Freeman Freeman
1230
BLOG

Takie tam różne różności

Freeman Freeman Polityka Obserwuj notkę 32

Dzisiaj w S24 gościem Igora Janke będzie L. Miller, były premier, jeszcze bylszy komuch, koleś Jędrka Leppera, facet, który nie umie skończyć, bo jak zaczął, to wszyscy wiemy i chluby mu to nie przynosi. W związku z tym planowanym wywiadem wielu blogerów strasznie się zeźliło na szefa Salonu i w ogóle Salon24. A ja nie bardzo rozumiem, dlaczego? Ani ten Miller taki najgorszy komuch, ani jego wpływ na obecną politykę znaczący - ot, otrzepie się go na chwilę z naftaliny, postawi przed kamerką i zada parę pytań, na które i tak sensownie nie odpowie, bo nie ma tego zwyczaju. Nieliczni lewacy w S24 wzruszą się wspomnieniem dawnych chwili chwały, inni to oleją, za chwile nikt nie będzie o tym pamiętał, bo zginie w bębnie wielkiej pralki mózgów, jaką są media, w tym elektroniczne.

No właśnie - pralka, czy śmietnik? W jednym i w drugim dobrze jest posegregować rzeczy, bo w pierwszym wypadku szkoda, żeby coś zafarbowało inne, a w drugim ekologia - butelki tu, plastik tam, aluminium gdzie indziej. Tak mi się kojarzą media, a Internet zwłaszcza - wielka pralka mózgów i wielki śmietnik zarazem. Nie inaczej jest w S24 - jak hasłem dnia jest Grecja, to wszyscy o Grecji; jak badania psychiatryczne Kaczyńskiego, to wszyscy o tym, jak wtopa z autostradami, to wszyscy o autostradach...

A propos autostrad i w ogóle Euro 2012 - to jest temat, który mnie najbardziej śmieszy. Słyszę i czytam, jaki to obciach, przekręty, głupie prawo o przetargach, wstyd na świecie itp. Wszystko bzdury, by nie rzec pierdy. To, że ten rząd z niczym się nie wyrobi i schrzani co sie da, wiedziałem jeszcze przed zaprzysiężeniem Tuska na "płemieła". Zero zaskoczenia. Że Donald nie wykopie Grabarczyka - stało się jasne, gdy ten sprytnie zbudował "spółdzielnię", zyskując w ten sposób nietykalność, przynajmniej do wyborów. Może i Grabarczyk jest fatalnym ministrem, ale jedno mu trzeba przyznać - trudno go odspawać od koryta i w tej dziedzinie okazał się graczem na poziomie Tuska, a nawet przebił Schetynę.

Najzabawniejsze w tym całym galimatiasie są głosy, jak to będzie strasznie za rok i jaki wstyd przed całym światem. Po pierwsze - kibice, którzy przyjadą na Euro i tak są nastawieni na mecze, nie na wycieczki krajoznawczo-turystyczne, zatem uciążliwości w przemieszczaniu się po Polsce będą raczej drugoplanowe. Poza najbliższymi sąsiadami większość i tak dotrze samolotami, a z lotniskami nie jest tak źle. Po drugie - jeśli będą emocjonujące mecze, tanie piwo, łatwe laski, dopisze pogoda - wszystko będzie OK. Nie sądzę, żeby ktoś przy zdrowych zmysłach oczekiwał takiej organizacji, jak w USA. Po trzecie jest współorganizator - Ukraina, gdzie dzieje się jeszcze gorzej, drogi są drogami tylko z nazwy, a infrastruktura jakakolwiek odstaje nawet od siermiężnych warunków polskich o lata świetlne. Już nawet przez to porównanie wypadniemy nieźle. UEFA i tak zgarnie swój szmal, zatem narzekań z tej strony nie będzie, nawet na Ukrainę. A to, że jacyś Niemcy, czy Angole będą się dusić w naszych przedpotopowych pociągach, albo stać w korkach na rozkopanych drogach - who cares? Mnie to dynda, co sobie pomyśli jakiś kibol z zagranicy.

I z takiego założenia wychodzi pewnie nasz nieudaczny rząd, liczący poza tym na tradycyjną polską prowizorkę i improwizację. "Jakoś to będzie" i już. Się podstawi autobusy zamiast pociągów, się zamknie ulice dojazdowe do stadionów dla normalnego ruchu i OK. Jakoś to będzie. A że potem zostaniemy z tym całym syfem, z niepotrzebnymi stadionami, które zaczną się pewnie walić najdalej w rok po imprezie? Who cares?

A premier dzisiaj sobie haratnie w gałę z małolatami z Ełku na Agrykoli. Trening przed meczem poprowadzi Nikodem Dyzma polskiej piłki nożnej, czyli Franciszek Smuda. I o to chodzi, i o to chodzi.

Freeman
O mnie Freeman

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (32)

Inne tematy w dziale Polityka