Gdy słucham argumentów Tuska na rzecz przyjęcia wspólnej waluty to mam wrażenie, że żyje on nie w Europie zróżnicowanej a w Niemczech lub Francji. Zapomina on, że kraje o których mówimy, że ich obywatele są bogaci np. Szwedzi, Duńczycy czy Anglicy nie wstąpili do unii walutowej a ich gospodarki na tle Europy nieźle się rozwijają. Z drugiej strony mamy Włochy, Hiszpanię czy Grecję które popadły w olbrzymie kłopoty gospodarcze. Chciałbym wiedzieć jaką rolę w problemach PIGS miało EUR. Czy do dobrobytu krajów skandynawskich przyczyniło się to, że nie są ograniczani EUR?
Wszyscy pamiętamy o niespełnionych obietnicach Tuska. W swoich expose premier obiecywał nam niemal życie w raju. Mamy piekło bezrobocia, exodusu młodych i starszych. Czy obecnie słoneczko Peru znów nie próbuje odgrzewać starych trików i mamić nas pustymi obietnicami? Czyż nie traktuje on Polski tak jak swojej partii - wódz przemówił sprawa zakończona?
Z drugiej strony mamy Kaczyńskiego, który mówi aby się zastanowić nad konsekwencjami przyjęcia EUR. Prezes PiS zachęca do korzystania z zalet demokracji i chce byśmy wiedzieli co możemy na tym zyskać a co stracić. Tak właśnie powinien zachowywać się przywódca europejskiego kraju w XXIw. Niestety, zamiast demokraty Kaczynskiego mamy quasi-despotę Tuska. W dodatku nie jest to władca oświecony więc czekają nas trudne czasy. Z takim przywódcą nie ma znaczenia czy przyjmiemy EUR czy pozostaniemy przy złotówce - tak czy owak fabryki będą zamykane a bezrobocie będzie rosnąć.
If you are neutral in situations of injustice, you have chosen the side of the oppressor. Desmond Tutu
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka