Co się komu stoczyło, czyli pamięć złotej rybki. Owsiak prostakiem jest, więc zapewne nie pamięta ostrzeżenia, by w domu wisielca nie mówić o sznurze.
Na zakończenie swojego festiwalu, Jerzy Owsiak raczył był stwierdzić, że Polska się stacza. Można by to stwierdzenia uznać za prawdziwe, gdybyśmy posłuchali jakim językiem pan Owsiak wyraził tę konstatację, rojącą się od wylgaryzmów. Ale byłyby to argumenty tylko językowe.
Popularne jest w Polsce powiedzenie o trupach pochowanych w szafie. W oryginale angielskim mowa jest o szkieletach, a nie o trupach, co wiąże się z angielskim konserwatyzmemi. U Owsiaka szkieletów być nie może, bo, jak to u mafiozów bywa, trupy są świeże. Na każdym Woodstocku wypadają z Owsiakowej szafy, a na ostatnim wypadły ich dwa.
Pan Owsiak ma najwyraźniej pecha i lepiej się trzymać od niego z daleka. A skoro Owsiak bąkał w swojej wypowiedzi coś o staczaniu się Polski, to warto wyjść poza argumenty językowe i przytoczyć argumenty materialne i przypomieć panu Owsiakowi, co zdarzyło się w Gdańsku w styczniu na firmowanej przez nego imprezie Finału WOŚP. Właśnie tam mieliśmy do czynienia z realnym stoczeniem się gdańskiego państewka z dykty, przy wybitnym udziale rzeczonego pana Owsiaka, a ofiarą padł wtedy Paweł Adamowicz.
Tak tylko gwoli formalności przypominam, bo jest rzeczą oczywistą, że wszelkie wypowiedzi ludzi z opcji lew-lib należy interpretować w typowej dla nich konwencji odwracania kota ogonem.
PS
Muszę dodać, że zaliczenie tej notki do działu "Charytatywność" wygląda nieco przewrotnie.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo