zetjot zetjot
237
BLOG

Donald Trump - od bawidamka i celebryty do męża stanu

zetjot zetjot Polityka Obserwuj notkę 80

Odnalazłem w archiwum  opublikowany w r. 2018 tekst na temat Trumpa, a właściwie na temat jak niektórzy krytycy, w tym przypadku Naomi Klein, Trumpa postrzegają. Warto sięgać do takich tekstów i poddawać je recyklingowi.

Jeżeli ktoś chce zrozumieć aberracje produkowane w Polsce przez demoliberalizm, dodatkowo wzbogacone przez dziadostwo postkomunizmu, musi obowiązkowo przyglądać się USA, które demonstrują cechy demoliberalizmu w sposób modelowy. Tam pewne procesy rozwijają się w sposób niezakłócony przez wojny, rewolucje czy wpływy czynników zewnętrznych i łatwo wykluczyć czynniki dla procesów przypadkowe.

Ostrzegając przed Trumpem, Naomi Klein postanawia zdemaskować  przekonania Trumpa i dokonuje zabiegu rekonstrukcji jego sposobu działania przedstawiając rozwój jego kariery biznesowej przy pomocy koncepcji przedstawionej w  książce "No Logo", poświęconej marketingowi.

Analizy Naomi Klein są do pewnego momentu jak najbardziej słuszne, jeśli chodzi o mechanizmy systemu konsumpcjonistycznego i zgodne z tym, co na ten temat sam pisałem. Ale gdy Klein przekracza analizy systemowe i zaczyna się zajmować ludową psychologią rozgryzając osobiste motywacje Trumpa, to wtedy musi się zapalić czerwona lampka.

" Jeszcze trochę i ponadnarodowe firmy stanęły do wyścigu o to, kto pierwszy osiągnie ten bezcielesny stan. Wygrywał ten, kto najmniej posiadał, kto zatrudniał najmniej pracowników i kto zamiast produkować towary, wytwarzał najbardziej sugestywny wizerunek."

/.../

"Właśnie według tego przepisu Trump zbudował swoje imperium. A potem, już jako kandydat na prezydenta, zrozumiał, że może czerpać zyski z gniewu i rozpaczy tych samych ludzi, którzy kiedyś mieli przyzwoicie płatną pracę w przemyśle, a których on i jemu podobni zostawili na pastwę losu. Niezły kant!"

/.../

"Trump zaczynał zdobywać sławę w USA w latach 80., jeszcze jako dość tradycyjny deweloper. Jeśli coś go wyróżniało, to niepohamowane pragnienie oglądania swego nazwiska w druku i wszędzie indziej. Umieszczał je na budynkach w Nowym Jorku i w Atlantic City, bez ustanku flirtował z prasą, a z historii swego małżeństwa i romansu uczynił publiczną telenowelę. W kategoriach rozpoznawalności boksował więc znacznie powyżej swej wagi."

"Chociaż nadal działał w branży budowlanej, dostrzegał fortuny , jakie Nike i podobne firmy zbijały na modelu czystej marki. Stopniowo nauczył się je naśladować. /.../ nowatorska koncepcja Trumpa polegała jednak na tym,  że miejsca, w których się pracuje (biurowce), mieszka (apartamentowce) i spędza czas wolny ( kluby golfowe i ośrodki wypoczynkowe), uczynił franczyzami jednej luksusowej globalnej marki. /.../ sprzedawał prawo do osiedlenia się na stałe w krainie swojej marki."

"Prawdziwy przełom nastąpił jednak dopiero wtedy, gdy Mark Burnett, magnat z branży reality TV, przedstawił Trumpowi koncepcję programu "Praktykant"( The Apprentice)".

/.../

"Ale program widownię zdobył - i to masową. Wkrótce pojawił się cały wachlarz marek pochodnych: woda kolońska Trump, woda mineralna Trump, okulary Trump, materace Trump. A wreszcie Trump University - uniwersytet jego imienia."

/.../

" Co jeszcze można osiągnąć po takim wyczynie? Scalić swoją markę z symbolem największej potęgi i władzy na świecie: przeprowadzić fuzję z Białym Domem."

Muszą Państwo przyznać że Naomi Klein ma talent i niebywałe zdolności perswazyjne, bo, nie tylko dla niewyrobionego czytelnika, ten obraz trzyma się kupy. Opisuje bowiem prawdziwe mechanizmy.Ale popełnia jeden poważny i ukryty błąd, gdy od analizy biznesowej nagle, bez wstępnej analizy, bez mrugnięcia okiem,  przechodzi dosfery polityki

" Mało kto wierzył, że Donald Trump ma szansę zamieszkać w Białym Domu. Możliwe, że nie wierzył w to nawet sam zainteresowany. Gdy jednak zdobył nomnację Partii Republikańskiej, wiedział już, że w jego zasięgu leży najpotężniejszy możliwy instrument promowania marki: urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych. Z każdą minutą sprawowania władzy rośnie wartość jego marki i jego przedsiębiorstwa. Oznacza to, że Trump czerpie z publicznego urzędu bezpośrednie, znaczne korzyści finansowe - czyli robi to, czemu mają zapobiegać regulacje prawne dotyczące konfliktu interesów."

Do czego więc służy, wedle NK, Trumpowi urząd prezydenta i jak wygląda polityka w jego wydaniu ?.

Poczytajmy:

"Na przełomie stuleci programy z gatunku reality show skolonizowały telewizję kablową w tempie, którego mało kto się spodziewał. Do tej pory dominującą formą telewizyjnej  rozrywki w Am.Płn. były seriale, rozgrywające się według szczegółowo zaplanowanego scenariusza./../ Ale u progu XXI wieku ten format zaczął ustępować programom, w których napięcie budowała gotowość uczestniczek i uczestników do zamykania się w symulowanej rzeczywistości i eliminowania się nawzajem z gry./.../ Cały ten gatunek - sojusze jednych przeciw drugim, wbijanie rywalom noża w plecy, zwycięstwo tego, kto do końca utrzyma się na placu boju - od początku przypominał parodię kapitalizmu. Jednak dopóki na antenę nie wszedł "Praktykant", starano się przynajmniej zachować pozory, że w tej rywalizacji chodzi  coś więcej: przetrwanie z dala od cywilizacji, znalezienie męża, ułożenie sobie relacji ze współlokatorami. Te pozory znikły, gdy na scenę wkroczył Donald Trump. Ewdentnym motywem przewodnim "Praktykanta" był wyścig o przetrwanie w "dźungli" późnego kapitalizmu."

/.../

Warto pamiętać, że status celebryty Trump zyskał nie jako handlarz nieruchomościami, ale jako autor książki o handlu nimi "The Art od the Deal, czyli sztuka robienia inteesów", reklamowana jako skarbnica wiedzy o tym, jak zrobić bajeczną fortunę /.../ a w ślad za nią wychodziły kolejne, jeszcze bardziej prostackie wariacje na ten sam temat /.../ Na tym pomyśle Trump zbudował swoją markę i majątek: na obietnicy, że każdy może zostać Donaldem Trumpem, złożonej w czasie, gdy wszystkim ludziom, poza jednym procentem najbogatszych, ziemia usuwała się spod nóg. Po czym obrócił się na pięcie i tę samą obietnicę - że na powrót uczyni Amerykę krajem zwycięzców - wcisnął wyborcom, żerując na tych samych obawach o przyszłość i wykorzystując ten sam talent do symulowania rzeczywistości, który mu służył przez lata prowadzenia topowego programu telewizyjnego."

"I właśnie tak się dzieje. Trump show jest dziś emitowany z Gabinetu Owalnego - i z rezydencji Mar-a-Lago, która jeszcze bardziej przypmina telewizyjne studio, bo przewijająca się tam bogata klientela służy za publiczność. Nie ulega wątpliwości, że właśnie w ten sposób Trump widzi prezydenturę: uważa się za kierownika produkcji przedstawienia zatytułowanego "Państwo" - i nie spuszcza wzroku ze wskaźników oglądalności."

/.../

"Z tym samym efekciarskim tupetem Trump próbuje się wywiązać - albo i nie - z obietnicy powrotu do dawnych dobrych czasów, gdy fabryki rosły jak grzyby po deszczu, a robotnicy zarabiali w nich pensje godne klasy średniej; obietnicy wprowadzenia zasady "kupuj amerykańskie, zatrudniaj Amerykanów" ( choć własne imperium zbudował na bezpardonowym wyzysku i outsourcingu miejsc pracy)."

/.../

" Być może Trumpowi uda się otworzyć kilka fabryk. Może tylko ogłosi, że mu się udało. Ale nadal będzie to kropla w morzu potrzeb.

/.../

Ale Trump realizuje już inny plan. Do bezrobocia i i coraz powszechniejszego zatrudnienia poniżej kwalifikacji i na złych warunkach podejdzie jak do każdego innego problemu: zrobi z niego widowisko. Przypisze sobie zasługę utworzenia skromnej liczby miejsc pracy ( które powstałyby i bez jego udziału), a potem roztrąbi rzekomy sukces jak kraj długi i szeroki."

/.../

W świecie Trumpa, zgodnie z wewnętrzną logiką jego marki, bezkarne kłamstwo to jeden z przywilejów szefa. Fakty to kula u nogi. Fakty są nudne, Fakty są dla frajerów."

No i jak widzimy, to Naomi Klein okazała się frajerem. No bo jakim frajerem trzeba być, żeby przeciw Trumpowi wystawiać Bidena lub Kamalę Harris, co świadczyło o kompletnym odklejeniu od rzeczywistości. Przeoczyła NK, że ludzie są nieprzewidywalni i mogą się zmieniać.

Wybrałem tu najbardziej skondensowane fragmenty, które, przez to skondensowanie, pozbawione są malowniczości drobiazgów, insynuacji, plotek i przypuszczeń,  jakie Naomi Klein wykorzystuje do montażu założonej koncepcji wizerunku Trumpa. Takie streszczenie nie jest w stanie zastąpić barwności oryginału. Proszę sobie kupić "No Logo" i poczytać.

A co do realiów polityki prowadzonej przez Trumpa, to najlepiej pokazuje je zmiana w stanowisku Korei Płn, która, pod jego zdecydowanym naciskiem, ogłosiła zawieszenie programu rakietowego i nuklearnego. A teraz Trump zastopował wojnę w Gazie i rozpoczął negocjacje w sprawie pokoju na Ukrainie.

Psychologizowanie NK jest tanim chwytem, mającym przykryć jej ideową niechęć do konserwatystów. Ja bym zachowania Trumpa opisał inaczej w rozdziale, który bym zatytułował " Od celebryty, bawidamka i playboya do męża stanu ". Trump poznał, co Naomi Klein właśnie udowodniła, amerykański system od podszewki i postanowił w nim coś zmienić. A że nie jest jajogłowym, postanowił to zrobić w typowy amerykański biznesowy sposób: mamy projekt, ubieramy go w nośne hasła  i go realizujemy, bez typowo politycznego czy raczej partyjniackiego klejenia najrozmaitszych sojuszy.

Trump uznał, że jest coś większego niż marka "Trump" i przedstawił tę nową markę publicznie: MAGA. A naród poszedł za nim. Wprawdzie udało się go różnymi sztuczkami zablokować na cztery lata, ale te cztery własnie lata potwierdziły słuszność jego projektu, który w szczegółach dopracowali naukowcy z Heritage Foundation po tytułem Project 2025. Samo zwycięstwo Trumpa zanim wprowadził jakiekolwiek zmiany już spowodowało trzęsienie ziemi, po którym nastąpiły kolejne silne wstrząsy, gdy już zaczął wprowadzać swoje projekty w czyn.






zetjot
O mnie zetjot

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (80)

Inne tematy w dziale Polityka