Komentarze do notki: Niepoprawne pytanie o Styczniowe Powstanie

« Wróć do notki

12520 stycznia 2013, 16:19
@Autor
No pewnie ze sytuacja międzynarodowa
całkowicie nie sprzyjała momentowi na wywołanie powstania.
Tym niemniej należy pamiętać to nie myśmy byli rozgrywającymi
tylko rozgrywanymi.To nami wielcy w Europie rozgrywali swoje
mniejsze lub większe gierki.Znaleźć para durniów, czy zwykłych
łajdaków nie jest trudno.U nas patriotyzm choćby najszlachetniejszy
zawsze był okraszony zdradą łajdactwem czy zwykła głupotą.Robiliśmy
za partyzanta Francji na wschodzie i nie lekceważyłbym tajnych
stowarzyszeń wolnomularskich.Pieniądze na to ktoś musiał wyłożyć.
I jescze jedna tylko uwaga do bardzo dobrego tekstu.Proszę się
zainteresować kto na tym skorzystał ,chodzi mi konkretnie
o Kongresowe Królestwo po powstaniu. Represje, wywłaszczenia,powstała jakaś komisja likwidacyja.To bardzo ciekawy
temat do dociekań na temat tamtych czasów.Pozdrawiam.





Komentarz został usunięty
Komentarz został usunięty przez autora komentarza.
Przemysław Mandela20 stycznia 2013, 18:30
@125Oczywiście, ze względu na objętość tekstu sytuację po powstaniu zdecydowałem się pominąć, aczkolwiek nie wykluczam, że to tego zagadnienia powrócę właśnie z powodu, o którym piszesz.
Przemysław Mandela20 stycznia 2013, 18:38
@IslanderNo właśnie to jest ten podstawowy problem, o którym niejednokrotnie wspominałem na tym blogu. Ty (i rzesza innych przeciwników "bicia piany")historię traktujesz tylko i wyłącznie jako narzędzie w bierzącej walce politycznej, ja z takim instrumentalnym podejściem do tej nauki zdecydowanie się nie zgadzam. Poza tym historię inaczej niż post factum pisać nie można, bo historia to właśnie nauka O DZIEJACH MINIONYCH, a więc siłą rzeczy umiejscowionych w przeszłości (bliższej bądź dalszej).
Komentarz został usunięty przez autora komentarza.
Komentarz został usunięty przez autora komentarza.
Przemysław Mandela20 stycznia 2013, 22:48
@Treść UkrytaZ przykrością muszę stwierdzić, iż chyba nie czytałeś/łaś mojego tekstu. Jego główną treścią nie jest "co należałoby zrobić", by Powstanie Styczniowe było udane. Nie ma w nim zawartych recept, pisanych z perspektywy 150 lat przez gościa wygodnie siedzącego przed komputerem i znającego dalszy przebieg wypadków. Na przykładzie tego tematu starałem się wskazać na to jak historycy powinni do pewnych kwestii podchodzić, a więc właśnie "co należy robić".

Jest mi bardzo przykro, iż nie znalazłeś/łaś tutaj odniesienia do bierzącej sytuacji politycznej w naszym kraju, co właśnie zarzucił mi Islander, ale też powtarzam NIE BYŁO TO MOIM ZAMIERZENIEM. Dlatego zachęcam do ponownej lektury tekstu. A nuż uda się Ci dostrzec ziarno sztuki, o której piszesz i której ode mnie wymagasz.

Pozdrawiam, Przemysław Mandela
Komentarz został usunięty
Przemysław Mandela21 stycznia 2013, 11:33
@IslanderWidzę, że jesteś kolejną osobą, która nie zadała sobie trudu przeczytania całego tekstu ze zrozumieniem zanim postawiła zarzuty autorowi, wychodząc z założenia, że skoro wybrał on taki temat ("Niepoprawne pytanie...") to pewnie jest kolejnym rewizjonistą naszych dziejów i będzie stawiał ówcześnie żyjącym zarzuty i serwował proste rozwiązania, wymyślone z perspektywy 150 lat. Otóż NIE. Muszę Cię zmartwić: nie o tym jest ten tekst.

Powstanie Styczniowe posłużyło mi jako przykład do pokazania jak powinna wyglądać praca historyka i jakie pytania winien on stawiać, by możliwie zbliżyć się do poszukiwanej przez siebie prawdy. Zamiast powtarzać w kołko formułki albo martyrologiczne albo krytyczne wobec tej decyzji, powinien PRZYPOMNIEĆ SOBIE PYTANIE, na które odpowiada, a nawet postawić szereg pytań pomocnicznych.

O TYM JEST TEN TEKST. Nie przedstawiam w nim recept na sukces Powstania, nie krytykuje jego przywódców - wskazuje na FAKTY towarzyszące ich decyzji, wskazuje na ich SKUTKI i zadaje pytanie czy możliwym jest, iż zostali zmanipulowani, by swoim zrywem przysłużyć się interesom innych.

Zwróć też uwagę na pytanie, które towarzyszy temu przydługiemy wywodowi historycznemu. Czy jest w nim zawarty jakiś zarzut do ówcześnie żyjących za ich decyzje i wybory? Pozwolisz, że przypomnę to pytanie:

"Kto wyciągnął najwięcej korzyści z faktu, że Polacy w styczniu 1863 roku chwycili za broń?"
Komentarz został usunięty
Przemysław Mandela22 stycznia 2013, 18:14
@Islander"Twoje dywagacje są w najlepszym wypadku niekompletne, a moim zdaniem ocierają o granice nieuczciwości"

To dosyć poważny zarzut. Liczę, że podasz jakieś szersze uzasadnienie jego postawienia.

"Powstanie w krótkiej perspektywie przegraliśmy, więc stawiając swoje pytania, chcesz, czy nie, formułujesz oskarżenia"

Oskarżenia? Czy fakt, że powstanie w ogólnym rozrachunku przyniosło nam chociażby z gospodarczego punktu widzenia więcej szkód niż pożytku to oskarżenie? Współcześni musieli zdawać sobie sprawę na co się decydują, musieli brać pod uwagę możliwość porażki i wynikających z niej konsekwencji. Tym bardziej, że Mierosławski - jeden z dyktatorów powstania - jeszcze w trakcie jego trwania zwracał uwagę na to jak fatalnie było przygotowane. Podejmując decyzję o chwyceniu za broń, ówcześni przywódcy musieli zdecydować na ryzyko i wziąć na siebie odpowiedzialność za wszelkie konsekwencje podejmowanej decyzji. To, że ja dzisiaj na te konsekwencje wskazuje nie znaczy wcale, że ich oskarżam. Piszę o FAKTACH i SKUTKACH działań, które podjęli. Formuuję tezę, iż to nie Polacy byli nacją, która wyciągnęła z tego powstania największe korzyści. To fakt czy oskarżenie według Ciebie?

Jedyne co możesz mi zarzucić to, że określam powstania mianem bezsensownego. Ale to też jest fakt. W ówczesnej sytuacji międzynarodowej, która przecież również dla nich tajemnicą nie była (mam tu na myśli głównie zarysowujący się sojusz francusko-rosyjski) chywatanie za broń było bezsensowne. Problem polega na tym, że alternatywą dla powstania była branka i wynikające z niej konsekwencje. To podobny wybór przed jakim stanęli kilkadziesiąt lat później przywódcy AK w Warszawie. To, że dzisiaj powiem, że Powstanie Warszawskie doprowadziło, np. do całkowitego zniszczenia miasta to nie oskarżenie pod ich adresem. Jest to fakt oraz wynik ich decyzji, za którą w tamtym momencie brali pełną odpowiedzialność i musieli liczyć się z konsekwencjami. Oczywiście powstańcy w 1863 roku nie mogli wiedzieć, że ułatwią swoją walką zjednoczenie Niemiec przez Prusy, ale decydując się chwycić za broń właśnie w tym czasie, w momencie kiedy tworzyły się zręby sojuszu francusko-rosyjskiego, przy którym nikt nie miał wówczas wątpliwości w kogo jest wymierzony musieli wiedzieć, że ich walka może te państwa poróżnić.

