Jednym z moich przewidywań jest, zgodnie z naturą działania systemu, sypanie się przede wszystkim mechanizmów systemowych, zbiorowych w skali państwa i powolne lecz systematyczne docieranie rozsypki do sfer położonych na dole, aż do poziomu konkretnych jednostek. PIS zorganizował państwo od góry do dołu, zapewniając ludziom bufory finansowe, którymi oni jeszcze dysponują, ale które powoli zaczną być zżerane przez chaotyczne procesy rozpadu.
Tak więc przewidywałem, że zwykli konkretni ludzie zostaną dotknięci chaosem dopiero za jakiś czas. Nie mam tu na myśli procesów dotykających wszystkich bez wyjątku, takich jak, wywołana jeszcze pandemią czy wojną na Ukrainie inflacja powodująca drożyznę na rynku i wzrost cen usług. To będą efekty specyficzne wynikające z obecnych posunięć władzy.
Byłem ciekaw w jakiej formie ta zapaść podziala na ludzi konkretnych. I tu moja ciekawość zostala zaspokojona w nieoczekiwany sposób, bo sam nieoczekiwanie padłem ofiarą. Od kilkunastu dni bezskutecznie poszukuję pewnego leku i okazuje się, że nie ma go nie tylko w aptekach, ale i w hurtowniach. Dochodzą do mnie wieści, że dostępny jest lek gdzieś w Malborku czy Słupsku, ale przecież nie będę tam jeździł.
Sytuacja jest zadziwiająca. W czasie pandemii bywały okresy, w efekcie naruszenia łańcucha dostaw, gdy mialem trudności z nabyciem innego leku, ale nigdy nie byłem go pozbawiony. A tu już mamy jak widać pierwszą jaskółkę zapowiadającą zapaść już na poziomie indywidualnym.
Inne tematy w dziale Polityka
