Rozmowa schodzi sobie na Polskę i … stop. W jednej chwili, dosłownie w ułamku sekundy she goes religious. Nie można tego inaczej określić. Dowiaduję się jakim małym i ksenofobicznym narodem okazali się Polacy podczas i po tej żałobie. Jaką żałosną pipidówką jest Polska. Jak niesłychanym manipulatorem w ostatnich dniach okazał się Jarosław Kaczyński (nie siedzę w tym aż tak, więc niech mi ktoś powie, czy on w ogóle coś mówił albo robił, bo mnie się wydaje, ze nic). I kiedy próbuje delikatnie pokazać, że to jednak co najmniej przejaskrawiony obraz, padają słowa (te słowa!) – „czy ty naprawdę nie widzisz?”.
Nie jest to bynajmniej unikalne tylko dla jednej strony sporu. Mój dom jest pełen pisowców i gdybym nie orientował się w sytuacji, pomyślałbym, że mamy jakąś manie Disneya, jako że „pluto” to słowo zdecydowanie najczęściej używane. Jeśli nie w co trzecim zdaniu, to tylko dlatego, ze można je zastąpić słowem „opluwano”, no i mamy tę całą odmianę przez czasy i rodzaje w naszym tubylczym języku. (Nie napisałem języku polskim, bo niepotrzebne podkreślanie drobnych różnic w dobie Wielkiego Pojednania jest naprawdę poniżej mojego poziomu, jako że mam od wczoraj wykształcenie średnie, a nie to co Kaczyński albo jakiś Kurtyka).
Pamiętam początki Salonu 24. Liczba postów nie wskazuje, ale naprawdę jestem tu weteranem. Kiedy zaczynaliśmy, pierwszymi którzy stanęli w publicystyczne szranki byli najwięksi i najbardziej skrajni radykałowie z obu stron. Było ostro. Wzywaliśmy do rozmontowania państwa i snuliśmy plany odbudowy Polski w jej prawdziwych granicach, przy czym umiarkowanym było pozostawienie Rosji Smoleńska. Lewacy mieli swoje pomysły, które mniej może wydaja się egzotyczne, bo też przynajmniej części i gdzieniegdzie zaczynają powoli stawać się rzeczywistością. Przy tym wszystkim latały inwektywy, prawak był winnym śmierci ofiar Pinocheta, brat lewak bywał gorszy od siostry w burdelu (swoją drogą ciekawe, jak my anarchiści zapatrujemy się na brata policjanta :] ). Ale ciągle łączyło nas jedno – każdy z wesołych wojowników ideolo rozumiał o co tym drugim chodzi. Rozumiał wartości, które za nimi stały. Mogły być mu obce, mogły być dla niego drugorzędne, ale wiedział, że wartości są autentyczne, marzenia i lęki prawdziwe, poglądy sensowne i spójne, jeśli przyjąć pewne moralne założenia. Lewak był zły, ale raczej nie był głupi. Pomijając oczywiście pożytecznych idiotów, np. lewackich blogerów.
Druga strona ma dokładnie tak samo. Tak piećdziesiecio-, jaki osiemnastolatkowie stamtąd nie potrafią zrozumieć, ze sprawa lustracji naprawdę nie jest najbardziej palącą dla milionów ludzi, dokładnie tych samych, którzy palili znicze – którzy chcą być po prostu normalni. Kiedy umiera prezydent Polski, palą znicze, bo chcą okazać Jej szacunek i chcą, by zrobili to inni. Potem wracają do swoich domów i nie interesuje ich lustracja, historia czy osobiste animozje w rodzinie Kurskich. Chcą mieć lepszy komputer, żeby móc zagrać w grę, o jakiej jeszcze cztery lata temu trudno było nawet marzyć, maja nadzieję na wakacje w Tajlandii i szukają pendrajva, żeby zgrać sobie trzeci sezon niszowego serialu o przedmieściach Baltimore, na którym mają nadzieję nauczyć się angielskiego. Mają swoje wymarzone studia i swojego idola, mistrza w dziwnym sporcie, nieznanym pokoleniu ich rodziców. Słuchają Rihanny na zmianę z Markiem Grechutą. I w ciągu ostatnich lat ich życie stało się bardziej kolorowe, otwarto wiele ciekawych lokali, a raz nawet mieli okazję na kolacji u przyjaciół skosztować langusty. Chcieliby żeby ktoś wreszcie naprawił drogę, żeby matura którą pisze ich córka był trochę mądrzej ułożona, a pity prostsze do wypełniania. Ich mózgi musiały zostać wyprane przez Michnika, ciekawe zresztą, czy poznaliby go na zdjęciu. Wyczuwam niezły bet.
Mam tylko nadzieję, że frekwencja w tych wyborach będzie niska. Że jak najmniej ludzi da się wciągnąć w histerie i wojny religijne. Podczas żałoby Polacy pokazali, że godność i znaczenie słowu Polska potrafią nadać sami, skoro ich „reprezentanci” nie potrafili tego zrobić przez dwadzieścia lat. Może teraz pokażą, że wobec rzeczy znacznie mniej autentycznych potrafią zachować dystans. Nawet nie dystans – odrobinę obiektywizmu.
Komentarze
Pokaż komentarze (1)