Już część ludzi uświadomiła sobie, że nastał czas świata na opak. Pora żeby uświadomiła sobie to większosć. To świat w którym dewiację uznaje się za normalność, złodziej woła: łapaj złodzieja, a diabeł przywdziewa ornat i ogonem na mszę dzwoni.
A w świecie polityki za symbolami "uśmiechniętej Polski" i serducha, kryją się trupia czaszka i wyszczerzone złością kły.
Kilkadziesiąt lat temu pewien analityk trendów kulturowych podsumował trend piękną frazą "zabawić się na śmierć". Neil Postman, bo o niego tu chodzi, przewidział to analizując wpływ telewizji na kulturę. Po latach doszły do tego gry komputerowe, filmy video, następnie doszedł świat cyfrowy z internetem, smartfonami i mediami przekornie nazwanymi społecznościowymi.
No i rozwinęła się gospodarka konsumcjonistyczne ze świątyniami konsumpcji w postaci galerii i hipermarketów, z Disneylandami i Bajlandami i powstały warunki, by zabawa mogła trwać na całego.
15 października 2023 r. Fajnopolacy, dla zabawy, pod jakże wzniosłym i wykwintnym sztandarem ośmiu gwiazdek otworzyli puszkę Pandory i popchnęli pierwszą kostkę domina. Pierwsze konsekwencje już poznaliśmy - dotknęły one instytucji, a po instytucjach zejdą na dół, do zwykłego, codziennego życia.
Świat na opak nie może trwać, brak mu fundamentów, bo cywilizacja ludzka może trwać w elastycznych do pewnego stopnia, ale wyraźnie sprecyzowanych ramach. Upadek tego systemu jest zakodowany w strukturze cywilizacji. Proszę sobie wyobrazić jakie mogą być konsekwencje.
Spróbujmy zarysować taki fatalny scenariusz. Nie jestem sobie w stanie wyobrazić, jaki będzie miało skutek załamanie w miastach, to jest wprost niewyobrażalne, bo miasta żyją w ścisłym uzależnieniu od dostaw energii czy to w postaci pozywienia czy prądu. A konsekwencje wyłączenia prądu najłatwiej uzmysłowić sobie na przykladzie sfery cyfrowej.
Łatwiej niż to co się będzie działo w miastach, można wyobrazić sobie w przypadku wsi. Pada cała infrastruktura dostaw. Rolnik zostaje tylko sam na sam z ziemią i niczym więcej. Brak paliwa unieruchamia traktory i inny specjalistyczny sprzęt. Ale zostawmy sprzęt na boku. Popatrzmy na samego rolnika z pokolenia wychowanego na zaawansowanej technologii. Taki człowiek będzie miał do dyspozycji szpadel i łopatę i będzie mógł nimi skopać co najwyżej ogródek, bo kto będzie ciągnął pług ? Wodociągi i kanalizacja nie bedą funkcjonować, więc skąd weźmie wodę do picia i podlewania roślin ? Przeciętny rolnik nie ma konia, żeby ciągnął pług zamiast traktora, ani krowy dającej mleko czy świni czy kur na ubój. Nie będzie w stanie ani mentalnie ani fizycznie radzić sobie z rzeczywistością, tak jak radzili sobie we wcześniejszej kulturze jego zaprawieni w bojach dziadkowie czy pradziadkowie. Nie wszędzie jest las ze zwierzyną lub jezioro do połowu ryb.
Znamy z historii opowiesci o upadku Rzymu, ale nie znamy konkretnych konsekwencji z codziennego życia. A trzeba pamiętać, że struktura cywilizacyjna w owym okresie była o wiele rzędów wielkości bardziej zblizona do natury niż dzisiejsza i wtedy łatwiej było się przystosować do zmiany warunków. W dobie dzisiejszej takie przystosowanie jest wykluczone. Nie znamy dokładnych opisów hołodomoru na Ukrainie w latach 30tych XX w. ani głodu w Chinach w latach rewolucji maoistowskiej.
Reasumując, mieliśmy epokę, kiedy przyjemność seksualna kojarzyła się optymistycznie z nadchodzącymi narodzinami, obecnie za sprawą liberałów, kojarzy się ze śmiercią, w postaci aborcji. Teza o cywilizacji śmierci jest więc jak najbardziej oczywista.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo