Ten temat okazuje się wiecznie żywy, bo leży u podłoża ignorancji, takiej np. jaką objawia pani Karolina, ale pani Karolina nie jest tu wyjątkiem, jest jedynie najbardziej reprezentatywna dla tego mentalnego chaosu..
Sprawa jest ewidentnie prosta: zrozumieć siebie nie możesz, bo nie jesteś sędzią we własnej sprawie i nie jesteś swiadomy tego, jak dziala twój umysł i jak podemuje decyzje, co staramłem się wykazać w innych notkach. Można użyć tu metafory: żeby zobaczyć siebie, musisz spojrzeć w lustro. W życiu takim lustrem są inne osoby.
Dodatowo, kwestia ma, jako że kij ma dwa końce, dwa wymiary: zbiorowy i jednostkowy.
Żeby myśleć racjonalnie musisz mieć dystans do obserwowanego obiektu. Do siebie dystansu mieć nie możesz, w stosunku do innych dystans masz. A żeby z nimi współpracować ( czynnik ewolucyjny) musisz nauczyć się rozpoznawać ich intencje i tu zaczyna dzialać logika wielopiętrwoej intencjonalności i do gry wchodzi tzw teoria umysłu.
Dopiero wtedy zaczynasz myśleć obiektywnie i uczysz się oceniać siebie.
Spójrzmy na ten temat z perspektywy spolecznej.
Jeżeli chcesz zrozumieć zasady rządzące Zachodem, to musisz postąpić podobnie jak w przypadku jednostki. Musisz poznać inny systemem cywilizacyjny. Ja proponuję chiński.
Cywilizacja chińska jest standardowym typem cywilizacji naturalistycznej opartej na konfucjanizmie z elementami taoizmu i buddyzmu. Wymiar metafizyczny jest tu ograniczony do kultu przodków i króluje świecka religia w postaci konfucjanizmu, w której centrum znajduje się kult państwa w aspekcie zbiorowym i kult rodziny czy klanu ... w jakim aspekcie, oto jest pytanie, bo nie jest to aspekt indywidualny lecz zbiorowy w miniaturze i to ma swoje konsekwencje.
Państwo chińskie opierało się, już tysiąc lat temu na znakomicie zorganizowanej i kompetentnej najefektywniejszej jak dotąd w świecie, biurokracji, ksztalconej w znajomości zasad konfucjaniozmu i organizacj społeczeństwa. I to wiedza zapewniała kompetencje i efektywność dzialania państwa i stąd ponad 4 tysiące lat trwania tej kultury.
Żeby zrozumieć zasady na jakich oparty jest Zachód, trzeba poznać Chiny i różnice dzielące obie te cywilizacje. A cywilizacja zachodnia oparta jest na chrześcijaństwie, wielką rolę odgrywa czynnik metafizyczny sprzyjający spekulacji naukowej, a mechanizm kształcenia kadr powinien być taki sam jak w Chinach. Treść oczywiście inna, ale mechanizm ten sam, bo mamy do czynienia ze społecznościami. A czynnikiem kluczowym okazuje się indywidualizm, który jest przejawem wolnej woli, a wolna wola wynika nie z biologii, lecz z chrześcijańskiego dogmatu o wolnej woli. Czyli jest to czynnik , mechanizm kulturowy. I z tym mają problem ludzie poddani liberalnemu praniu mózgów.
Jeżeli ktoś uzna, że Chiny to problem zbyt duży żeby go zrozumieć, to proszę zainteresować się tym modelem naturalistycznej cywilzacji w miniaturze czyli kwestią kultury Indian Piraha z puszczy amazońskiej opisywanej w książkach Daniela Everetta.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo