zetjot zetjot
147
BLOG

Kto tu rządzi - ty czy twój mózg ?

zetjot zetjot Społeczeństwo Obserwuj notkę 66

Podstawową tezą wokół której obracają się moje rozważania, jest teza o społecznej naturze ludzkiej, z której wynika kolejna teza, stwierdzająca, że umysł jest produktem społecznym.

Tym razem chciałbym odwrócić perspektywę i zastanowić się nad mózgiem, a mózg to przecież biologicznie zindywidualizowany nośnik dla społecznego umysłu, na którym kodowane są wpływy społeczne.

Dwie rzeczy są ważne jeśli chodzi o rolę mózgu - jak mózg się uczy i jak pracuje. Warto w tym przypadku skorzystać z przystępnie napisanej popularyzatorskiej publikacji Lisy Feldman Barrett, zatytułowanej przekornie "Mózg nie służy do myślenia". Autorce chodzi o to by podkreślić, iż  mózg ma inne zadanie - zarządzanie budżetem całego ciała w środowisku w jakim człowiek żyje, by zapewnić mu przetrwanie.

Podstawą naszej osobowości jest pamięć, która jest efektem zakodowanych minionych doświadczeń. Jezeli chodzi o przywoływanie jakiegoś epizodu z pamięci, to warto zauważyć, iż epizod ten nie tkwi gdzieś w mózgu jako fotografia tego epizodu. Wspomnienie jest efektem jaki powstaje z połączenia rozmaitych zakodowanych w różnych miejscach sieci neuronowej  elementów wspomnienia. Tu mamy do czynienia z jego rekonfiguracją, a kolejne tego rodzaju wspomnienia mogą wyglądać nieco odmiennie, bo w nowych okolicznościach dominować mogą inne skojarzenia i rekonfigurowany obraz będzie wyglądał inaczej, bo rekonfiguracja b ędzie biegła po odmiennych ścieżkach.

Pojawia się więc bardzo istotna rzecz - rekonfiguracja doświadczenia w sieci wspomnień. A rekonfiguracja ta odbywa się całkowicie poza naszą świadomością - te poszczególne puzzle układane są poza naszą wiedzą i czasami nie mamy zielonego pojęcia, dlaczego dane wspomnienie nam się akurat teraz  przyplątało. I to jest pierwsze przybliżenie do zasadniczej tezy tego tekstu.

Człowiek posiada określone wyposażenie genetyczne, ale ono nie dziala samo. Ekspresja genów jesr regulowana przez otoczenie, głównie za sprawą opiekunów, którzy dostarczają bodźców aktywujących geny. A opiekunowie zanurzeni są w określonej kulturze i bodźce mają charakter specyficzny dla danej kultury, np. bodźce językowe. Tworzą się wtedy w mózgu połączenia neuronalne i pojawia się zjawisko dostrajania sieci połączeń, jeśli dane partie mózgu są często aktywowane oraz zjawisko przycinania połączeń rzadko używanych lub nieużywanych. Mamy więc połączenie dwóch procesów - dziedziczenia genetycznego z dziedziczeniem kulturowym. Dwa w jednym.

Druga sprawa, która jest jeszcze bardziej interesująca, to praca rozwiniętego mózgu.

Mózg w oparciu o doświadczenie i gdy zadziała nań jakiś bodziec działa jak maszyna statystyczna i błyskawicznie uruchamia całą sieć neuronalną, stawia hipotezy co do charakteru bodźca i całej sytuacji, prognozuje wybór i przedstawia gotową reakcję do zatwierdzenia przez świadomość. Takie okablowanie mózgu sprawia, że zaczynamy działać zanim jesteśmy świadomi. Konkretna reakcja jest tylko końcowym etapem ogromnej nieświadomej operacji sieci neuronalnej. Czasami mózg się myli, bo celem mózgu, jak twierdzi autorka, nie jest czysta trafność przewidywań, lecz przetrwanie właściciela. Lepiej się pomylić niż stracić życie.

No i właśnie w tym momencie pojawia się problem wolnej woli, którego, z uwagi na złożoność, autorka nie zamierza w tej książce roztrząsać.

Ale to, co ona tu mówi, wskazuje, że dana czynność podejmowana jest bez udziału wolnej woli. A w codziennej sekwencji zachowań pojawiają się setki takich decyzji podejmowanych, jak widzimy, bez udziału wolnej woli. No to stoimy przed niezwykle ważnym problemem: czy wolna wola istnieje, jeśli z jednej strony brak biologicznego mechanizmu wolnej woli, a z drugiej,  przeciwnie, doskonale wiemy, że istnieje w naszej zachodniej cywilizacji wolność, czy , powiedzmy ostrożniej, pewna doza wolności, co z kolei sugeruje, że wolna wola istnieje. No i co z tym dylematem zrobić ?

Że nie ma biologicznego mechanizmu wolnej woli to jedna rzecz. Druga rzecz to fakt, że brak mechanizmu biologicznego nie wyklucza stworzenia mechanizmu kulturowego. Tak jak jest kulturowy, a nie biologiczny mechanizm posługiwania się narzędziami, gdy przy obiedzie widelec trzymamy w lewej dłoni, a nóż w prawej. A biologiczne uwarunkowanie jest takie, że osoba praworęczna trzyma często używany nóż w prawej ręce, poczas gdy mniej sprawna ręka lewa posługuje się widelcem do przytrzymywania porcji jedzenia. Tu mamy dwa w jednym - kulturę i genetykę.

Użytkownicy s24 nie mają w tej kwestii pojęcia i posługują się zdezaktualizowanymi stereotypami.

Z tym samym problemem zmagał się inny neuronaukowiec Michael Gazzaniga, o czym pisałem wielokrotnie,  który jedną ze swoich książek zatytułował też przekornie " Kto tu rządzi - ja czy mój mózg".

zetjot
O mnie zetjot

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (66)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo