PiS vs PO i SLD czyli czego liderzy

głównych partii mogliby się nauczyć od Masterchefa :)

Gdy chcesz ugotować obiad najpierw zastanawiasz się nad daniem, które chcesz zaserwować, później szukasz przepisu a według niego planujesz czas potrzebny na przygotowanie dania i kupujesz odpowiednie składniki. Tak mniej więcej postępuje dziś PiS - rozmawia z wyborcami o ich problemach, organizuje debaty specjalistów, szuka takich rozwiązań, które przede wszystkim przyniosłyby pracę.

Jak to wygląda w PO i SLD? Obie te partie zajmują się przede wszystkim polityką - nie byłoby w tym pewnie nic dziwnego gdyby nie to, że ta polityka polega przede wszystkim na niedopuszczenie PiS do władzy. Sztandarowym hasłem PO jest by Kaczyński już nie był premierem. Odczuwamy boleśnie skutki tej polityki (przynajmniej ja i wielu expatów) - nie ma pracy, nie ma zbytu na usługi i produkty w Polsce, jest emigracja, bieda, fatalny stan niemal wszystkich wskaźników decydujących o poziomie cywilizacyjnym państwa.

Ciekawe, że SLD podąża podobną ścieżką: jeden z jej rzeczników po ogłoszoniu wyniki badań preferencji wyborczych do parlamentu europejskiego w którym partia Millera uplasowała się tuż za PO powiedział, że bardzo się z tego powodu cieszy bo nie dopuści PiSu do władzy...

Możemy się spodziewać, że gdyby PO z SLD razem rządziły to mielibyśmy podwójną liczbę afer, dwa razy większe bezrobocie i trochę więcej dziur w drogach bo jedni z drugimi prześcigaliby się w tym kto bardziej przeszkadza PiSowi w dojściu do władzy. Innych wspólnych punktów programowych jakoś nie widać....

Miller z Tuskiem przypominają szefów kuchni, którzy machają tasakiem wyłącznie przed nosem Kaczyńskiego, który próbuje przygotować dobre danie dla Polaków. Czy szefowie PO i SLD, którzy wsławili się tym, że to za ich rządów mieliśmy do czynienia z największymi aferami w Polsce potrafią robić coś pożytecznego? Zamiast Moniki Olejnik niech pooglądają trochę Magdy Gessler. Może przynajmniej czegoś się nauczą.