Dobra nazwa, stosowna coraz bardziej, nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego, jak bardzo.
Bo to marzenia. Świetnie wyreżyserowane, co do tego nie może być wątpliwości. Wszystko mi się podobało, ale jedna rzecz, tradycyjnie zresztą, podobała mi się najbardziej. No, może to niedokładnie jest jedna rzecz i w tym problem..
No to ja sobie też pomarzę. A w marzeniach nie ma problemu z rozwiązywaniem problemów.
Gdy tak oglądam Sylwestra Marzeń i widzę akcję na scenie, to marzę, że jestem szejkiem, niekoniecznie arabskim, ale na pewno z kontem pełnym petrodolarów, z którymi nie wiem co zrobić. No to przyjeżdżam z tym kontem do Ostródy i robię interes życia.Galaktyczny. Sami przyznacie, że to interes życia.
Na scenie przewijają się plejady gwiazd i gwiazdeczek, nowych i supernowych, Ale ja jestem wiernym fanem żeńskiego zespołu tanecznego, którego taniec emanuje koktailem feromonów nie do odparcia i jako szejk rozprułbym worek i sypnąłbym tymi petrodolarami, a cały zespół zaangażowałbym do haremu w moim pałacu w Dubaju.
To by był dopiero harem. Takiego haremu nie miałby nikt inny na świecie. Wyobrażacie sobie państwo takiego Sylwestra Marzeń co wieczór ? A one tańczą tylko dla mnie, a potem... .
Stop, wróćmy do rzeczywistości.
Tak na marginesie, to sprawa ma także swój aspekt pragmatyczny i polityczny. Chyba zgodzą się państwo z tezą, że Jacek Kurski stworzył Wunderwaffe, w zderzeniu z którą wściekłe feministki nie mają szans. Żadne salwy szamba pani Lempart i jej Herod Bab takiej tarczy nie przedziurawią.
Inne tematy w dziale Rozmaitości