niemal za podludzi. To tak jakby pozwalać na finansowanie szkół czy domów kultury przez faszystów czy komunistów.
Rozmawiałem niedawno z przedstawicielm rodu "rządzącego" sporym klanem w Pakistanie.[ To kraj z którym Polskę łączą historyczne więzi. Bardzo cenią polskich oficerów, którzy po wojnie stworzyli tam doskonałem lotnictwo wojskowe. Mało kto wie, ale w tej dziedzinie Pakistańczycy są jednymi z najlepszych na świecie]. Narzekał na olbrzymią biedę i korupcję w tym kraju. Ustrój demokratyczny umożliwia rozwój tylko niektórym najbogatszym rodom, którzy praktycznie nie muszą płacić podatków. Wyborcy, w większości analfabeci, przed wyborami są przekupywani niewielkimi sumami. Rząd dusz sprawuje jednak tamtejszy duchowny. I tutaj dotykamy istotnego problemu - co zrobić by w Polsce tymi duszami nie zarządzał sponsorowany przez Saudów fanatyczny wahabita czy salafita, który każdego innowiercę najchętniej by uśmiercił lecz muzułmanin otwarty na świat?
Co zrobić by imigranci przyjęli nasz model funkcjonowania społeczeństwa? Być może w przypadku islamskich imigrantów to państwo powinno być odpowiedzialne za struktury religijne i kulturalne? Nie powinno się dawać możliwości dotowania tych struktur przez antydemokratycznych fanatyków z Bliskiego Wschodu? Czy to jest wykonalne? Chyba tak. Wymaga jednak kreatywnego podejścia do rozwiązania problemu związanego z imigrantami.
If you are neutral in situations of injustice, you have chosen the side of the oppressor. Desmond Tutu
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo