Dziwi mnie zdziwienie polskich dziennikarzy, którzy odrzucają teorię zamachu w Smoleńsku twierdzących, że nie ma nikogo kto mógłby na nim zyskać. Pamiętamy z historii, że Stalin kazał zabijać także tych, którzy byli kiedyś jego przeciwnikami nawet jeśli przebywali gdzieś na dalekiej emigracji. Weźmy też wydarzenia sprzed kilku lat jak np śmierć Litwinienki. Gdyby stosować logikę prorządowych dziennikarzy twierdzących, że jeśli ktoś nie stwarza realnej groźby dla danego państwa to tylko głupiec mógłby twierdzić, że służby tegoż państwa mogły brać udział w jej wyeliminowaniu. Wydaje się, że w przypadku Litwinienki ta logika nie działa.
Nie wiem czy był zamach czy go nie było. Nie wiem też na 100% czy były wybuchy czy ich nie było. Jednak zachowanie Laska, który odmawia udziału w spotkaniach z uznanymi naukowcami, którzy udowadniają, że były wybuchy i zwracają uwagę na nieścisłości w raporcie komisji Millera każdemu rozsądnemu i logicznie myślącemu człowiekowi pokazuje kto docieka prawdy a kto obstaje przy dogmatach. Jednym z takich dogmatów jest to, że zamachu nie było bo nie można wskazać osoby czy grupy zainteresowanej zabiciem prezydenta i ludzi z nim podróżujących. Gdyby od znajomości motywów zależały wyniki śledztw to prawdopodobnie większość z nich nigdy nie byłaby wykryta. Przestępców łapie się po śladach jakie zostawiają a prawdziwe motywy poznajemy dopiero w czasie przesłuchań.
Załóżmy, że był zamach w Smoleńsku. Jakie były jego motywy? Jedną z potencjalnych odpowiedzi daje nam zaskoczony przez zamachowców Cezar: " I ty Brutusie ....".
If you are neutral in situations of injustice, you have chosen the side of the oppressor. Desmond Tutu
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka