Ostrzegałem infantylnych salonowiczów przed komentowaniem w stylu wydłubywania rodzynków z ciasta, ale wydłubywanie trwa nadal, więc publikuję kolejne ostrzeżenie.
https://www.salon24.pl/u/zetjot/1430450,nie-wydlubujcie-z-ciasta-rodzynkow
Sednem polityki jest realizacja dobra wspólnego czyli interesu narodowego. Takie jest społeczne, strukturalne podłoże organizujące politykę. A to co możemy obserwować w poczynaniach liberałów w Polsce i Europie to polityczne patologie.
Po latach liberalnego bajdurzenia, do władzy w USA doszedł znowu Trump głoszący, zgodnie z naturą rzeczy, prymat interesu narodowego i ten trend się rozszerzy. Trump zastopował błądzenie po manowcach i sprowadził politykę na właściwe tory. Jakie są właściwe tory, o tym już wielokrotnie pisałem.Na naszych oczach następuje kolejna historyczna zmiana, zostają obalone liberalne mity i na scenę wraca państwo jako dobro wspólne realizowane w trybie demokratycznym. Koniec ideologicznych urojeń. Upadł komunizm, upada liberalizm.
Spróbujmy zastosować ten trend do polityki wobec Ukrainy.
Ale najpierw zacznijmy od Afganistanu, zeby uwyraźnić kontekst. Jak wiadomo, za prezydentury Bidena wycofanie się Amerykanów z Afganistanu przybrało rozmiary katastrofy. Zadajmy sobie dwa pytania: dlaczego tak sie stało i dlaczego Amerykanie interweniowali w Afganistanie ? I jeszcze jedno: czy Amerykanie mieli jakikolwiek interes w Afganistanie ?
Za interwencją afgańską stała pewna koncepcja polityczno-militarna, ale nie stał za nią żaden amerykański interes narodowy, co najwyżej był to interes geopolityczny, a to nie to samo. Amerykanie nie mieli więc absolutnej, jednoznacznej motywacji by tam zostać i bronić, nawet nie wiadomo kogo czy czego. Stąd wniosek dla wszystkich sojuszników USA, że jeżeli chcą mieć pewność amerykańskiego trwałego wsparcia muszą zadbać, żeby Amerykanie mieli w relacjach z nimi interes narodowy lub bardzo mocny interes geopolityczny wzmacniający amerykański interes narodowy. Takim mocnym czynnikiem geopolitycznym działającym na korzyść Amerykanów jest silne NATO, odciążąjące USA. Jeśli zaś chodzi o bezpośrednie realizowanie amerykańskiego interesu narodowego, to taką ofertę przedstawił Trump Ukrainie.
Pod względem formalnym, logicznym jest to propozycja bardzo racjonalna. Nie ma czynnika bardziej trwałego niż interes narodowy. Ukraińcy nie posiadają żadnych argumentów siły, by liczyć na zwycięstwo w starciu z Rosją, bo Rosja ma mnóstwo mięsa armatniego i nie zawaha się go użyć. A argument interesu narodowego jest znacznie mocniejszy niż jakiekolwiek koncepcje geopolityczne, które mogą się zmienić z dnia na dzień, jak w Afganistanie.
Dla nas też wypływają z tego wnioski.
Musimy rozbudowywać armię, być może wprowadzić powszechny pobór i różne formy szkolenia wojskowego i uzyskać wewnętrzny konsensus na zwiększenie podatków na zbrojenia, które zwiększą nasze znaczenie w sojuszu NATOwskim i w relacjach bezpośrednich z USA.
Zwiększenie wspólpracy technologicznej i zakupy amerykańskiej broni także są działaniami na rzecz wzmocnienia amerykańskiego interesu narodowego.
Do tego trzeba dodać konieczność wspierania interesów amerykańskich na scenie międzynarodowej, np. w udzielaniu poparcia amerykańskiej polityce wobec Izraela. Tak nakazuje realizm polityczny uwzględniający priorytetową rolę interesu narodowego. Musimy stać się w Europie takim drugim Izraelem po prostu. I po cichu pracować, tak jak Izrael, nad rozwinięciem własnej technologii broni nuklearnej. Jak pokazała polityka gospodarcza PIS, takie zmiany są w naszym zasięgu.
A żeby to było mozliwe, to teraz priorytetem jest odsunięcie popaprańców od władzy. Bierzemy przyklad z realizacji amerykańskiego interesu narodowego i sami wcielamy w życie polski interes narodowy z poparciem USA. Na tym gruncie wzajemnego zrozumienia można się dobrze porozumiewać z republikanami.
Aż prosi się, żeby skomentować wszystkie napotkane w s24 reakcje na politykę Trumpa, ale tu by trzeba baaardzo długiej notki, zeby te wszystkie bzdury opisać.
A na marginesie, oglądając scenki z transmisji negocjacji Trumpa z Zełenskim, nie zauważyłem, żeby tam były jakieś "awantury" czy "kłótnie". Mieliśmy do czynienia z naturalną w takiej sytuacji różnicą zdań, dodatkowo wzmocnioną przez obecność mediów. Media zaś skwapliwie skorzystały z okazji by gawiedzi rzucić kolejną kość do ogryzania i mieszania jej w głowach. Zełeńskiemu z kolei warto by przypomnieć przypowieść o tym, jak to wśród serdecznych przjaciół, którzy ruszyli mu w sukurs przeciwko Trumpowi, psy zająca zjadły. Oby mu się nie przytrafił podobny los.
Jak donoszą, Zełeński szybko otrzeźwiał, bo wie dokładnie, kto mu może naprawdę pomóc.
https://wpolityce.pl/polityka/722645-zmiana-narracji-zelenski-jestem-wdzieczny-trumpowi-i-usa
Natomiast nie trzeźwieją liczne zastępy salonowych komentatorów, którym aż dymi z zaczadzonych czubów.
A do ewentualnych komentatorów kieruję wspomniane wyżej wezwanie: komentując, nie wydłubujcie rodzynków z ciasta.
Generalnie, to wzmożenie należy interpretować tak:
Zwycięstwo Trumpa wpędziło frajerów w szok i depresję, którą teraz, po wydarzeniach w Waszyngtonie, próbują odreagować w postaci cyrku pod tytułem Zemsta Frajerów.
Inne tematy w dziale Polityka