Ostatnio wielu komentatorów politycznych pyta po co Tuskowi konflikt o związki partnerskie. Wiadomo, że poprzednie projekty, popierane przez Tuska, były niekonstytucyjne. Wiemy, że bezrobocie rośnie bardzo szybko, PKB rośnie znacznie wolniej niż prognozował rząd. Polacy biednieją, masowo emigrują a Tusk zajmuje się polityczną egzotyką.
Czy odpowiedzią może być to, że Tuska nie obchodzi gospodarka, los Polaków lecz jego notowania wśród europejskich decydentów politycznych? Obecny premier zapewne wciąż pamięta słowa Angeli Merkel widzącej go na stołku przewodniczącego komisji europejskiej. Tusk gotów był położyć na szali jedność PO by pokazać europejskim socjalistom i zielonym, że dba o interesy ich klienteli. Za dwa lata to właśnie ten gest Tuska może mu pomóc w zdobyciu ważnego stołka. Tusk musi się czymś wykazać - na gospodarce się nie zna i ją rozkłada na łopatki więc przynajmniej w ważnej dla lewicy sferze społecznej chce pokazać swą "europejskość". Tezę tę potwierdza jego zachowanie w stosunku do Agnieszki H. Jest to jedyna kobieta, którą przeprosił publicznie za nie swój grzech. W tej sprawie chodziło o córkę - lesbijkę.
PS:
Całkiem przy okazji Tusk pozbywa się potencjalnego konkurenta w najblższych wyborach władz PO. Podobnie jak Stalin żąda całkowitego posłuszeństwa jedynie słusznej linii partii czyli swojej. Gdzież te czasy gdy o PO mówiło się, że jest liberalna i demokratyczna.
If you are neutral in situations of injustice, you have chosen the side of the oppressor. Desmond Tutu
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka