Rzeczą zadziwiajjącą jest, że ludzie sądzą, iż rzeczywistość to ich poglądy. Nie że rzeczywistość znajduje pełne odzwierciedlenie w ich poglądach, lecz wręcz jest tożsama z tymi poglądami. Tymczasem to dwie różna rzeczy i nie mamy dostępu bezpośrednego do rzeczywistości, mamy dostęp pośredni za pomocą ukladu nerwowego z jego zasadniczym elementem jakim jest mózg/umysł. A mózg/umysł działa wedle swoistych prawidłowości, które trzeba poznać, żebu uniknąć manipulacji na jakie mózg, jako produkt społeczny, jest narażony.
Niestety wiedza o tym kluczowym narządzie, jakim jest mózg jest znikoma lub wręcz zachwaszczona przez najrozmaitsze stereotypy ludowej psychologii. Dowodem są wpisy pani Karoliny. A pani Karolina nie jest wyjątkiem, jest przypadkiem reprezentatywnym. Ludziom pogrążonym we własnych lub wdrukowanych im złudzeniach wydaje się, że bezpośredni "czują" rzeczywistość.
Z panią Karoliną jest źle, ale przynajmniej usiłuje coś napisać. A jak już napisze, to to coś zostaje i można się temu wiele razy przyjrzeć, poprawić, coś wyrzucić i coś nowego dodać. Z innymi jest znacznie gorzej, bo wielu nie jest w stanie nic ująć w słowa i sensownie napisać. Proszę zwrócić uwagę na to, kto odpowiada na pytania reportera w ulicznych sondach. Baby, a faceci stoją za nimi i potakują.
Baby koncentrują się na rzeczach konkretnych, czytaj - na drobiazgach i jak takiego drobiazgu się czepi, to on jej całyświat przesłoni i nie ma tu wtedy miejsca na jakieś uogolnienia. Dlatego Tusk poobsadzał niektóre resorty zafiksowanymi na ideologicznych szczególikach lewaczkami niezdolnymi do ogarnięcia szerszych, ogólnych implikacji swych poczynań.
Z facetami nie jest lepiej, jest tylko inaczej. Chłop, w odróżnieniu od nie-wiasty wie. Swoje. Swoje wie i niczego więcej nie potrzebuje. Ma swoją wizję świata, a drobiazgi, którymi ekscytują się baby, albo jego wizję potwierdzają, albo są nieprawdziwe i nieistotne. Kto by tam zawracał sobie głowę nauką i jakimiś teoriami. To nie są rzeczy godne prawdziwych facetów. Praktyka to jest to - samochodem się przejechać, pogadać z kumplami, ale nie podyskutować, by się nie pokłócić, ostatecznie pograć na komputerze lub poderwać jakąś laskę.
W internecie można sobie za to pofolgować.
Pani Karolina wie, że jest takie słowo jak "obiektywnie". " Coś istnieje obiektywnie." I to oznacza, że istnieje w rzeczywistości. Ale tu nie o to chodzi, chodzi o coś więcej, że jest obserwator i coś istnieje poza nim. Że coś istnieje, może stwierdzić tylko obserwator, bo bez obserwatora nie ma żadnego stwierdzenia. Ale jeśli jest jakiś obserwator i on uważa, że coś istnieje poza nim, to mamy do czynienia, na pierwszym planie, z obserwatorem, a rzeczywistośc widzimy jego oczami, jego umysłem.
Mówimy, że coś istnieje obiektywnie, jeśli istnieje niezaleznie od obserwatora. Ale gdzie gwarancja, że obserwator rzeczywiście dostrzega rzeczywistość ? W jaki sposób subiektywny obserwator może coś twierdzić o obiektywnej rzeczywistości ? No to może dołączymy drugiego obserwatora, który będzie obserwował pierwszego i obserwowany przez pierwszego obiekt i ten drugi obserwator będzie oceniał obiektywizm pierwszego obserwatora. A potem trzeciego i czwartego, bo niby skąd gwarancja obiektywizmu poprzednich. I leci taki łańcuszek
Widać, że pani Karolinie coś się tu nie styka.
Dodajmy do tego kolejną warstwę problemów. Żyjemy w świecie społecznym i jesteśmy otoczeni rozmaitymi obiektami, które zostały wymyślone. Nie tylko smartfony zostały wymyślone, wymyślone zostały także instytucje takie jak prawo czy firmy. No to pojawia się pytanie: czy wymyślone instytucje czy obiekty są obiektywne czy nie ? Czy istnieją obiektywnie i czy obiektywnie dzialają ?
Spytajcie panią Karolinę.
Podobny problem ma pani Karolina z Bogiem. W tym przypadku dotyczy on wiary. I pojawia się pytanie skąd w umyśle pani Karoliny pojawiła się wiara w Boga. Czy pojawiła się samoistnie, jakby coś w rodzaju objawienia czy też dotarła do niej ze społecznego otoczenia, w którym ta wiara istnieje. A jeżeli zaczerpnęła pani Karolina swoją wiarę z otoczenia, a otoczenie jest chrześcijańskie, a konkretnie katolickie, to wynika z tego, że idea Boga nie jest samoistnym pomyslem pani Karoliny lecz zapożyczeniem i wykrzywieniem.
Tymczasem pani Karolina twierdzi, że katolicyzm jest jej obcy. Z tego wynika, że jej wiara, jej idea Boga, jest samowolną przeróbką chrześcijaństwa, konkretnie katolicyzmu. Katolicyzm powołuje się na objawienie Jezusa Chrystusa, które przekazuje społeczeństwu. Z tego wynika jednoznacznie, że pani Karolina fałszuje objawienie, na którym opiera się katolicyzm. A jej wiara jest fałszywa, bo właściwie nie wiadomo, w co wierzy.
Logika jest nieublagana - albo wierzysz w całość objawienia albo całość odrzucasz. System religijny to nie menu w restauracji.
I takim misz-maszem raczy nas pani Karolina oświecać w s24.
Żeby uniknąć tego misz-maszu mogłaby pani Karolina skorzystać z dorobku nauki, ale ona weń nie wierzy, ona wierzy, jak nas wielokrotnie przekonywala, w swoje "czucie".
I w tym przypadku, jeśli chodzi o wiedzę, pani Karolina wykazuje ten sam problem jaki ma z wiarą. Skąd czerpie pani Karolina swoją wiedzę ? Należy założyć, że ze szkoły. A jaka to wiedza ? Z pewnością jest to wiedza bardzo niepełna, cząstkowa, bo pewnie pani Karolina, jak podobne jej pokolenia, za nauką nie przepadała. Co jeszcze ważniejsze, jest to wiedza zdezaktuaiizowana. Do tego dochodzi jeszcze wiedza z osobistego, zawodnego doświadczenia i wiedza medialna, która ma jeszcze mniej sensu.
I właśnie taki zasób pseudowiedzy posiada pani Karolina i jej podobni. I w takim zamkniętym obiegu doświadczeń pani Karolina funkcjonuje. Stetryczały za młodu piernik.
A jak wygląda obraz historii w wydaniu niedouka? Jedni prześladowali drugich, drudzy jednych, wszyscy prześladowali wszystkich. Katolicy protestantów, protestancji katolików, anglikanie purytanów - taki obraz miszmaszu historycznego wyłania się z umysłu pani Karoliny. W końcu nie wiadomo, czego ten obraz miał dowodzić. Motywy polityczne splatają się z motywami religijnymi i biedny umysł pani Karoliny nie jest w stanie tego węzła gordyjskiego rozplątać.
W taki sposób, bez wiarygodnych i jednoznacznych kryteriów nie da się ustalić niczego, nie da się opisać procesów społecznych. Jacyś krwiożerczy faceci polowali jedni na drugich.
A w w. XX despoci wymordowali, bagatela, ponad 100 mln ludzi. Z motywów religijnych ? Gołym okiem można było zauważyć.
Pani Karolina wystąpila w roli barona Muenchhausena, który, jak wiadomo, siłą własnej ręki z bagna za włosy się wyciągnął. Pani Karolina, mianowicie, uznaje, że wystarczy jej odwołać się do własnego sumienia, by uznać kwestię za zamkniętą. Ma się to sumienie przecież, nieprawda ? Każdy je ma, nie ?
Na marginesie, kobiety są bardziej emocjonalne i czułe na punkcie swojego wizerunku i kwestie dotyczące ich stylu życia, obyczaju i wiary dotykają je bardziej niż mężczyzn, więc reagują bardziej emocjonalnie. Facetom jest w zasadzie obojętne to jak inni ich widzą, z uwagi na mniejszą empatię i mniejsze uzaleznienie od kontaktów. Widok kobiety ze smarfonem w ręku, dowodzący jej uzależnienia od kontaktów, jest znacznie częstszy niż w przypadku mężczyzn. Faceci maja w nosie, to co o nich ktoś pomyśli lub powie, no chyba z wyjątkiem spraw ściśle politycznych lub damsko-męskich.
Tak więc reakcje pani Karoliny mnie nie zaskakują. Ale nie znaczy to, że należy je tolerować, bo w reakcjach prezentowanych przez takie osoby widać mankamenty umysłowości zepsutej przez liberalizm.
Pani Karolina uznała, że osąd jej sumienia jej wystarcza. Pani Karolina trochę przypomina Kubusia Puchatka z jego niefrasobliwością co do używanyych pojęć, więc nie kojarzy, że pojęcie "sumienia"ma sens wyłacznie w kontekście chrześcijaństwa, wiary chrześcijańskiej i przestrzegania wszystkich przykazań i rytuałów religijnych.
Pani Karolina, jak ze straszymi mieszczanami sportretowanymi przez Juliana Tuwima bywa, wszystko widzi osobno i tak też się dzieje z pojęciem sumienia, które w przypadku osoby nie praktykującej traci jakikolwiek sens. Przecież każdy cywilizowany człowiek Zachodu wie, że nie może być sędzią we własnej sprawie. Pani Karolina uważa inaczej, a zatem wykluczyła sie z grona ludzi cywilizowanych, nic więc dziwnego, że musiałem ją uznać za analfabetę kulturowego.
Sumienie także przecież podlega wytworzeniu i kształtowaniu w specjalnych warunkach i musi podlegać pewnej kontroli w postaci sakramentów przewidzianych w tej religii. Jest autonomiczne, ale w specyficznych warunkach określonych przez dogmat o wolnej woli, i podlega kontroli zewnętrznej, jako bardziej obiektywnej. Jezeli takiej kontroli zabraknie, sumienie znika, a mechanizm wolnej woli się rozpada.
Widać, że pani Karolina chciałaby zjeść ciastko i je mieć. Żeby mieć choć minimum pewności, że nie jest osobą amoralną, bo to by psuło jej wizerunek we własnych oczach.
Kolejny problem z dyskusjami w s24 polega na tym, że dyskutenci przezwyczili się do medialnych klisz, stereotypów, które tworzą mur nie do przebicia dla racjonalnej refleksji. Przyzwyczajenie do wygodnych stsereotypów jak do starych kapci utrudnia dyskusję, a ponieważ zakwestionowanie danego stereotypu narusza wizerunek jaki stworzyli sobie dyskutanci budzi emocje, to wtedy dyskusja przeistacza się w pyskówkę.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo