Co to jest wiara ?
Jest to pewien stan umysłu.
Skąd się ten stan umysłu bierze, co go wywołuje ?
Jest on reakcją umysłu na komunikat przedstawiony przez Kościół Katolicki.
Co zawiera ten komunikat ?
Zawiera pewien obraz świata, obraz rzeczywistości, ujęty w Objawieniu Jezusa Chrystusa sprzed 2000 lat, w postaci Ewangelii.
Jedni mogą w treść tego komunikaty wierzyć, inni mogą nie wierzyć. Fakty są takie, że jest KK, jest komunikat i są wierni, którzy w treść komunikatu wierzą.
Tyle o komunikacie, a teraz przejdźmy do rzeczywistości, która nas otacza. Nie ma w tej rzeczywistości żadnych materialnych znaków, dowodów, ktore wskazywałyby na istnienie nadnaturalnej siły wyższej. Co do tego wątpliwości chyba nie ma. Przekonanie o takiej sile pochodzi z wiary w komunikat przedstawiany przez KK. Faktem niezbitym jest więc, że wiara oparta jest tylko i wyłącznie na komunikacie przedstawionym przez KK. Innego źródła wiary w siłę wyższą, poza tym komunikatem nie ma. Wiara, że siła taka istnieje, a niewywodząca się z tego komunikatu jest po prostu zabobonem.
Można znależć jeden wyjątek od tej tezy - objawienia prywatne. I można np,. domniemywać,że pani Karolina doznała objawienia prywatnego. Niestety okazuje się, że jest to wyjątek pozorny, bo objawienie musi być uznane przez KK, czyli wracamy do punktu wyjścia, niekorzytnego dla pani Karoliny.
Jeżeli ktoś twierdzi, że wierzy w Boga a odrzuca rolę komunikatu przedstawionego przez KK, wierzy w zabobony. Tak więc wierny musi przyjąć do wiadomości cały pełny komunikat, bez wybierania sobie jakichś wygodnych elementów albo go w całości odrzucić, bo przecież nie ma żadnych kryteriów, które wskazywałyby, które elementy komunikatu są prawdziwe, a które nie. Taka jest logika płynąca z natury komunikatu i natury wiary.
Ktoś może zapytać dlaczego poświęcam tyle uwagi dywagacjom pani Karoliny. Moje zainteresowanie tą kwestią nie bierze się z uznania dla głębi refleksji pani Karoliny lecz z uwagi na pewną typowość jej zachowania. Zachowanie to bowiem dowodzi słuszności tezy o prymacie czynnika społecznego w naturze ludzkiej nad czynnikiem indywidualistycznym. Otóż widać jak na dłoni, że pani Karolna ze swoimi indywidualistycznymi przekonaniami opartymi na "czuciu" znajduje się między młotem społecznego wpływu a kowadłem chęci do uzasadniania wszystkiego motywem osobistego chciejstwa i niechęci do społecznie wprowadzanych norm.
Okazuje się w efekcie, że wpływ osobistego czucia to za mało, by mieć siłę do odfiltrowania wpływu społecznego i całkowitego odrzucenia przekonania o wadze wiary i religii w życiu. I w ten sposób pani Karolina, starając się pogodzić jedno z drugim, musi iść na kompromis, dodajmy - zgniły kompromis między swoim prywatnym chciejstwem a siłą spolecznych przekonań, kompromis wyrażajacy się w wierze w zabobon o jakiejś sile wyższej. Próba takiego kompromisu skazana jest na porażkę i efekt w postaci zupełnej konfuzji umysłowej.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo