Gatunek ludzki rozwinął się w gatunek cywilizacyjny, pod ewolucyjną presją życia w dużych grupach, wymagających gęstych interakcji, w czasie których nawiązywano rozmaite relacje. Te grupy, które potrafiły się odpowiednio zorganizować i zintegrować wygrały wyścig ewolucyjny. Mówienie w tych warunkach o postulacie wolności jest absurdem, ponieważ ewolucja narzuciła tu jednoznaczny wymóg, od którego zależał sukces ewolucyjny lub zagłada. Zorganizujcie się albo zginiecie - jak tu mówić o wolności wyboru ? Wolnością był instynkt: wola życia.
Ewolucja gatunku ludzkiego dotyczy dwóch procesów: biologicznych i społecznych i w ten sposób wyznacza ramy obszaru, w jakich przebiegają konkretne procesy przystosowawcze polegające na kształtowaniu się relacji międzyludzkich i zapisywaniu wyników przystosowania w genomie. Sukces ewolucyjny zależy od harmonii i równowagi między klasami tych relacji, A tu podział nie jest prosty, dychotomiczny. Przestrzeń społeczna zakłada przynajmniej trzy wymiary, a więc mamy trzy klasy relacji: prawda, miłość i wolność i dopiero równowaga między nimi wyznacza jakość systemu i jego szanse rozwoju i przetrwania.
Tak więc gatunek ludzki jest ze swej natury ewolucyjnej jednoznacznie kolektywistyczny ( nie mylić z totalitaryzmem), jako że warunki życia to są warunki życia w grupie i to grupa gwarantuje przetrwanie. Ale mimo to, gatunek jest na tyle elastyczny, że mogą pojawić się rozmaite skuteczne strategie życia grupowego, oparte na wymienionych relacjach. Nie ma tu żadnego nadmiernego determinizmu.
A teraz przejdźmy do konkretów. Wojciech Cejrowski jest znakomitym antropologiem praktykiem, ale z teorią u niego nie jest najlepiej. W jednym ze swoich tekstów w tygodniku "Do Rzeczy" pisze co następuje:
"Koncepcje polityczne od początku świata są tylko dwie: więcej luzu i wolności albo zamordyzm i niewola. Wszystkie systemy dadzą się sprowadzić do tych dwóch."
Zgoda tylko co do liczby: dwa. Reszta jest błędna. Błędem jest owo twierdzenie wykluczające ewolucję rozmaitych czynników. Jak wiemy są dwa systemy cywilizacyjne na Ziemi: Zachód, europejski i Wschód, chiński. Zachód jest bardziej indywidualistyczny, Chiny są bardziej kolektywistyczne, ale baza wyjściowa jest ta sama: kolektywizm. Oba są naturalnym rozwinięciem pewnych zasad i postaw mentalnych uwarunkowanym lokalnie ( zasady są ogólne, rozwinięcia są lokalne) i oba są całkiem naturalne, z tym, że chiński jest bliższy ewolucyjnego oryginału. Taki system wytworzyli Chińczycy w swoim naturalnym społecznym środowisku o dużej gęstości zaludnienia i gęstej sieci interakcji. System zachodni jest bardziej indywidualistyczny, jako że rozwinął się najwyraźniej w odmiennym środowisku geograficznym i demograficznym w Grecji, i w skali światowej jest raczej wyjątkowy niż typowy.
Traktowanie obu tych systemów wedle opozycji wolnościowy: zamordystyczny jest nieporozumieniem, tym bardziej, że widzimy obecnie, jak Zachód oddala się, przynajmniej politycznie, od swojej pierwotnej natury, głównie za sprawą tzw. politpoprawności. Czemu Zachód się oddala od realnego indywidualizmu ? I tu jest rzecz ciekawa: oryginalny zachodni paradygmat cywilizacyjny jest znacznie bardziej wyrafinowany od chińskiego, a to wymaga większego kunsztu,nakładu sił i trudu. Jest więc znacznie trudniejszy do utrzymania i obecna prostacka rewolta lewactwa jest tego dobitnym dowodem. A co jest tym bardziej wyrafinowanym czynnikiem w paradygmacie zachodnim ? Spróbujcie państwo zgadnąć samodzielnie.
Tak więc wyjątkowość cywilizacji łacińskiej wymaga by na nią chuchać i dmuchać. Al sami państwo widzą jak kontrkultura lewacka ją traktuje.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo