Na S24 objawił się niejaki Jacutin, ktory sam siebie określił jako "silny środek na mendy (internetowe"), i który najprawdopodobniej jest autorem donosu (z powołaniem się na art 212 par. 2 kk, art. 216 par. 1 kk, art. 226 par. 3 kk), złożonego na mnie Administracji S24, Kancelarii Sejmu, Klubowi Parlamentarnemu PO, Policji i Prokuraturze.
Z elaboratu, który wysmażył pan "Jacutin" wynika niezbicie, że popełniłem błąd, kierując się nieprawdziwymi wypowiedziami Pani Elżbiety Nagrodzkiej, za co słusznie niezależny i niezawisły sąd Najjaśniejszej skazał Pana Jerzego Roberta Nowaka, a także Pana Benedykta Cisonia, również powielającymi to kłamstwo.
Ich kłamstwo, które nieświadomie powieliłem, polegało na fałszywym stwierdzeniu, jakoby pan Niesiołowski zaczął na wszystkich sypać zaraz pierwszego dnia po uwięzieniu (J. R. Nowak) tudzież wszystko wskazuje na to, że już od 20 czerwca 1970 roku pan Stefan Niesiołowski zaczął donosić, czyli zaczął sprzedawać swoich kolegów z pierwszego dnia aresztowania (B. Cisoń).
Niestety, ja również wpisałem się w ten nurt pomówień, stwierdzając w swojej notce, iż niestety, po aresztowaniu przez SB już pierwszego dnia zakapował swoją własną narzeczoną, panią Elżbietę Nagrodzką.
To nieprawda, za co bardzo przepraszam. Z lektury protokołu przesłuchania pierwszego dnia po aresztowaniu (20.06.1970) wynika, że tego dnia pan Niesiołowski nie zakapował swojej narzeczonej. Tego dnia zakapował jedynie swojego brata Marka, Benedykta Czumę, Huberta Czumę, Andrzeja Czumę, Wojciecha Mantaja, ks. Lubomirskiego, ks. Boguckiego, Witolda Leśniaka i Andrzeja Woźniackiego. Panią Elżbietę Nagrodzką zakapował dopiero 29-go czerwca.
Za poniżające i szkalujące stwierdzenie, z którego wynika, iż pan Niesiołowski był bohaterem o dziewięć dni krócej, niż faktycznie - raz jeszcze przepraszam.
Inne tematy w dziale Polityka