Drodzy Państwo, sytuacja polityczna wyklarowała się na tyle, że można próbować kreślić przyszłe scenariusze, wykluczając jedne ścieżki rozwoju sytuacji, uwzględniając inne. A to dzięki temu, że po ostatnich wydarzeniach w Sejmie i wokół niego, strategia sił starego porządku wydaje się bardziej czytelna.
Establishment demoliberalno-postkomunistyczny stracił poparcie społeczne w r.2015, a w ubiegłym roku jego polityczna reprezentacja w postaci “totalnej opozycji” straciła twarz i ostatecznie się skompromitowała. Nie oznacza to jednak, że establishment złożył broń i stanie się wierny zasadom demokracji. ”Polityka” establishmentu, która przecież z normalną polityką nie ma nic wspólnego poza fasadą, realizowana przez wiele lat przez UW, SLD czy PO, a przez cały ubiegły rok sprowadzająca się do różnych form kontestowania wyników demokratycznych wyborów i rządów PIS, pokazuje, że układ postkomunistyczny nie ma zamiaru liczyć się z zasadami demokracji. Naiwnością byłoby mniemać, że nagle establishment porzuci swoją ideologię i interesy grupowe i stanie się wiernym wyznawcą demokracji.
Należy więc przewidywać, że będzie w dalszym ciągu postępował podobnie jak dotąd, mnożąc pola konfliktu. W parlamencie będzie stosował rozmaite formy obstrukcji na sali plenarnej jak i w komisjach sejmowych, a poza sejmem będzie inicjował rozmaite hałasliwe formy kontestacji w celu podtrzymania wrażenia, głównie medialnego, nieznośnego wrzenia i chaosu obliczone na zmęczenie przeciwnika i opinii publcznej. Liczy na to, że rządzący, pod presją takich wydarzeń, z jednej striony pracując nad reformami, a z drugiej, zmagając się z działaniami dyweryjnymi zmęczą się, stracą dynamikę reformatorską i zaczną popełniać błędy. Liczy też na to, że opinia publiczna zmęczona stałym napięciem zrezygnuje z politycznej podmiotowośći i zadowoli się świętym spokojem za wszelką cenę. Liczą też na bezkarność, bo kto by się osmielił wyciągnąć wobec nich konsekwencje i naraził się na oburzenie mediów i pohukiwania czujnych mocodawców zagranicznych.
Wygląda na to, że pozostała im strategia wojny na wyniszczenie – dążyć będą do bezustannego wikłania polityków PIS w niekończące się bezowocne kłótnie osobiste i proceduralne osłabiające odporność psychiczną i stałego dolewania benzyny do ognia by doprowadzić, dzięki mediom, do zmęczenia opinii publicznej.
Jaka na to rada ?
Najpierw ustalmy jak jest stawka, bo od tego zależą środki przeciwdziałania. Tu idzie gra o wolność i suwerenność narodu, więc naród ma prawo i obowiązek użycia wszelkich środków zapobiegawczych z oczywistym użyciem siły włącznie.
Zwróćmy też uwagę na charakter strategii establiszmętu – jest to stara taktyjka salami w nowej szacie, rozpisana na głosy i fazy dla zamazania jaskrawego obrazu sytuacji I celu tych działań. A jest to, jeżeli poskładamy wszystkie te głosy i fazy razem, działanie o charakterze zdrady narodowej w czystej postaci. Dlatego środki zaradcze powinny być dostosowane do tego rodzaju zbrodni stanu.
W ramach przeciwdziałania mamy do wyboru przynajmniej dwie ścieżki, z których każda ma swoje wady i zalety, jeśli o jakichkolwiek zaletach można tu mówić. Bardziej niż o zalety chodzi tu o skuteczność. Skuteczna i szybka byłaby radykalna rozprawa ze zdrajcami – parę szubienic przywróciłoby poczucie realizmu najtwardszemu betonowi. Druga ścieżka, bez użycia siły, byłaby oczywiście dłuższa, wymagałaby cierpliwości, odporności i moblizacji po stronie zwolenników suwerenności i wolności, ale tu wchodzimy w obszar zagrożeń takich jakie niesie ze sobą gangrena.
Wydaje mi się, że bezkarność stanowi największe zagrożenie dla procesu demokratyzacji. Wybór należy do Państwa.
Oni liczą cynicznie na to, że nikt ich nie śmie ruszyć i będą mogli stopniowo, krok za krokiem, uprawiać pełzającą dywersję i destrukcję, licząc na nasze zaniechania i zniechęcenie, bo co by to był za szum, gdybyśmy zdecydowali się na środki radykalne. Liczą więc na bezkarność, która pozwoli im załatwić nas, frajerów, ich sposobem.
Ale wróćmy do strategii establishmentu.
W tej chwili KOD się rozsypuje, opozycja totalna straciła twarz, więc w miejsce KODu próbuje się wyprowadzić na ulice, na wzór roku 1968 w Paryżu, radykalne grupki lewackich studentów, bo cała reszta jest niechętna awanturom. Pisałem już o tym, że próbuje się też wyprowadzić na ulicę element subkulturowy, żulię, tak jak w r.2010 na Krakowskim Przedmieściu. Warto też zwrócić uwagę na nową zagrywkę ze strony pani poseł Scheuring-Wielgus z Nowośmiesznej, która wtargnęła do szkoły ze swoimi aktywistami by zakłócić zajęcia na temat żołnierzy wyklętych. Widać tu próbkę wejścia na kolejną ścieżkę i wykorzystania młodzieży szkolnej, choćby pod gotowym już hasłem “brońmy gimnazjum”.
Jest jednak druga strona medalu, związana z warunkami niezależnymi od establiszmętu, z którymi oni muszą się zderzyć. Część ich znamy, część jest w oczywisty sposób nieprzewidywalna. Popatrzmy na ostatnie wydarzenia, dla establiszmętu niesprzyjające. Oto agencje ratingowe zachowały się w miarę neutralnie i utrzymały ratingi dla Polski. Nastąpiły i nastąpią jeszcze kolejne, zmiany we władzach UE. No i najbardziej deprymująca dla establiszmętu wiadomość – Morawiecki został zaproszony do udziału w G20. A jeżeli do tego powiedzie się plan Waszczykowskiego i Polska zostanie wybrana do Rady Bezpieczeństwa ONZ ?
KOMENTARZE
Jak wiadomo, termin "establishment" pochodzi z angielskiego i nie oznacza ekipy rządzącej, bo w takim razie byłby zastępowalny. Tu chodzi o zasiedziałą i utrwaloną w strukturach grupę społeczną mającą dominujący wpływ na to co się dzieje w państwie. Uczyć się angielskiego proszę.
Rozbawiło mnie mniemanie:"Można sobie wmawiać, że cała Europa się myli," A przed II WŚ, to się nie myliła. A w latach 60-70 ubiegłego wieku, gdy powszechnie lewicowała/komunizowała, domagając się wycofania broni amerykańskiej to też miała rację? Trochę wiedzy, lemingu.
Inne tematy w dziale Polityka