YouTube/Kanał Zero
YouTube/Kanał Zero
manitooo manitooo
2802
BLOG

Kanał Zero może być początkiem medialnego imperium!

manitooo manitooo Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 17
Czy jesteśmy świadkami narodzin nowego medialnego imperium, "amerykańskiego snu", który ziści się nam dzięki odwadze i determinacji zwykłego polskiego chłopaka? Fajnie, gdyby się udało.

Nie ukrywam, że z ogromną nadzieją patrzę na kolejne posunięcia Krzysztofa Stanowskiego, niezwykle utalentowanego i charyzmatycznego dziennikarza sportowego, który stał się w krótkim czasie prawdziwym internetowym guru, osiągającym niebywałą popularność, a jednocześnie "trendującym" biznesmenem dużej klasy i możliwości. Można różnie oceniać jego wybory moralne, dziennikarstwo, selekcję tematów i podejście do nich, osobowość, można go lubić lub nienawidzić, ale nie można odmówić wielkiego talentu, możliwości i pracowitości. I odwagi, bo przecież, jak sam mówi: mógł sobie nagrywać proste filmiki przy niskich kosztach zarabiając krocie, ale chce zagrać w grę dla dużych chłopców, czyli prawdopodobnie stworzyć podwaliny do nowego, dużego koncernu medialnego, który kto wie, czy wartością nie przeskoczy niedługo przedsięwzięcia Solorza czy innych telewizyjnych twórców. Ten człowiek prawdopodobnie autentycznie zawojuje "internety", być może stworzy nowy koncept medialny, który stanie się wzorcem biznesowym nie tylko w Polsce, formatem przenoszonym do innych krajów czy patrząc globalnie obszarów językowych. Jeśli się uda, będziemy mieli sukces niemal jak z amerykańskiego snu. I bez względu na ocenę samego Stanowskiego, naprawdę warto trzymać za to kciuki.

Zabawa dla dużych chłopców

Kanał Zero ma ruszyć w lutym. To i tak mało czasu na stworzenie całego formatu, który chyba się Stanowskiemu marzy. Z jego zapowiedzi wynika, że tak naprawdę ma to być rodzaj internetowej telewizji z ogromnymi zasięgami i możliwościami dla wszystkich twórców, którzy wejdą z nim w alians. Podejrzewam, że będzie chciał namówić do tego największych i najpopularniejszych, jednocześnie samemu tworząc jakościowe dziennikarstwo i inwestując w nie. Można kręcić nosem na jakość treści w internecie, dobór tematyki, pogoń za oglądalnością i klikalnością, popularność treści patologicznych czy w ogóle nie wnoszących żadnych wartości, ale przecież nie da się tego pociągu do tego typu treści wykoleić czy zawrócić. To one się klikają, dają zasięgi, a zatem pieniądze. Taką mamy rzeczywistość, ale wykorzystując ją można jednak starać się opowiadać historie mądrzej, lepiej, dogłębniej, korzystając z prawdziwych autorytetów i taki chyba jest zamysł Stanowskiego (i takie też jego doświadczenia, bo przecież wykorzystując popularność osób czy tematyki, potrafił wielokrotnie ją przedstawić w sposób nowatorski, przybliżyć widzom, i dlatego odniósł sukces). Popularna tematyka, którą żyje kraj, ale robiona zupełnie inaczej niż to czynią teraz media. Znacznie bardziej profesjonalnie i wielowątkowo. Będzie wysyłał dziennikarzy na miejsce zdarzeń, sięgał po opinie realnych autorytetów (a nie dyżurnych), będzie chciał, by reporterzy dotykali tematów bezpośrednio, zagłębiali się w nie. Dziś prawie nikt tak nie robi. Nawet telewizje czy inne media wysyłając swoich reporterów na miejsce zdarzeń po prostu odwalają temat, żeby go odhaczyć i spełnić swój obowiązek, a nie autentycznie zbadać sprawę. Dziennikarstwo śledcze się w ogóle (niby) nie opłaca, jest realizowane przez nieliczne redakcje i zwykle "po taniości", albo po układzie (dowalić przeciwnikom), czasem też nie jest to żadne dziennikarstwo śledcze tylko przeciekowe, realizowane na zlecenie "wiewiórek" ze służb, prokuratur, sądów czy innych miejsc, które powinny zachowywać tajemnice i być przedmiotem takiego dziennikarstwa, a nie inicjatorem. Utarła się opinia, że dziennikarstwa śledczego nie da się już robić bo jest zbyt kosztowne, ryzykowne, bez sensu. I tym wszystkim, co tak mówią, też Stanowski może mocno zagrać na nosie, bo to jest nieprawda: jak się dobrze zrobi dziennikarską robotę, inwestując w nią, robiąc ją z talentem i zaangażowaniem, to powstaje treść, która zwróci się błyskawicznie, będzie przynosić ogromne dochody. Tylko trzeba mieć do tego talent marketingowy, którego zwyczajnie brakuje dziennikarzom, oraz odwagę, której nie mają tradycyjne media. I moim zdaniem Stanowski będzie chciał to udowodnić. Pokazać tym wszystkim znanym dziennikarzom śledczym (w tym być może niżej podpisanemu), jakimi są dyletantami i że robota dziennikarska nie powinna polegać na bezkrytycznym przekazywaniu kwitów ze służb czy nawet akt dostarczonych przez lobbystów albo "dojeżdżaniu" jakichś mało znaczących postaci. Jeśli tak będzie, człowiek, po którym do niedawna nikt by się tego nie spodziewał (a wręcz ostro krytykowany przez prasę branżową i kolegów za podejście do zawodu i różne decyzje marketingowe oraz dziennikarskie), może być wręcz zbawcą całego polskiego dziennikarstwa. Powiecie, że przesadzam, że się podlizuję obrzydliwie, nadskakuję licząc na choć odrobinę uwagi z jego strony. Być może, bo rzeczywiście bardzo bym chciał, żeby tematyka śledcza i społeczna w Kanale Zero znalazła swoje miejsce. Nie znam Krzysztofa Stanowskiego, nie siedzę w jego głowie, nie mam pojęcia, jakie są jego ambicje i plany, kompletnie nie wiem, jakim jest naprawdę człowiekiem, ale widzę w nim ogromny potencjał i charyzmę i po prostu bym szczerze chciał, żeby mu się udało, żeby wygrał. Bo to będzie dobre dla nas wszystkich. Bo też akurat przy takim projekcie nie może się udać prowizorka. Albo to będzie dobre, albo to będzie jedna wielka klapa. Nic pomiędzy. Ja wolałbym, żeby było dobre.

W interesie społecznym

Od dawna próbuję Krzysztofa Stanowskiego zainteresować tematyką społeczną, taką naprawdę robioną w interesie społecznym, a nie dla kasy. Proszę o pomoc w nagłaśnianiu takich spraw. Na razie mi się to nie udało, być może nigdy nie uda, może po prostu na to nie zasłużyłem, może robię to źle. Przez chwilę nawet poczułem się urażony, bo nie rozumiałem, co mu szkodzi udostępnić informację o moim filmie "Bagno" (o ile rozumiałem, że tej informacji nie podają "obrażone" Onety, wp, telewizje czy gazety; o tyle myślałem, że internet będzie tu ze mną solidarny). Ale potem pomyślałem: może po prostu mu się ten film nie spodobał, może uznał, że jest słabo zrobiony, może nie ufał mi, że to jest uczciwy materiał (bo mnie nie zna), może moje tezy wydały mu się za daleko idące czy też po prostu się z nimi nie zgadzał, może nie chciał dotykać tej trudnej tematyki, może ktoś mu o mnie coś nagadał (niestety takich kłamliwych typów jest sporo i na pewno są to też nasi wspólni znajomi) i nie chciał mieć ze mną nic wspólnego. Do tego wszystkiego miał prawo, jego wybór i nie ma co się obrażać, trzeba robić swoje. Ale przyznam szczerze, że trochę nie rozumiałem, że nawet nie chciał spróbować ze mną pogadać (poza bezpośrednim telefonem prosiłem wspólnego znajomego o przekazanie, że chętnie mu o wszystkim opowiem, bez żadnych oczekiwań i bez jakichś nacisków, jak powinien mnie odebrać; poddając się całkowicie jego wolnej ocenie), bo przecież mój film dotykał bardzo podobnej kwestii co jego materiał o Natalii Janoszek. "Bagno" poza tematem krzywdzenia dzieci miało w mojej ocenie niezwykle istotny wątek kreowania fałszywych autorytetów. I to nie oszukujących plotkarskie media czy widzów telewizyjnych programów dla kretynów, tylko najważniejsze media publicystyczne w Polsce. Ryzyka społeczne związane z wykreowaniem Janoszek były zwyczajnie kompletnie społecznie nieistotne przy ryzykach związanych z bezkrytycznym promowaniem przez media adwokata Artura Nowaka, który mimo zarzutów karnych (zasiada na ławie oskarżonych za powoływanie się na wpływy w prokuraturze) oraz wielu zarzutów o krzywdzenie swoich klientów stał się głównym ekspertem od spraw "walki z Kościołem" w Polsce, zarabiając na tym procederze potężne pieniądze i zdobywając wpływy polityczne. Związek tych dwóch historii był oczywisty i z pewnością Stanowski musiał to widzieć i mógł po prostu zrobić bardzo dużo dobrego w sprawie weryfikowania autorytetów przez media, opowiadając obok historii Janoszek także historię Nowaka, nawet jeśli mnie samego chciałby przy tym skrytykować (ja na to bym się na pewno nie obraził). Tym bardziej, że jego przyjaciel, Robert Mazurek, nad panem mecenasem Nowakiem też się pochylał, pisząc o nim per "pazerny mecenas", za co Nowak nazwał Mazurka "szmatą". Wypadałoby zwyczajnie całą sprawą się zająć rzetelnie i ze swadą, nawet jeśli nie chcemy dotykać spraw krzywdzenia dzieci i największej w historii Polski afery pedofilskiej - sprawy Krzysztofa S. Ale powtarzam: to wybór Krzysztofa Stanowskiego i ja się na to nie obrażałem, chciałbym kiedyś poznać powody takich decyzji i tyle. Natomiast bez względu na to, czy Stanowski uzna, że mogę mu się do czegoś przydać (zgłosiłem chęć pracy dla niego czy pomocy w realizowaniu prac dziennikarskich wysyłając maila zgodnie z ogłoszeniem), czy z jakichś powodów mnie odrzuci, to za jego projekt będę trzymał kciuki. Szczerze powodzenia: dobre dziennikarstwo jest nam potrzebne. Dobra telewizja internetowa może zawojować rynek.

Jeśli ktoś chce wspierać moje prace dziennikarskie (reportaże kryminalne, które chce zrobić na temat pewnego zabójstwa oraz wielu innych spraw), można to zrobić tutaj:

https://zrzutka.pl/hwcpxh

https://patronite.pl/mariusz.zielke

https://www.paypal.com/pools/c/8YT8FEvW2u

bezpośrednio (z tytułem: darowizna na film):

84124010241111000002522171











manitooo
O mnie manitooo

Nazywam się Mariusz Zielke. Byłem dziennikarzem Pulsu Biznesu, wcześniej mniejszych gazetek, pisałem na różne tematy, potem robiłem śledztwa dziennikarskie. Obecnie piszę powieści, głównie na faktach, kryminały, sensacyjne, obyczajowe.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (17)

Inne tematy w dziale Kultura