Grzebiąc w zgliszczach, jakie pozostały po dawnej siedzibie Redakcji, znaleźliśmy tekst, publikowany już swego czasu na łamach S24, ale ponieważ niedawno odbył się Parteitag z okazji 10-tej rocznicy założenia naszej umiłowanej Partii, uznaliśmy za stosowne przytoczyć go raz jeszcze.
Tekst ten, pod nazwą "Ewangelia w/g mgr. Sławomira", krąży od paru lat w odpisach w kręgu członków Platformy . Uważamy jednak, że należy upublicznić go licznym wiernym, aby czerpali zeń natchnienie i otuchę w tych przełomowych czasach przedwyborczych, mimo, iż jest niepełny i zawiera w sumie tylko kilka fragmentów.
Poprzednio publikacja nasza spotkała się z negatywnym odbiorem, zwłaszcza wśród postępowych lewicowych ateistów, którzy zarzucili Redakcji świętokradztwo i herezję. Cóż, jesteśmy gotowi na wszelkie słowa krytyki, jako że naszym celem jest głoszenie prawdy bez oglądania sie na słupki popularności. Dyskusję z krytykantami podejmiemy jednak dopiero po weekendzie, który Redakcja zamierza wykorzystać na plebejskie rozrywki typu wino, kobieta (jesteśmy monogamiczni) i śpiew, z całkowitym zaniedbaniem Internetu i wdawania się w mało efektywne pyskówki.
Tekst dedykujemy wszystkim PO-wskim moherom, ze szczególnym uwzględnieniem pewnej babci z Krakowa.
Redakcja
Rozdział 1
Narodzenie Donalda
- I stało się w owe dni, że wyszedł dekret cesarza Walensa, aby policzono głosy.
- I poszli wszyscy drżący przed Janem Mecenasem, który był namiestnikiem Judeopolonii.
- Szli więc wszyscy, każdy według swojej partii.
- Przyszedł i Donald z Kaszubów, z miasta Danzig, do gabinetu cesarskiego, zwanego Bolesławowym, dlatego że był ze słusznej partii i prawowitego domu.
- A byli w onej krainie pasterze cichociemni, którzy trzód swych strzegli i którzy trzody swe strzygli.
- I przyszedł do nich Szyfrogram Pański i ogarnęła ich trwoga wielka.
- I rzekł do nich Szyfrogram: Nie lękajcie się, bo oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie waszym udziałem.
- Bo oto głosy zostały policzone i Ezelde nie skrewi!
- I zaczęły się radować wszelkie lisy oraz inna gadzina.
(...)
Rozdział 5
Donald wybacza grzesznicy
- Oto pewna kobieta upadła, dowiedziawszy się, iż Donald srodze się zafrasował jej występkiem, przybyła do studia się pokajać.
- I stanąwszy przed kamerą zapłakała i zaczęła łzami zalewać podłogę i włosami swojej głowy wycierać mikrofon.
- I Donald podszedł i położył dłoń na jej głowie, a ona zaczęła stopy mu całować i olejkiem smarować.
- Zadziwili się uczniowie i ci, którzy byli w przytomności jego i zaczęli podejrzewać, iż nie jest on żadnym Zbawcą Narodu i prorokiem Ery Miłości, jako że pozwala dotykać się grzesznicy.
- I rzekł do nich Donald: Pewien człek liberalny wziął pięć tysięcy łapówki, a drugi pięćdziesiąt tysięcy. I zostało im darowane. Który więc z nich bardziej będzie miłował?
- A Grzegorz odpowiadając rzekł: Sądzę, że ten, któremu więcej darowano. A On mu rzekł: Słusznie osądziłeś.
- I powiedział do kobiety: Wiara twoja we mnie zbawiła cię, Beato. Idź i kręć lody w pokoju.
Uzdrowienie trędowatego
- A gdy tworzył rząd swój na Miłości oparty, był tam mąż cały pokryty trądem; ten ujrzawszy Donalda, padł na twarz swoją i prosił go mówiąc: Panie Premierze, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić.
- I wyciągnąwszy rękę dotknął go, mówiąc: Chcę, bądź oczyszczony Michale. I zaraz trąd ustąpił z niego.
- I rozchodziła się tym więcej wieść o nim i zasiadały przed Tefałenem wielkie tłumy, aby o nim słuchać i dać się uzdrowić z lęków swoich.
- Sam zaś wycofał się na pustkowie i oglądał Eurosport.
Zaspokojenie pięciu tysięcy
- A gdy już była późna godzina, przystąpili do niego współpracownicy jego i rzekli: Tłumy wielkie się zebrały, a miejsce jest puste i godzina już późna.
- Odpraw ich, aby poszli do okolicznych gmin i wiosek i pograli sobie w piłeczkę.
- A On rzekł do nich: Ile macie boisk z trawą, światłem sztucznym i szatniami przyzwoitemi? A oni, sprawdziwszy, powiedzieli: kilka łączek i ze dwa asfalciaki.
- I nakazał im posadzić wszystkich grupami na zielonej trawie.
- Usiedli więc w grupach po dwudziestu dwóch plus sędzia.
- A on wziął nożyce w rękę swoją i jął przecinać kolejne wstęgi i dawał uczniom i współpracownikom swoim aby rozdzielili między wszystkich.
- I wszyscy grali w piłkę i nasycili się.
- A było tych, którzy grali, pięć tysięcy gmin.
(...)
Rozdział 7
Kazanie na dole
- I wtedy Donald widząc tłumy, zstąpił na dół. A gdy usiadł, przystąpili do niego jego uczniowie.
- I otworzywszy usta swoje nauczał ich mówiąc:
Błogosławieństwa
- Błogosławieni ubodzy w rozumie, albowiem oni schowali dowód babci.
- Błogosławieni, którzy zwinęli pierwszy milion, albowiem oni jaguary ujeżdżać będą.
- Błogosławieni cisi, albowiem snadnie uwierzą w niskie ceny jabłek.
- Błogosławieni, którzy nienawidzą Prawa i Sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
- Błogosławieni wierzący w sondaże, albowiem wiara ich raduje serca ich Panów.
- Błogosławieni, którzy cierpią prześladowania antykorupcyjne, albowiem oni zostaną wynagrodzeni.
- Błogosławieni tęskniący za Drugą Irlandią, albowiem zmywaki do nich należeć będą.
- Błogosławieni, którzy z synami i córami swemi w piłkę nożną grają, albowiem oni są prawdziwymi Polakami
- Błogosławieni jesteście, gdy wam złorzeczyć i prześmiewać się z was będą i kłamliwie mówić na was wszelkie głupoty ze względu na mnie!
- Radujcie i weselcie się, albowiem zapłata wasza obfita jest w przyszłości; tak bowiem prześladowali proletów, którzy byli przed wami.
Inne tematy w dziale Polityka