Fajny był ten weekend. Pojechaliśmy sobie w sobotę do Malborka, rzut beretem w końcu, by "pochłonąć" trochę historii i udało się. Pogoda jak dzwon, przewodniczka OK, zamek - cudowny świadek historii nie tylko tej średniowiecznej, ale i najnowszej.
Mnóstwo zdjęć zrobiłem i pewnie kiedyś się nimi podzielę, bo to ciekawe miejsce i warte upamiętnienia. Niechcący utopiłem klapka w Nogacie, drugiego wyrzuciłem w ślad za pierwszym, żeby było do pary i do Gdańska wracałem boso, złaziwszy przy okazji kęs Malborka jak Wojciech Cejrowski przykazał :) Jednak współczesna kostka brukowa jest dość szorstka, nie mówiąc o tym, że dopóki człowiek nie wsiądzie boso do auta, nie ma pojęcia, co się w dywanikach zbiera i jakie to bywa ostre :)
Na szczęście jest Tesco na Chełmie i nawet sklep z firmowym obuwiem jest tam czynny w soboty do 20-tej... A w najukochańszym na Matce-Ziemi miejscu odbywa się (jeszcze teraz) impreza Baltic Sail.

Kto nie zaznał tego poczucia wolności, jakim jest szorstkość trzymanej w ręku liny, łopot żagli i słony smak bryzy, ten nigdy nie będzie wiedział, co to jest WOLNOŚC...
Pamiętacie "Bunt na Bounty" z Melem Gibsonem? Replika słynnej fregaty, "grająca" w tym filmie (a także w drugiej części "Piratów z Karaibów") również zawinęła do Gdańska. Ze sceny, umiejscowionej nieopodal na Targu Rybnym dochodziły dźwięki szant...

Figura Bethii (tak się pierwotnie nazywała fregata) na dziobowej stewie, Żuraw i księżyc - czegóż chcieć więcej?
A w Bramie Zielonej do późnej nocy grał duet muzyków zza wschodniej granicy, skrzypek i akordeonista - wszystkie klasyki z muzyki nie dla dresiarzy. Cudownie jest wtulić się w ukochaną osobę w tym magicznym miejscu, sercu magicznego miasta.

Odległe i śmieszne są z tej perspektywy "salonowe" kłótnie. Dobranoc, Gdańsku, człapię spać.

Inne tematy w dziale Rozmaitości