Przy okazji rozważań na pomysłem Farmy Transformersów czyli muzeum upamiętniającego niesławną tzw. III RP pojawiły się w moim umyśle kolejne wątpliwości co do koncepcji Muzeum II WŚ. Pisałem o nim już uprzednio, ale wydaje mi się, że dość powierzchownie.
http://zetjot.salon24.pl/781016,co-sie-kryje-za-sporem-o-muzeum-ii-ws
Wiele się mówi o koncepcji tego muzeum opracowanej przez pierwotnych założycieli, w której na plan pierwszy wybija się los ofiar. Pozostańmy przy tej koncepcji i rozważmy jej zasadność. Wydaje mi się, że autorzy koncepcji podeszli do niej zbyt mechanicznie, bez zastanowienia się nad poprawnymi założeniami. Muzeum jeszcze nie odwiedziłem, ale tyle już o nim napisano, że koncepcja wydaje się oczywista i tu zamierzam poddać ją krytyce.
Więc spróbujmy nadrobić braki autorów.
Żeby móc cokolwiek sensownego powiedzieć w kwestiach ludzkich, trzeba wyklarować odpowiednie założenia, a mianowicie przyjąć założenie podstwowe dotyczące ludzkiej natury. Ludzka natura ma charakter dwoisty - biologiczny jednostkowy z jednej strony i duchowy wspólnotowy z drugiej. Z tym, że wbrew powszechnie przyjmowanym powierzchownym pozorom, to aspekt wspólnotowy jest kluczowy dla gatunku ludzkiego.
Zatem, wracając do koncepcji muzeum, powinno ono pokazywać dwa rodzaje ofiar - jednostki jako ofiary i wspólnoty jako ofiary, z akcentem na wspólnoty jako ofiary, bo to ten aspekt dominuje jak wykazałem wyżej.
Taka zmiana perspektywy wywraca pierwotną koncepcję do góry nogami. Trzeba by bowiem spojrzeć na wojnę pod kątem nie przede wszystkim krwawych skutków, bo to oczywiste, ale przede wszystkim pod kątem celów. Wojna przecież jest sposobem na prowadzenie polityki z użyciem przemocy. Wojna nie jest jakimś przypadkowym wybuchem ludzkiej indywidualnej agresywności ale celowym działaniem na poziomie wspólnoty politycznej.
No i teraz widać jak na dłoni, że autorzy koncepcji pierwotnej poszli w błędnym kierunku – w kierunku biologii – cierpienia, przelewu krwi i śmierci fizycznej, a zlekceważyli straty duchowe, kulturowe na poziomie wpólnotowym. Celem wojny nie jest zniszczenie jednostki. Celem wojny jest zniszczenie albo zbioru jednostek, czyli osłabienie konkurencji celem uzyskania jakichś korzyści materialnych albo wspólnoty jednostek, czyli poprostu likwidacja konkurencyjnej wspólnoty poprzez eksterminację.( Zbiór to nie to samo co wspólnota.) Celem wojny mogą być korzyści materialne albo ludobójstwo.
Celem II WŚ, w obszarze Polski, było zniszczenie polskiej wspólnoty narodowej i jej tożsamości. Czyli chodziło tu o ludobójstwo. Dowodzą tego losy polskiej ludności w obozach zakładanych przez obu okupantów. A na potwierdzenie tego mamy dowody z konfliktów wcześniejszych, od w. XVIII poczynając, których celem była likwidacja państwa polskiego. Fałszywość pierwotnej koncepcji Muzeum II WŚ jawi się teraz jak na dloni. Ale ta fałszywość dobrze korespondowała z ówczesną koncepcją polityki międzynarodowej i stąd jej wybór.
Wychodząc od tak zreformułowanego założenia, należałoby najpierw przełożyć je na koncepty szczegółowe a następnie przełożyć je na rozwiązania praktyczne. Ale to już kolejna kwestia.
Pojawiające się w mediach wypowiedzi na temat muzeum, potwierdzają mój punkt widzenia.
http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/348335-wystawa-w-muzeum-drugiej-wojny-swiatowej-renata-kim-zdradza-jej-prawdziwe-oblicze
Inne tematy w dziale Kultura