W maju go zdjęli, razem z kopułą z ratusza Głównego Miasta. Podobno nie chciał się kręcić, jak wiatr zawieje, taki uparty król. I groziło, że z jakimś silniejszym wiatrem zleci na dół i może trafić np. w Budynia. Dwa dobre powody, żeby peowski zarząd miasta naprostował Zygmunta II Augusta.
No i dziś rano (za wcześnie, by się zrywać z wyra, choć to raptem kilkaset metrów) postawili go z powrotem. Ale wczoraj stał jeszcze na "dole". No, po prostu stał, sami zobaczcie, jak stoi:


W tle liny od ramienia wielkiego dźwigu, który wtachał Zygmusia na wieżę. Biorąc pod uwagę pobudzenie króla i to:


wypada mieć nadzieję, że król nie miał z tyłem nic do czynienia i nie będzie bulił alimentów na małe tyłki.
A na koniec - tak to wyglądało wczoraj o zmierzchu. Miejsce dzisiejszej, porannej akcji.


Inne tematy w dziale Rozmaitości