Powszechnie znane jest twierdzenie, że człowiek jest istotą społeczną, lecz równie powszechne jest ignorowanie sensu tego twierdzenia i jego implikacji. Jest to twierdzenie oparte na nauce, ale okazuje się, że dalej to nauka ma tu niewiele do powiedzenia i stwierdzenie to zostało zmarginalizowane za sprawą propagandy kreującej iluzje.
Poza tym warto pamiętać, ze indywidualizm ma sens wyłącznie w cywilizacji chrześcijańskiej. Odrzucenie chrześcijaństwa wiąże się automatycznie z destrukcją tak rozumianego indywidualizmu i redukcją roli jednostki w systemie.
Najpierw warto uświadomić sobie źródło tego złudzenia.
Złudzenie to łatwo można było rozpowszechniać i promować, bo czlowiek jest też organizmem biologicznym, organizmem odrębnym od innych organizmów, co każdy widzi i ten czynnik mozna było wykorzystać doskonale do promowania indywidualizmu a następnie partykularyzmu. Fizyczną odrębność widać gołym okiem, zbiorowe zależności i więzi są niewidoczne.
Każdy ma przecież ciało, które czuje i które często daje boleśnie znać o sobie i jak tu się oprzeć takiej iluzji, bo przecież czujemy tylko dzięki emocjom zakotwiczonym w ciele. Wystarczy przy pomocy stosownych zabiegów emocje podpompować, by wmówić sobie, że nic mnie nie łączy z osobnikami mnie otaczającymi. Szczególnie efektywne są tu emocje negatywne i wszyscy wiedzą jak działał ruch ośmiu gwiazdek.
A gdy działają wzmożone emocje, racjonalność idzie w odstawkę. Wtedy na masową skalę rozpowszechniają się błędy poznawcze, w efekcie których "ja" staje się pępkiem świata.
Przeciętni ludzie analizując to co się wokół dzieje mówią "Kowalski powiedział to a to", "Nowak zrobił to a to" a
"Z Malinowskim można się dogadać" czy też "Bandyta napadł staruszkę" i pozostają na tym poziomie percepcji. Przyczyny ludzkich zachowań pozostają poza ich zasięgiem. Ja i on albo ona. Płaskoziemcy próbują wychodzić poza ten schemat, ale zaraz kończą na jakichś mglistych siłach "onych" posiadających wszechpotężne moce sprawcze.
Ta iluzja właśnie z tego powodu jest tak niebezpieczna, że oficjalnie głosząc indywidualizm, macherzy po cichu wykorzystują pozaświadomościowe mechanizmy działania zbiorowego do wodzenie nieświadomych tego ludzi na smyczy. Media fałszywie określane jako społecznościowe przyczyniają się do szerzenia tej zarazy.
Tu bym dodał mały załącznik made by @ Zbyszek, bo zahacza o temat. Cytuję fragment z notki tegoż:
"Bo każdy powinien się martwić najpierw o siebie. A sprawy świata, polityki, tak naprawdę są poza jego wpływem, choć z drugiej strony, tak naprawdę, zastukają do domu każdego człowiek, już to informacją o kwarantannie, już to o zamknięciu zakładu pracy, już to o niemożliwości odwiedzenia umierającego ojca lub matki, już to rachunku za prąd, już to o... dowolne wpisać."
Tu widać pewną ambiwalencję autora, wyrażoną slowem "najpierw". Trzeba kwestię dopowiedzieć do końca.
Jak pokazuje mój tekst, ludzie mają biologiczną preferencję do dbania o siebie najpierw, ale to pułapka. Zależność od społeczności ma znacznie większy ciężar gatunkowy (dosłownie i w przenośni), więc niezbędne jest swiadome dążenie do harmonizacji obu sprzecznych czynników.
O generowaniu złudzeń, jak się okazuje pisalem już w r. 2016 i warto te teksty poddać recyklingowi. Oto tekst o lemingach.
Najcelniejszą charakterystykę i opis genezy zjawiska leminga, z jakimi dotychczas się zetknąłem przedstawił niemiecki psycholog społeczny Harald Welzer. Przytacza on, w książce “Samodzielne myślenie”, marketingowe hasło Harleya-Davidsona:
>> Płacąc za harleya, kupujesz styl życia. Motocykl dodajemy za darmo.<<
I dodaje:
>> Jako kupujący produkty lifestyle'owe dawno już staliście się częścią interfejsu strategii przedsiębiorstw, które wymyśliły was jako swój główny produkt czyli jako permanentnego “posiadacza coraz nowszych potrzeb”, któremu w coraz krótszych odstępach czasu wciska się coraz to nowsze produkty.<<
Czyli leming jako produkt.
Ten punkt widzenia jest bliski mojej tezie, że klient, który został przekształcony systemowo w konsumenta, w epoce konsumpcjonizmu nie jest, jak w kapitalizmie, panem z hasła “klient nasz pan”, lecz ofiarą propagandowych zabiegów marketingowych, z których nawet nie zdaje sobie sprawy. Tym bardziej, że każdy model kulturowy, w jakim człowiek tkwi po uszy od urodzenia, jest dla niego przeźroczysty, nie jest go w stanie postrzec i nie jest w stanie mu się przeciwstawić. A obecny model kulturowy, konsumpcjonistyczny, rozpowszechniany jest celowo i z wielką energią na skalę globalną, jak żaden inny przedtem. Najbardziej zaś rozpowszechniane są złudzenia o wolności - bezustanny wzrost gospodarczy i nieograniczona konsumpcja dadzą ci wolność. Typowy megaprzekręt.
W ten sposób były klient przekształcił się w konsumenta, a ten okazuje się być produktem wygenerowanym w celu bezustannego nabywania innych produktów - takie swoiste perpetuum mobile. Człowiek potraktowany przedmiotowo i to akceptujący przestaje być czlowiekiem wolnym
Inne tematy w dziale Społeczeństwo