W życie weszły zmiany w doręczaniu przesyłek. Polska Grupa Pocztowa wygrała przetarg na dostarczanie do naszych mieszkań listów z sądów i prokuratur. Co się zmieni? Jeśli listonosz nie zastanie nas w domu list trafi... do kiosku, piekarni lub pobliskiego sklepu.
Tradycjonaliści przecierają oczy ze zdziwienia, jak to możliwe, że firma z takimi tradycjami, oaza polskości, wpierw zamieniła się w idiotyczną spółkę, by ponownie ulec bezwzględnemu rynkowi, przegrywając przetarg z Polską Grupa Pocztową o której wiemy mniej, niż o znanej firmie produkującej gary za 5 tysięcy złotych? Niestety, w Polsce możliwe jest absolutnie wszystko, a w usługach pocztowych batalia o klienta trwa od lat, na każdy możliwy sposób.
Sprawa metod działania PGP dzieli Polaków. Jedni uważają, że zmiany stanowią istotne uproszczenie, inni woleliby swoje listy odbierać tradycyjnie - na poczcie. Skąd tyle kontrowersji?
Oczywiście chodzi wyłącznie o zyski naszym kosztem, nie ma ten proces wiele wspólnego z wygodą klientów.
Wyobraźmy sobie sytuację, gdzie listonosz odwiedza nasz dom w jakichś nieprzytomnych godzinach, gdzie zwykliśmy zarabiać na złodziejskie podatki, które funduje nam fiskus. Co robi substytut dawnego urzędnika, który zamiast munduru nosi… dresy? Zostawia list w pobliskim kiosku. Pani prowadzący swój biznes w drewnianej szopie, z nudów sięga po kopertę, odczytuje adres, pieczątki i po chwili wie o nas praktycznie wszystko, łącznie z tym, że koperta kryje np. mandat.
Pół biedy, jeżeli nie otworzy przesyłki nad parą ze swojego elektrycznego czajnika, ale z pewnością opowie o liście swojej przyjaciółce. Co potem? Lepiej nie mówić, zwłaszcza w małej miejscowości, gdzie prywatność jest na wagę złota.
Wiemy już, że tajemnica korespondencji stała się w tym momencie historią. A co się stanie, jeżeli wspomniany kiosk spłonie, albo zostanie okradziony, a zaciekawiony złodziej w poszukiwaniu pieniędzy w kopertach ukradnie całą pozostawioną przez „listonosza” korespondencję?
Jakoś problem ten umknął wszystkim. Wątpliwości możemy mnożyć w nieskończoność, ale wniosek płynie wyłącznie jeden – trzeba być idiotą, aby pozwolić na takie bezprawie. Poczta Polska – wielki przegrany, próbuje interweniować w tej sprawie, czy coś wskóra? Śmiemy wątpić, wszak u nas możliwe jest absolutnie wszystko, nawet kupno prądu na wynos.
_________________________
(mrf)
Inne tematy w dziale Gospodarka