"Podtrzymuję zarzut, iż korzystając z wiedzy współczesnej, przyjmujesz perspektywę Boga, ani razu nie wspominając, czy decydenci ówcześni, mieli szansę zrobić inaczej, skuteczniej, to co zrobili wtedy"

"Perspektywę Boga" przyjąłbym dopiero wówczas, gdybym w oparciu o wiedzę mi współczesną wskazywał na ich błędy i jednocześnie rozpisywał się nad najlepszymi rozwiązaniami w ówczesnej sytuacji, z perspektywy 150 lat. Jak sam słusznie zauważasz nie zrobiłem tego.

"Inną sprawą jest, analiza jaki jest % udział wiedzy i kalkukacji szans, a jaki podjętego ryzyka w ewentuanej wygranej. czy przegranej"

Powtórzę raz jeszcze. Przedstawiciele Komitetu Centralnego Narodowego czy później Tymczasowego Rządu Narodowego podejmowali decyzje, za które brali pełną odpowiedzialność. Znali ryzyko. To, że ja dzisiaj wymieniam konsekwencje ich decyzji to jest w żadnym wypadku oskarżenie, a zwrócenie uwagi na fakty. Jeżeli faktycznie jakimś cudem Ci ludzie nie braliby pod uwagę konsekwencji swoich decyzji to znaczy, że słowo Naród czy Narodowy w ich organach kierowniczych był jedynie pustym słowem.

Pozdrawiam, Przemysław Mandela
Komentarz został usunięty
Przemysław Mandela24 stycznia 2013, 22:40
@Islander"Nigdy w histori nie mieliśmy komfortu podejmowania decyzji w sytuacji rozgrywającgo. Cóż, taka karma. Pozostaje szukać szans w wyborach irracjionalnych. Czasami wielcy tego świata coś przegapią, lub popełnią błąd, czasem los sprzyja...
Jakoś tak dziwnie się bowiem składa, że logicznie rzecz biorąc dawno powinno Nas nie być, a od 1000 lat zajmujemy suma sumarum, ten sam obszar

Jakieś granice kultur, wpływów ?"

Były takie czasy w naszej historii, ale wówczas nie potrafiliśmy ich należycie wykorzystać. Z resztą w ogóle o Polakach zwykło się mówić, że wygrywają wojny a przegrywają pokój. I coś w tym niewątpliwie jest.

"Namawiam na taką analizę, pod hasłem determinizmu historycznego. Niemcy i Rosja od zawsze bardzo chcą być blisko siebie, jednak ilekroć uda im się to choć na chwilę zrealizować, żle się to dla nich kończy. A przecież, są silni i w swoim postępowaniu, do bólu logiczni, mają też odpowiednie do zamiarów środki ich realizacji"

To prawda. Na to również zwracam uwagę w tekście nieśmiało stawiając tezę, że być może Powstanie jeśli było prowokacją to mogło być prowokacją pruską. Z resztą nie pierwszą w naszej historii jeśliby wrócić chociażby do czasów Konstytucji 3 Maja kiedy to Prusy pozowały na naszego sprzymierzeńca, a robiły to tylko dlatego, że liczyły na kolejny podział naszego terytorium wespół z Rosją.

I to jest też do czego się odwołuje w wielu burzliwych dyskusjach jakie przyszło mi stoczyć po publikacji tego tekstu. Skoro nasi potencjalni przeciwnicy dysponowali w historii środkami do realizacji planu wymazania nas z map politycznych, jeżeli byli w swych działaniach do bólu logiczni to na Boga nie ułatwiajmy im jeszcze sprawy! Powstanie Styczniowe i następujące po nim represje z brutalną rusyfikacją, która doszczętnie zmyła wszelkie przejawy autonomii jakie zachowaliśmy po poprzednim zrywie w ogólnym rozrachunku okazało się właśnie takim działaniem. Poza wzbogaceniem naszej martyrologii, która też ma olbrzymie znaczenie, ale jednak nie decydujące.

Powtórzę raz jeszcze, by być dobrze zrozumianym: nie oskarżam powstańców czy ich dowódców za podjęcie tej decyzji, gdyż zwyczajnie nie mam do tego prawa. Należy się im najwyższy szacunek i pamięć, ale też i rzetelna ocena ich działań.

W końcu walczyli także o to, bym ja dzisiaj mógł opisywać historię mojego kraju bez konieczności odwoływania się partyjnego klucza czy "wzbogacania" jej o idiotyczne elementy jeszcze bardziej idiotycznych ideologii.