Po roku 1989 ludzie w Polsce uwierzyli, że natychmiast po upadku komuny nastanie demokracja, pojawią się partie reprezentujące różne grupy elektoratu i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zacznie się toczyć racjonalna demokratyczna polityka, a czerwoni przeksztalłą się w demokratów dbających o polską rację stanu i interes narodowy. Zignorowano też scenariusz założony w Magdalence i jego mozliwe konsekwencje.
Ludzie aktywni politycznie zakładali partie, działali na swoich partyjnych poletkach i głowili się nad programami politycznymi, bez znajomości pełnego kontekstu politycznego, geopolitycznego i gospodarczego, a ich polityczne zaangażowanie i międzypartyjne spory oraz przyjęte bezzasadnie założenia utrudniały im realną ocenę rzeczywistości.
Pojawili się też ludzie czynu z pomysłami, które pragnęli wdrożyć, ale nie zdawali sobie sprawy z natury systemu, który właśnie się tworzył. I nadal sporo jest ludzi, którzy o tym systemie mają albo nikłe pojęcie, albo widzą w nim szansę łatwego, nieuczciwego wzbogacenia się.
I właśnie trafiła mi się świetna okazja by ten problem zilustrować, bo oto tygodnik Do Rzeczy porównał kariery w rodzinie politycznej Sośnierzy, ojca i syna.
Obaj panowie są takimi właśnie ludźmi czynu, z określonymi wyraźnie poglądami i projektami politycznymi, które starali się realizować. Były to jednak projekty szczegółowe, a realizacja takich projektów szczegółowych wymaga adekwatności projektu do rzeczywistości, jego kompatybilnośći z warunkami socjo-politycznymi, z istniejącym bądź wdrażanym systemem społeczno-politycznym.
Tak jak znakomity projekt biznesowy Romana Kluski z Optimusem zderzył się z rzeczywistością kształtującego się, ofensywnego układu postkomunistycznego, tak z podobnymi problemami natury systemowej zderzyli się obaj Sośnierze. Projektów nie da się wdrożyć w niesprzyjającym środowisku systemowym, no chyba że ma się charyzmę i nieustępliwość ojca Rydzyka, który jednak działał na uboczu systemu politycznego.
Nie powinno więc dziwić, że obaj panowie błąkali się po bezdrożach i manowcach, aż ojciec trafił do Zjednoczonej Prawicy, która ma adekwatne możliwości systemowe. Syn jednak, w sposób typowy dla młodych ludzi goni za mrzonkami libertariańskimi w obozie korwinistów. Historia obu panów stanowi doskonały dowód na naiwność polityczną i nieznajomość trendów cywilizacyjnych.
Inne tematy w dziale Gospodarka