Pod wpływem Huntingtona, zacząłem się przyglądać rozmaitym uwarunkowanim obecnej sytuacji geopolitycznej i najpierw zająłem się Rosją, tu:
A teraz pora wziąć na tapetę Amerykę.
Kamieniem węgielnym cywilizacji amerykańskiej był splot kilku czynników.
Faktem podstawowym była dysydencka ludność angiekska, która poszukiwała wolności wiary i okazji na nowym lądzie, charakteryzująca się nastawieniem prodemokratycznym i sporą nieufnością wobez państwa pochodzenia. Drugim czynnikiem istotnym był czynnik geograficzno-demograficzny kraju osiedlenia. Kraj był pozbawiony większych ośrodków z ludnością tubylczą, co ułatwiało kolonizację.
I w zasadzie żadnych poważniejszych zewnętrznych zagrożeń, które ograniczałyby narodowy optymizm, z wyjątkiem wojny o niepodległość, bo zagrożenie ze strony Indian się nie liczy. Wolna przestrzeń geopolityczna na kontynencie.
Różnorodność wzorów kulturowych i swoboda osiedlania się zapewniała sporą dawkę wolnośći i dynamiki osiedlającym się w Ameryce kolonistom. Ten luz osiedleńczy sprzyjał powolnej ale systematycznej asymilacji populacji na drodze demokratycznej.
Ludność miała dostęp do wolnej przestrzeni i swobody indywidualnego działania, ale dynamika zapewniała efektywną komunikację i kontakty handlowe i nie ograniczała przedsiębiorczości. Najpierw rozwijało się społeczeństwo, opierając się na oddolnej samoorganizacji, a państwo pojawiło się potem, najpierw w postaci wojsk zapewniających bezpieczeństwo przed Indianami, ale też i przed awanturnikami. Metropolia i jej władza była daleko, za morzem, a to sprzyjało samorządności i niezależności i, w efekcie takiego układu relacji, nawet własny rząd federalny nie cieszy się specjalnym respektem..
Druga faza rozwoju Ameryki rozpoczęła się po ustabilizowaniu granic, gdy Amerykanie zainteresowali się, pod wpływem globalnej polityki Wielkiej Brytanii, światem zewnętrznym i wzięli, śladem Wlk Brytanii, udział w dyplomacji kanonierek, zmuszając Japonię do otwarcia japońskiego rynku, tak jak Anglicy zmusili do tego Chiny. W ten sposób Amerykanie weszli do gry i gdy osłabła hegemonia Wielkiej Brytanii, przejęli po niej rolę strażnika globalnego wolnego rynku.
No i tak się zaczęła hegemonia amerykańska, zapewniająca kilkadziesiąt lat stablizacji ekonomicznej. Amerykanie pilnują by żaden inny kraj nie zdobył takiej pozycji, która naruszyłaby równowagę sił w danym regionie i trzeba powiedzieć, że ta polityka sprzyjała globalnemu rozwojowi, nawet samych Chin.. Ta polityka jest kwestionowana nie tylko tradycyjnie i otwarcie przez Rosję, ale obecnie głównie przez Chiny, choć tu mniej otwarcie,które zainteresowane są tworzeniem własnych stref wpływów. Kierunki amerykańskiego zaangażowania są globalne i rozliczne, a szybki rozwój sytuacji sprawia, iż nie wiadomo, który z nich okaże się najpilniejszy czy decydujący dla amerykańskiej polityki. Głównym problemem Amerykanów jest obecnie polityka finansowa prowadząca do gigantycznego zadłużenia, a to prowadzi do radykalnego zmniejszenia budżetu militarnego, co może mieć wpływ na zdolności Ameryki do sprawowania dotychczasowej roli globalnego hegemona i zakłócenie dotychczasowej globalnej stabilizacji..
Jeśli chodzi o chwilę obecną, to Amerykanie dali się uśpić filozofii końca historii, sądząc że dotychczasowy trend cywilizacyjny będzie trwał nadal i będą mogli, panując nam Morzem, kontrolować to, co się dzieje na Lądzie Eurazjatyckim od strony Pacyfiku i Atlantyku. Tymczasem Chińczycy, nie wdając się w przepychanki morskie i stosując odwracający uwagę sprytny manewr z próbami opanowania Morza Południowo-chińskiego wyszli z koncepcją Nowego Jedwabnego Szlaku przebiegającego przez Ląd aż do Europy Zachodniej, co eliminuje wpływy amerykańskiej Morskiej mocy militarnej kontrolującej szlaki wodne. A potencjał rozwojowy oparty na tej koncepcji jest przeogromny. Jak na razie, Amerykanie ignorują tę koncepcję, bo nie mają pomysłu na to jak zareagować. Jeśli Chińczykom uda się pomysł wprowadzić w fazę realizacji, Amerykanie stracą hegemonię.
Komentarze
Pokaż komentarze (24)