Pamiętacie państwo słynną linię obrony bimbrowników, skazywanych w peerelu za posiadanie aparatury do pędzenia bimbru ? "Skażcie mnie za gwałt, bo mam aparaturę." Prorokami ci bimbrownicy byli i przewidzieli przyszłość. Proszę się przyjrzeć założeniom ideowym konwencji stambulskiej.
Parę dni temu opisałem kulturowy kontekst relacji damsko-męskich,
https://www.salon24.pl/u/zetjot/1389686,wodzeni-za-nos
teraz chciałbym zająć się sprawą prawa w tej kwestii. Najpierw przedstawię stanowisko pani Małgorzaty Wołczyk, która w tygodniku Sieci analizuje tę kwestię i zauważa, że nowe prawo bazuje na niebezpiecznej konwencji stambulskiej głoszącej co następuje:
"Wszystko to godne podziwu, ale jednocześnie konwencja w preambule "uznaje strukturalny charakter przemocy wobec kobiet za przemoc ze względu na płeć oraz fakt, że przemoc wobec kobiet stanowi jeden z podstawowych mechanizmów społecznych, za pomocą którego kobiety są spychane na podległą wobec mężczyzn pozycję." "
Proszę zwrócić uwagę na sformułowania: "strukturalny charakter przemocy wobec kobiet" oraz "jeden z podstawowych mechanizmów społecznych". To są stwierdzenia zideologizowane, sugerujące, że z samej racji posiadania chromosomu Y mężczyźni są potencjalnymi gwałcicielami, a kobiety z racji posiadania chromosomu X - ofiarami. To jest czysty rasizm bazujący na przesłankach biologicznych w kwestiach politycznych. Dokladnie tak jak przewidzieli bimbrownicy.
Małgorzata Wołczyk niowe prawo akceptuje, z zastrzeżeniem, że praktyka sądowa pokaże ostatecznie czy ma ono sens.
Moje podejście do tej kwestii jest zupełnie odmienne, a dotyczy ono faktu, iż w oparciu o takie fałszywe założenia tworzy się przepisy prawne.
Błędy założycielskie konwencji stambulskiej wynikające z fałszywych założeń liberalizmu polegają na tym, że ignorując różnorodność kultur świata, usiłują formułować niby uniwersalistyczne kryteria, będące jedynie wyrazem liberalnego punktu widzenia.
Takie zideologizowane zasady widzenia roli prawa ignorują lub zaprzeczają podstawowym regułom cywilizacji. Priorytet w regulowaniu życia spolecznego przynależy do moralności, która jest sferą dobrowolnośći, podczas gdy prawo jest wyrazem przemocy instytucjonalnej. Wszelkie sprawy związane z relacjami międzyludzkimi reguluje moralność, która działa bezkosztowo, a uruchamianie prawa związanego z przemocą i kosztem może być tylko wyjątkową ostatecznością.
Prawo, które przecież nie dysponuje telepatią, nie ma narzędzi do badania prawdziwych motywacji i intencji, nie może więć wnikać w kwestie relacji intymnych. Upadek mechanizmów kontrolnych umysłu składających się na moralność powszechną, sprawia, że politycy sięgają po prawo, które nie jest w stanie rozwiązać kwestii pojawiających się w intymnych relacjach międzyludzkich. Takie podejście oznacza społeczną katastrofę, bo oznaczałoby konieczność inwigilacji i rejestrowania wszystkich relacji, włącznie z intymnymi. To jest leczenie grypy cholerą. Trzeba zadbać o przywrócenie kryteriów moralnych w sferze relacji międzyludzkich i ostrożnie podchodzić do prawodawstwa.
Inne tematy w dziale Polityka