System upada - to jest rzecz oczywista, ale nie dla wszystkich. Oczywiste jest dla ludzi myślących abstrakcyjnie i swobodnie poruszających się po różnych poziomach społecznej złożoności. System to abstrakcja, systemu nie widać, bo system to system złożonych relacji międzyludzkich. Relacji też nie widać, widać za to ludzi mających problemy z relacjami i ze sobą.
Ludzie współcześni, których wyobraźnia została zdominowana przez cywilizację obrazkową wyobrażają pewnie upadek systemu w formie kinematograficznej - wali się, pali się, wokół pełno gruzów i łuny pożarów, a po ulicach grasują hordy kryminalistów, wałęsają się jakieś wynędzniałe niedobitki i słychać co jakiś czas odgłosy strzelaniny. Tymczasem upadek systemu przychodzi może nie całkiem cicho, co demonstrują nam watahy LGBT, ale z pewnością niepostrzeżenie - gniją bowiem relacje międzyludzkie na rozmaitych poziomach, a owo gnicie nie jest na ogół dostrzegane i łączone z upadkiem systemu. Trzeba dopiero skorelować upadek indywidualny z upadkiem systemu żeby otrzymać pełny, realistyczny obraz rozwoju wypadków.
Widać więc reprezentantów systemu, takich jak Durczok czy Najsztub, można jeszcze dodać Cimoszewicza. NIe są to przypadki wyjątkowe, lecz najbardziej spektakularne. w pewnych środowiskach roi się od takich. W ich upadku widać upadek systemu, który oni przez wiele lat reprezentowali. System po latach okazał się dysfunkcjonalny, bo opierał się na takich ludziach właśnie. Najpierw system wykorzystywał ich pewne wady, potem te wady rozkręcał i pompował, aż wreszcie osobowości tych facetów się rozsypały, a za nimi postępuje powolny upadek systemu, bo system ma jeszcze wsporniki instytucjonalne, które gniją wolniej z uwagi na sztywny gorset przepisów formalnych i go sztucznie utrzymują przy życiu.
System rozsypał się pod względem spójności ideowej. Tak jak w czasach zamierzchłych wyobraźnia prostego ludu była zaludniona masą czartów, czarownic i demonów wszelkiego rodzaju, tak system demoliberalny został opanowany przez poprawność polityczną doszukującą się na każdym kroku zakazanych dla lew- lib zachowań. Sfory tropicieli śledzą wszelkie przejawy antyfeminizmu, homofobii, ksenofobii, molestowania, przemocy domowej, nietolerancji, dyskryminacji, rasizmu, mowy nienawiści i Bóg wie czego jeszcze. Kazda wypowiedź jest filtrowana, przecedzana pod kątem niewłaściwych, zapisanych w katalogu urojeń treści niepoprawnych politycznie. Uzyskujemy w ten oto sposób karykaturę Dekalogu.
Warto w tym kontekście przyjrzeć się sytuacji w UE. Niektórzy wiązali duże nadziej z ostatnimi wyborami do PE sądząc, że przyniosą znaczne polityczne przetasowania. Przyniosą, ale jeszcze nie teraz, jeszcze nie w tej fazie. Zmiany najpierw muszą rozpocząć się od upadku systemu na poziomie jednostek, a następnie instytucji w krajach członkowskich i dopiero to doprowadzi do przejęcia w nich władzy przez siły antysystemowe. Na poziomie ponadpaństwowym Unii Europejskiej jak na razie siły demoliberalne są znacznie lepiej zorganizowane i zjednoczone wspólnym interesem w instytucjach unijnych niż w krajach członowskich i to im daje przewagę. Stopnieje ona jednak po wyborach w poszczególnych krajach i następnych wyborach do Unii. Taka jest systemowa sekwencja wydarzeń.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo