"Rush hour 3" ("Godziny szczytu") to film nieszczególny, wykonawcy dwóch głównych ról uprawiają aktorstwo wyjątkowo męczące a odgrywani przez nich bohaterowie są doszczętnie przerysowani. Od biedy można powiedzieć, że jest chwilami dość zabawny.
Film ratuje natomiast końcowa, świetnie sfilmowana scena walki na Wieży Eiffla, w zakamarkach jest stalowej struktury, w środku, na zewnątrz, pod spodem. Potwierdza się to, co zawsze myślałem, że Wieża Eiffla najlepiej wygląda, gdy patrzy się na nią... z Wieży Eiffla. Trzeba być w środku tej plątaniny tysięcy połączonych nitami stalowych łuków i belek, by w pełni docenić jej fascynującą złożoność.
Zastanawiam się tylko, co w tym filmie robił Roman Polański. Po co mu była do szczęścia trzecioplanowa i niewydarzona rola francuskiego policjanta, który najpierw jest bardzo niemiły dla naszych bohaterów, a na koniec za karę dostaje po pysku? Przecież chyba nie zagrał w tych dwóch scenkach tylko po to, by zarobić parę groszy. Człowiek z takim dorobkiem.
A może Roman Polański postanowił, iż na złość Amerykanom za to, że zmusili go do wyjazdu, będzie grał w każdym ich filmie kręconym we Francji?
Do niedawna - korespondent Polskiego Radia we Francji. A teraz - zapraszam do polskiego portalu Euronews: http://pl.euronews.com/ i do naszego fejsbuka: http://www.facebook.com/euronewspl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura