Jan K. jest członkiem tego Towarzystwa. Mam nadzieję, że jego członkowie też będą starali się rzetelnie wyjaśnić tę sprawę
Jan K. jest członkiem tego Towarzystwa. Mam nadzieję, że jego członkowie też będą starali się rzetelnie wyjaśnić tę sprawę
manitooo manitooo
25916
BLOG

W Lublinie wybuchnie ogromna afera pedofilska. Ofiary: co najmniej 12 małych dziewczynek

manitooo manitooo Pedofilia Obserwuj temat Obserwuj notkę 96
Nauczyciel muzyki Jan K. jest podejrzany o skrzywdzenie kilkunastu małych dziewczynek w wieku nawet poniżej 10 lat. Aferę tuszowały największe media. Systemowe krycie pedofilii w Polsce ma się dobrze.

W 2019 r. i 2020 r. próbowałem największe polskie „wolne” media zainteresować aferą Jana K., znanego muzyka i nauczyciela muzyki pracującego z małymi dziećmi w szkole podstawowej i ogniskach muzycznych w Lublinie. Doniesienia na jego temat były przez lata lekceważone, tuszowane. Mężczyzna miał krzywdzić malutkie dziewczynki, także dzieci z niepełnosprawnościami. Szczegółowe opisy jego czynów nie nadają się do publikacji, są tak wstrząsające. Niestety, mimo licznych prób zainteresowania tą sprawą dwóch dużych polskich portali internetowych i jednej stacji telewizyjnej, ponownie musiałem odejść z kwitkiem.

- Nie ksiądz, to nas nie interesuje – usłyszałem od znajomego dziennikarza.

Przekonywałem, że ujawnienie tego skandalu pozwoli na pokazanie innego oblicza szalenie trudnego, wielowątkowego, ważnego społecznie problemu wykorzystywania seksualnego dzieci, tłumaczyłem, że koncentracja wyłącznie na kościele źle się dla mediów skończy, bo problem naprawdę nie ogranicza się tylko do jednego środowiska, a wręcz to w tych innych miejscach (szkołach, stowarzyszeniach, ośrodkach sportowych, fundacjach, wśród bogatych elit) mamy do czynienia z systemowym, bezwzględnym tuszowaniem takich spraw. Księża dziś idą do więzień, są skutecznie karani, a ofiary mogą liczyć na zadośćuczynienia, realną pomoc z fundacji, zainteresowanie mediów i prawników (choć na pewno wiele można jeszcze poprawić i róbmy to dla ofiar). Ofiary „nie-księży” pozostają w walce osamotnione, są przez media lekceważone, nikt im nie chce pomóc.

- Jeśli ktoś ujawni waszą postawę, ujawni te sprawy, to nie będziecie wiedzieli, gdzie się schować ze wstydu – starałem się jeszcze namawiać. - Pomóżcie mi, bo skończy się to tak, jak sprawa Savile'a, po której cała Wielka Brytania była na media oburzona.

- Sam se ujawnij.

No to ujawniam.


Właśnie przez takie postawy, odrzucanie udokumentowanych, wiarygodnych, ważnych tematów społecznych przez największe polskie „wolne media”, byłem zmuszony nagrać zachowania najważniejszych polskich dziennikarzy, redaktorów naczelnych. Ich po prostu tematyka społeczna nie interesuje. Tomek Sekielski nigdy nie chciał mi pomóc w nagłośnieniu żadnej sprawy spoza kościoła. Nigdy go to nie interesowało, choć przecież wiedział, z jak wieloma poważnymi sprawami mam do czynienia. „Promuje” teorie spisku czy inne głupoty na swoich kanałach, a ofiary pedofilii go zwyczajnie nie interesują, bo to już nie jego sprawa. Inne media są jeszcze gorsze. Ci ludzie są skupieni na własnym ego, pieniądzach, serialach, pracują od 7 do 22 ale często nad sprawami nieistotnymi społecznie, za to klikalnymi lub korzystnymi politycznie dla partii, którym sprzyjają. Gdybym kontaktu z tymi ludźmi nie nagrał, nikt by mi nie uwierzył, że to tak wygląda, że z takim bagnem na wielu poziomach mamy do czynienia. Wszystko dziś możecie obejrzeć w filmie „Bagno”.

Jeśli media się nie zmienią, nie zaczną wykonywać swojej roli społecznej, niestety będziemy mieli ogromny problem z pomocą ludziom skrzywdzonym. Bo nagłośnienie przecież nie służy zarobkowi (ja te tematy robię i oddaję za darmo, nie chcę od nikogo pieniędzy, nikt mi nie płaci za ich robienie – pomagają mi moi przyjaciele i obcy ludzie, zrzucając się na to, żebym działał dalej), ma uniemożliwić przekupienie przez bogate elity ludzi odpowiedzialnych i zatuszowanie spraw. A niestety takie próby tuszowania są podejmowane.

Sprawa Jana K. z Lublina nie dawała mi spokoju, siedziała mi w głowie, ale niestety pracując nad kilkudziesięcioma podobnymi (miałem kontakt z kilkuset ofiarami przestępstw na dzieciach), nie byłem w stanie jej sam dokończyć. Po emisji filmu „Bagno” zgłosiły się do mnie kolejne ofiary Jana K. Dziś wiem już o co najmniej 12 ofiarach tego człowieka. Ich wyznania są spójne, uzupełniają się, pochodzą z różnych okresów działalności sprawcy. Niestety jest to człowiek, który działa w szkolnictwie od kilkudziesięciu lat, więc ofiar może być naprawdę dużo, być może jeszcze więcej niż w przypadku Krzysztofa S., o którym opowiada „Bagno”. Dlatego ważne jest jak najmocniejsze nagłośnienie sprawy, żeby te osoby dowiedziały się o innych, które już zdecydowały się mówić, zgłosiły te przestępstwa. Według moich informacji sprawa jest już prowadzona przez organa ścigania, tak więc nie będziecie same, zgłaszajcie się, proszę. Jeśli ktoś jest ofiarą tego człowieka, a jeszcze się nie zgłosił, bardzo proszę albo o pójście na policję albo informację do mnie (zapewniam stuprocentowe bezpieczeństwo, anonimowość, jeśli nie chcecie dokonywać oficjalnych zgłoszeń) na mail: bagno.film@gmail.com

Co dokładnie robił Jan K., o co jest oskarżany przez dzieci i ich rodziców? Nie chcę podawać szczegółów, bo po pierwsze są zbyt drastyczne, po drugie opis sprawy mógłby przeszkodzić w weryfikacji prawdomówności pokrzywdzonych. Pierwsze zgłoszenie, które do mnie trafiło, dotyczyło osoby, którą Jan K. skrzywdził (według jej wyznań) w latach 1998-1999. Niestety karalność tej sprawy była przedawniona, dlatego miałem związane ręce i sam, bez mediów, nie mogłem sobie z tą sprawą poradzić. Skrzywdzona kobieta tak opisywała swój dramat:


„Wszystko u mnie zaczęło się w trzeciej klasie podstawówki, czyli w latach 1998-1999. Bardzo chciałam nauczyć się grać na pianinie. W szkole podstawowej był Pan, który w ramach dodatkowych płatnych zajęć pozalekcyjnych uczył gry na różnych instrumentach. Mama zapisała mnie na te zajęcia. Jako dziewczynka około 8-9 letnia nie rozumiałam, dlaczego Pan zamyka drzwi na klucz do malutkiej salki, w której stało pianino. Raz odważyłam się go o to zapytać, dlaczego zamyka drzwi na klucz – odpowiedział: żeby nam nikt nie przeszkadzał. Nie rozumiałam - pianino jest tak głośnym instrumentem, że było słychać na całym korytarzu czy ktoś gra czy nie i to bardziej ja komuś przeszkadzałam graniem niż ktoś przeszkodziłby mi. Poza tym bardziej przeszkadzało, gdy ktoś próbował otworzyć drzwi i się z nimi szarpał, on musiał wtedy wstać i te drzwi otworzyć. To przeszkadzało bardziej niż gdyby ktoś sam sobie otworzył. Dziś już wiem, po co to wszystko było.”

Mężczyzna dotykał ją w miejsca intymne i dokonywał innych czynności seksualnych. Nie doszło do gwałtu.

„Byłam wychowywana na grzeczną i kulturalną dziewczynkę. Nie lubiłam jego zapachu i dłoni, ale nie można być niemiłą i niegrzeczną zwracając dorosłemu uwagę, że siedzi za blisko. Poza tym bardzo, ale to bardzo chciałam nauczyć się grać na pianinie. I tak uczyłam się w jego objęciach. Grając na pianinie kazał trzymać łokcie blisko ciała, tak tłumaczył i pokazywał obejmując tak ściśle, że czasami miałam problem nawet żeby swobodnie grać. Wkładał mi ręce między nogi, a ja zaciskałam je coraz mocniej nie mogąc obsługiwać pedałów od pianina - musiałam zatem je rozluźnić... Głaskał po policzku, stawał mi za plecami i ocierał się o mnie. Pisząc to dziś czuję obrzydzenie i strach. Nie rozumiałam dlaczego zapisując się na naukę gry na pianinie kazał mi się też uczyć grać na flecie. Siadał naprzeciwko i patrzył na moje usta obejmujące ustnik, czasami wkładał mi palec do buzi, żeby ćwiczyć na jego palcu jak mocno należy taki ustnik objąć ustami.”

Mając tylko to jedno zgłoszenie o przedawnionej karalnie sprawie oraz szereg danych do weryfikacji nie byłem w stanie ani uruchomić postępowania prokuratorskiego, ani bez pomocy mediów sobie z tą sprawą poradzić. Próbowałem ją zgłosić do prokuratury, ale nie wiem, czy to odniosło jakiś skutek (nie mogłem podać danych ofiary, więc być może, że nikt z tym nic nie zrobił i w sumie nie mogę mieć o to pretensji).

Po emisji filmu „Bagno” dostałem kilka kolejnych zgłoszeń o tym podejrzanym sprawcy. Tym razem sprawy nie były już przedawnione. Wiem też, że w prokuraturach są prowadzone co najmniej 2 postępowania przeciwko temu samemu człowiekowi. Kolejne doniesienia (łącznie mam informację o 12 ofiarach) sprawiły, że uznałem, że tę sprawę trzeba jak najmocniej nagłośnić, żeby inne ofiary dostały szansę zgłoszenia się.

Jedna z moich informatorek została skrzywdzona około roku 2005, gdy miała 7 lat. Inna była nieco starsza, padła ofiarą wykorzystania seksualnego w 2008 r. Kolejne zdarzenia miały mieć miejsce w 2012 r. i później (w 2020 r.). Człowiek oskarżany o te czyny uczył dzieci przez kilkadziesiąt lat, więc ofiar może być znacznie więcej.

Mam ogromne wyrzuty sumienia i bardzo przepraszam moją pierwszą informatorkę, że nie dałem rady wtedy tego tematu „przepchnąć” przez media, że nie zdołałem jej pomóc w wyjaśnieniu tego skandalu, ujawnieniu go, ustaleniu innych ofiar. Przepraszam. Dziś zrobię wszystko, żeby ta sprawa nie została zamieciona pod dywan, bo niestety wiele wskazuje na próby jej tuszowania przez wpływowe osoby. Nie pozwólmy na to.

UWAGA: wiele osób pyta, dlaczego nie idę z tymi tematami do TVP, Republiki czy prawicowych mediów, albo kościelnych. Odpowiedź jest prosta: wtedy zamiast nagłośnienia i reakcji sprawa stanie się polityczna i będzie łatwo mnie wcisnąć w jakąś narrację typu: „funkcjonariusz atakuje wolne media”. Już Artur Nowak tak próbuje się tłumaczyć, choć przecież wie, że mi do mediów rządowych bardzo daleko. Ja jestem liberałem, a TVN, Onet, WP, Newsweek, GW i inni to były kiedyś „moje” media i je będę zmuszał do podejmowania ważnych społecznych tematów. To te media się „zepsuły” a nie ja, to one dały się opanować przez politykę i ideologię, to one przestały być obiektywne, rzetelne. Albo się zmienicie, albo zaczniecie wykonywać swoją pracę, albo nie będzie żadnej taryfy ulgowej przy kolejnych moich publikacjach. Chcemy naprawdę wolnych, rzetelnych a nie upolitycznionych i przesiąkniętych patologiami mediów.

UWAGA2: Ja nie bronię księży-pedofilów. Bardzo proszę nie interpretować moich działań jako obrony Kościoła. Trzeba ścigać każdego sprawcę w każdym środowisku, a ofiary traktować równo. Zajmuję się też sprawami księży i takie też będę ujawniał. Działam wyłącznie w imieniu ofiar, ponad podziałami i apolitycznie.

Przygotowujemy kolejną część filmu „Bagno” o kilku dużych aferach pedofilskich i bezkarności sprawców takich czynów. Jeśli chcecie wspomóc moją pracę można to zrobić tu:

https://www.paypal.com/pools/c/8VFZFQWTty

https://zrzutka.pl/rerpc8

Nr konta bankowego do wpłat: 84 1240 1024 1111 0000 0252 2171

tytułem: darowizna na dziennikarstwo śledcze lub na książkę, film

Mariusz Zielke

bagno.film@gmail.com 

Film "Bagno" do obejrzenia tu:



manitooo
O mnie manitooo

Nazywam się Mariusz Zielke. Byłem dziennikarzem Pulsu Biznesu, wcześniej mniejszych gazetek, pisałem na różne tematy, potem robiłem śledztwa dziennikarskie. Obecnie piszę powieści, głównie na faktach, kryminały, sensacyjne, obyczajowe.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (96)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo